Katowicki sąd stwierdził, że matka, która utrudnia, albo wręcz uniemożliwia kontakty ojca z dzieckiem, narusza jego dobra osobiste. Zasądził od niej 10 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Co z tego, skoro w dalszym ciągu ignoruje wyroki, a wymiar sprawiedliwości jest bezsilny. Zadośćuczynienie za utrudnianie kontaktów z dzieckiem.
Sądy rodzinne orzekające o opiece nad dzieckiem kojarzą się jednoznacznie. W powszechnym mniemaniu niemal automatycznie przy rozwodzie opieka nad dzieckiem pary zostaje przyznana matce dziecka. Kontakty ojca są najczęściej ustalane jako kilka wizyt w miesiącu plus oczywiście nieodłączne alimenty. Wielu ojców słusznie oburza się na taką zasadę. Z kolei, jak wynika z analizy statystyk sądowych, wcale nie taka duża część ojców przesadnie garnie się do opiekowania się dzieckiem. Ustalenie kontaktów i obowiązek alimentacyjny uznają za wystarczające rozwiązanie tej „problematycznej” kwestii.
Z drugiej strony ci, którzy decydują się na walkę o bardziej sprawiedliwą opiekę, wcale nie mają łatwego zadania. Można porównać to do syzyfowej pracy, a opieka naprzemienna to wciąż wyjątek, niż zasada w orzeczeniach naszych sądów. Mimo wszystko to bardzo smutne, że dorośli ludzie nie potrafią dojść do porozumienia w kwestii opieki nad dziećmi. Nie zazdroszczę sądom rozpatrywania spraw, w których dwójka dorosłych ludzi swoje dzieci traktuje instrumentalnie. W sądach czas płynie bardzo powoli, a wszystkie zmiany społeczne odczuwalne są tam zdecydowanie wolniej.
Zadośćuczynienie za utrudnianie kontaktów z dzieckiem
Nie znaczy to jednak, że nie zmienia się nic. Przed katowickim Sądem Okręgowym toczyła się sprawa, która zakończyła się dość niespotykanym wyrokiem, jak na nasze warunki. Historia, jaką opisała Gazeta Wyborcza, jest raczej typowa. Oto sąd orzekł rozwód bez orzekania o winie. Opiekę nad dzieckiem przyznano matce i ustalono, że ojciec ma zajmować się dzieckiem w weekendy oraz w wakacje. Na tym skończyła się sielanka, ponieważ kobieta postanowiła wyrok sądu mieć w głębokim poważaniu. Skutecznie utrudniała kontakty ojca z dzieckiem przez wiele lat.
Mężczyzna nie dał za wygraną i postanowił wystąpić do sądu o zadośćuczynienie za naruszenie dóbr osobistych. W jego ocenie więź rodzinną łączącą ojca z dzieckiem właśnie do takich należy. Sąd przyznał mu rację, a wyrok został podtrzymany również w drugiej instancji. Kobieta musi zapłacić mu 10 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Warto jednak wskazać, że mężczyzna wnioskował o kwotę pięć razy wyższą, bo aż 50 tysięcy złotych. Sąd jednak stwierdził, że zadośćuczynienie ma działać prewencyjnie, a nie rujnować kieszeń. Na tym jednak koniec dobrych wiadomości. Pomimo sądowego nakazu zaniechania dalszych naruszeń, kobieta nic sobie z tego nie robi.
Zadośćuczynienie za utrudnianie kontaktów z dzieckiem – co z tego, skoro kobieta dalej ignoruje wyroki?
W tej samej sprawie równolegle toczy się inne postępowanie, o ustalenie kontaktów z dzieckiem. W wyniku działania kobiety, ojciec dziecka jest dla niego w zasadzie obcym człowiekiem. Zbudowanie więzi rodzicielskiej będzie wymagało terapii z udziałem psychologa. Rodzice ustalili nawet ośrodek, w którym terapia będzie się odbywała. Zgadnijcie co – kobieta, pomimo ustaleń, w dalszym ciągu nie przywozi tam dziecka. Ojciec tym razem będzie wnioskował do sądu o ograniczenie władzy rodzicielskiej dla matki dziecka. Do sprawy najprawdopodobniej zostanie zaangażowany także kurator sądowy.
Powyższa sprawa do idealny obraz naszego wymiaru sprawiedliwości. Prawo może mamy piękne i sprawiedliwe, natomiast jego egzekucja kompletnie leży.