Dostęp do informacji publicznej jest prawem każdego obywatela. Ustawa o dostępie do informacji publicznej ani słowem nie wspomina, by trzeba było za nią płacić. Tymczasem jeden ze starostów za dostęp do informacji publicznej wystawia słone rachunki, bo…urzędników kosztuje to wiele pracy.
Niewygodne informacje o nagrodach i premiach
Historia mieszkańca powiatu człuchowskiego (woj. Pomorskie) pokazuje, że prawa obywateli można podzielić na takie, których przestrzegać trzeba oraz takie, których przestrzeganie jest niewygodne. 16 marca do starosty powiatu człuchowskiego zwrócił się petent, z prośbą o udostępnienie obszernych danych z zakresu informacji publicznej. Chodziło mianowicie o informacje na temat wysokości nagród i premii pracowników starostwa w danym okresie. Zainteresowany oczekiwał również listy pracowników pełniących funkcje publiczne, przy uwzględnieniu podziału na komórki organizacyjne oraz wykazu nagród przyznanych im na przestrzeni 4 lat, wraz z uzasadnieniem i notką o wykształceniu pracowników. Odpowiedź nie pozostawiała wątpliwości.
Za dostęp do informacji publicznej jedyne 4368 zł
„Z uwagi na zakres i formę żądanych dokumentów, pracochłonność oraz potrzebę przetworzenia informacji w celu przygotowania wymaganej informacji publicznej, ustalona została opłata w kwocie 4 368,00 zł.”
Na tyle starostwo wyliczyło pracę dwóch urzędników, którzy na przygotowanie powyższej informacji musieliby pracować przez 21 dni po 8 godzin, za stawkę wynoszącą 13 zł za godzinę. Odpowiedź powstała w oparciu o Uchwałę zarządu powiatu w sprawie ustalania opłat za wykorzystywanie informacji dotyczących sektora publicznego w celu ich ponownego wykorzystania.
Dostęp do informacji publicznej jest bezpłatny
Ponieważ żadna ze stron nie zamierzała ustąpić, sprawa znalazła swój finał w sądzie. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku rozstrzygnął jednak sprawę jednoznacznie, na korzyść petenta. W uzasadnieniu sąd przyznał, że dostęp do informacji publicznej jest zawsze bezpłatny. Opłaty mogą zostać pobrane na poczet konkretnego sposobu udzielenia informacji bądź konieczności jej przekształcenia do formy wskazanej we wniosku. Równowartość żądanej kwoty musi być jednak tożsama z faktycznym kosztem tych operacji.
Starostwo ponad ustawami
Sąd Administracyjny w Gdańsku uznał, że wniosek powoda powinien zostać rozpatrzony w oparciu o Ustawę o dostępie do informacji publicznej. Tymczasem wysoka opłata za dostęp do informacji publicznej wynikała z postanowień uchwały zarządu powiatu. Innymi słowy urząd nie mógł ustalić dodatkowej opłaty za pracę urzędnika wykonującego czynności związane z przygotowaniem informacji publicznej. W punkcie 2. Art.7 Ustawy o dostępie do informacji publicznej zawarty jest bowiem zapis: „Dostęp do informacji publicznej jest bezpłatny, z zastrzeżeniem art. 15.
„Art. 15. 1. Jeżeli w wyniku udostępnienia informacji publicznej na wniosek, o którym mowa w art. 10 ust. 1, podmiot obowiązany do udostępnienia ma ponieść dodatkowe koszty związane ze wskazanym we wniosku sposobem udostępnienia lub koniecznością przekształcenia informacji w formę wskazaną we wniosku, podmiot ten może pobrać od wnioskodawcy opłatę w wysokości odpowiadającej tym kosztom.
2. Podmiot, o którym mowa w ust. 1, w terminie 14 dni od dnia złożenia wniosku, powiadomi wnioskodawcę o wysokości opłaty. Udostępnienie informacji zgodnie z wnioskiem następuje po upływie 14 dni od dnia powiadomienia wnioskodawcy, chyba że wnioskodawca dokona w tym terminie zmiany wniosku w zakresie sposobu lub formy udostępnienia informacji albo wycofa wniosek.”
Na mocy wyroku sądu mieszkaniec powiatu człuchowskiego nie tylko nie będzie musiał płacić za dostęp do informacji publicznej, ale oprócz tego starostwo zapłaci na jego rzecz 175 zł zwrotu kosztów sądowych.
Nadużycie prawa dostępu do informacji publicznej
Urzędnicy twierdzą, że prawo dostępu do informacji publicznej zawiera istotne błędy konstrukcyjne, wpływające znacznie na dezorganizację pracy urzędów. Chodzi mianowicie o petentów, którzy w sposób natrętny żądają dostępu do rozmaitych informacji, z uwagi na niezadowolenie ze sposobu załatwienia jego sprawy przez urząd. Natężenie żądań przypomina niemal nękanie, lecz w świetle przepisów jest legalne.
Czy dostęp do informacji publicznej powinien być płatny lub limitowany?
W mojej ocenie – nigdy. W istocie obywatela nie muszą interesować ani rozwiązania kadrowe urzędów, ani kwestie techniczne związane z wykonywanymi obowiązkami. Dostęp do informacji publicznej oraz transparentny charakter tych informacji należą się obywatelowi „jak psu buda”. Wyklarowanie danych dotyczących wykształcenia lub premii, które ochoczo wypłacają swoim pracownikom urzędy, odzwierciedliło by faktyczną kondycję polskich urzędów. Póki co urzędnicy są jednak nietykalni, a o dostęp do informacji publicznej trzeba walczyć. Jak pisaliśmy już na Bezprawniku, być może niedługo politycy zabiorą dostęp do informacji publicznej. Pozostaje nieodparte wrażenie, że z konstytucyjnymi prawami do swobód obywatelskich pomału zaczynamy się żegnać.