Z pewnością każdemu z nas rzuciła się w oczy mania pakowania w plastikowe folie, czego popadnie. Unia Europejska postanowiła pozbyć się ze sklepowych półek ofoliowanych ogórków i jabłek. To jednak nie koniec zmian. Nie wszystkie z nich są zresztą takie pozytywne. W grę wchodzi także zakaz jednorazowych saszetek. Czy to aby nie przesada?
Pozbycie się pojedynczych warzyw i owoców zapakowanych w folię to niewątpliwy pozytyw wprowadzonych zmian
Od dłuższego czasu Unia Europejska walczy z nadmiarem opakowań z tworzyw sztucznych. Najgłośniejszym przypadkiem ingerencji Brukseli w rynek okazał się zakaz plastikowych słomek, który wszedł w życie 24 maja 2023 r. Przy okazji zabroniono plastikowych sztućców, talerzy, czy nawet patyczków higienicznych. W każdym z tych przypadków produkty jednorazowe nie zniknęły z rynku. Plastik zastąpiła po prostu tektura. Słomki stały się symbolem „ekologicznej opresji” głównie dlatego, że ich bardziej ekologiczny odpowiednik ma tendencję do rozmakania.
Równocześnie na sklepowych półkach cały czas zalega masa niepotrzebnego nikomu plastiku. Z jakiegoś nieznanego nikomu powodu sieci handlowe zaczęły nagminnie sprzedawać warzywa i owoce zapakowane w plastikową folię. Teraz zbliża się moment, w którym UE ukróci także ten proceder. Nowe unijne przepisy o opakowaniach i odpadach opakowaniowych weszły w życie 11 lutego.
Co dokładnie się zmieniło? Pakowanie pojedynczych warzyw i owoców w folię stało się niedopuszczalne, co nie budzi chyba niczyich obiekcji. Drugim elementem nowych przepisów jest jednak zakaz jednorazowych saszetek. Przykładem mogą być drobne opakowania cukru czy śmietanki chętnie stosowanych przez kawoszy. Znikną także typowe dla hoteli drobne porcje dżemów i masła. Można się spodziewać, że ten sam problem dotknie sosów sprzedawanych przez sieci fast food.
Można by się zastanawiać, czy zakaz jednorazowych saszetek nie jest przypadkiem krokiem za daleko. Hotelarze na przykład podnoszą argument, że rezygnacja z jednorazówek utrudni utrzymanie właściwego poziomu higieny przy posiłkach. Goście musieliby się w końcu częstować ze wspólnej porcji. Delegalizacja tradycyjnych porcji dodatków do kawy z pewnością będzie stanowiło pewną niedogodność. Nie jest to jednak zakaz dotyczący samego napoju.
Z drugiej strony, nie da się ukryć, że niewielkie jednorazowe opakowania zsumowane ze sobą razem dają nam całkiem sporo plastikowych śmieci. Te trzeba jakoś zebrać i przetworzyć. Może się też stać tak, że taka niewielka saszetka czy pojemniczek wyląduje nie w koszu na śmieci, a po prostu gdzieś po drodze.
Zakaz jednorazowych saszetek i pojemniczków nie powinien być przesadnie dolegliwy dla konsumentów
Tak naprawdę nie wydaje się jednak, byśmy mieli powód do zbytnich narzekań. Najprawdopodobniej stanie się dokładnie to samo, co w przypadku wspomnianych wcześniej słomek, talerzy, sztućców i patyczków higienicznych. Plastik zastąpią materiały biodegradowalne i nadające się do powtórnego przetworzenia. Dokładnie tego zresztą od producentów wymaga teraz Bruksela.
Czy tak skonstruowany zakaz jednorazowych saszetek i pojemniczków bardzo wpłynie na wygodę konsumentów? Nie wydaje mi się. Plastikowe pojemniczki zastąpią tekturowe. W niektórych przypadkach możemy tak naprawdę nie zauważyć większej różnicy. Przykładem mogą być drobne opakowania z cukrem, pieprzem, solą, albo innymi przyprawami. Co najmniej na zasygnalizowanie zasługuje także kwestia mikroplastiku, która w ostatnich latach jest coraz intensywniej badana. Istnieją przesłanki, by sądzić, że wszechobecny plastik – na przykład z opakowań żywności – trafia później do naszych organizmów i nam szkodzi.
Nie da się jednak ukryć, że ten konkretny zasad będzie od konsumentów wymagać pewnego przyzwyczajenia się. Można się spodziewać, że bardzo szybko jakiś polityk albo politykier postanowi z jakiegoś drobiazgu ukuć ostateczny dowód na rzekomą tyranię Unii Europejskiej. Tak naprawdę nie jest to mimo wszystko przykład szkodliwej ekologicznej nadgorliwości, którą znamy z polityki energetyczno-klimatycznej.
Równocześnie największym pozytywem zmian jest wspomniane na początku pozbycie się owoców i warzyw pakowanych w folię. To aż dziwne, że eliminacja tego konkretnego absurdu wymagała aż interwencji na poziomie Unii Europejskiej. Być może klientom sieci handlowych takie rozwiązanie nie przeszkadza, pomimo dostrzegania absurdu i nabijania się z niego? Cena i dostępność danego produktu często jest argumentem przeważającym. Właśnie dlatego do wprowadzanych zakazów można podejść z ostrożnym optymizmem.