Wygląda na to, że Komisja Europejska postanowiła zamachnąć się na ostoję prywatności w Internecie. Bruksela rozważa zakaz szyfrowania end-to-end. Oficjalnym pretekstem do wprowadzenia tego typu ograniczeń miałaby być konieczność walki z wykorzystaniem seksualnym dzieci. Są państwa, które gorąco popierają takie propozycje, na przykład Hiszpania.
Troska o bezpieczeństwo dzieci? Raczej bajeczka dla naiwnych, która ma uzasadnić zwiększenie inwigilacji obywateli
Nie da się ukryć, że swoboda wymiany informacji w Internecie od zawsze nie podobała się wszelkiej maści rządom i politykom. Trudno jest w końcu sprawować kontrolę nad czymś, co za nic nie chce się jej podporządkować. Stąd biorąc się wszelkiej maści pomysły monitorowania treści dostępnych w Internecie, oczywiście „dla naszego dobra”. Nie inaczej jest z nowym pomysłem Komisji Europejskiej. Bruksela tym razem postanowiła się wziąć za szyfrowanie end-to-end.
Co to takiego? Przypomnijmy: chodzi o taki system komunikacji, w którym wiadomości są szyfrowane już na urządzeniu nadawcy i mogą być odczytane dopiero u odbiorcy. Tym samym teoretycznie żadna strona trzecia nie powinna mieć żadnej możliwości dobrania się do ich treści. Dotyczy to nie tylko cyberprzestępców, ale także rządów i różnego rodzaju służb. Jakby tego było mało, nawet dostawcy Internetu i twórcy samego oprogramowania nie mają technicznych możliwości, by uzyskać pożądane przez władzę informację na jej żądanie.
Oczywiście szyfrowanie end-to-end jest bardzo praktycznym rozwiązaniem dla wszystkich internautów, którym zależy na prywatności swojej korespondencji. Można się więc było spodziewać, że wszelkie próby uderzenia w tym kierunku wymagają wymyślenia jakiejś wiarygodnej bajeczki dla obywateli. Co dokładnie wymyśliła Komisja Europejska? Jak podaje portal ithardware.pl, wyciekła oficjalna ankieta z opiniami poszczególnych państw członkowskich na temat proponowanych rozwiązań. Bruksela najwyraźniej chce uzasadnić zakaz szyfrowania end-to-end koniecznością walki z wykorzystywaniem seksualnym dzieci.
Oddajmy w tym momencie odrobinę sprawiedliwości urzędnikom Komisji. Oficjalna propozycja prawodawcza zakłada, że platformy technologiczne będą skanowały wiadomości pod kątem treści pedofilskich jeszcze przed ich zaszyfrowaniem. Eksperci sugerują jednak dość jednoznacznie, że byłoby to niemożliwe bez naruszenia zasad szyfrowania. W praktyce wychodzi więc zakaz szyfrowania end-to-end albo jego całkowita dewastacja.
Zakaz szyfrowania end-to-end cieszy się mniejszym lub większym poparciem ze strony 15 państw członkowskich
Co na to państwa członkowskie? Jak się można domyślić, całkiem sporo z nich niemalże klaszcze uszami na samą myśl. Tutaj na pierwszy plan wysuwa się Hiszpania, której przedstawiciele wprost i bez ogródek stwierdzają:
Naszym zdaniem byłoby idealnie, gdyby ustawowo uniemożliwić dostawcom usług z siedzibą w UE wdrażanie szyfrowania typu end-to-end.
Zakaz szyfrowania end-to-end w mniejszym lub większym stopniu cieszy się poparciem 15 spośród 20 państw, które udzieliły odpowiedzi w ankiecie. Węgry i Cypr popierają propozycję Komisję Europejskiej dlatego, że jej wdrożenie pomogłoby organom ścigania. Można się spodziewać, że nie chodzi tylko i wyłącznie o zwalczanie przestępstw pedofilskich. Rumunia swoje poparcie wyraża w nieco ostrożniejszej formule. Jej przedstawiciele zapewniają: „Nie chcemy, aby szyfrowanie E2EE stało się „bezpieczną przystanią” dla przestępców”.
Irlandia i Dania kładą nacisk na pierwotną treść propozycji Komisji: skanowanie wiadomości przed zaszyfrowaniem. Nasz rząd również nie stanął po stronie zdrowego rozsądku i wolności w Internecie. Polska zaproponowała bowiem wprowadzenie środków, które pozwoliłyby sądowi znieść szyfrowanie, a rodzicom umożliwić odszyfrowanie komunikacji ich dzieci. Na jedno tak naprawdę wychodzi.
Po przeciwnej stronie barykady stoją Holandia, Włochy, Niemcy, Finlandia i Estonia. Holendrzy zwrócili uwagę na istnienie technologii, które teoretycznie pozwalałyby na automatyczne skanowanie wiadomości pod kątem treści pedofilskich bez naruszania szyfrowania. Niemcy wyraziły stanowczy sprzeciw wobec rozwiązań, które mogłyby obchodzić, modyfikować lub zakłócać szyfrowanie. Estończycy z kolei słusznie zauważyły, że zakaz szyfrowania end-to-end sprawi, że firmy technologiczne po prostu zaczną opuszczać unijny rynek.
Walka z degeneratami krzywdzącymi dzieci jest oczywiście niezwykle ważnym wyzwaniem, przed którym stoją europejskie organy ścigania. Nie sposób jednak oprzeć się wrażeniu, że to jedynie pretekst, który ma uzasadnić zakaz szyfrowania end-to-end. W rzeczywistości chodzi o zwiększenie kontroli państw nad Internetem oraz łatwiejsze inwigilowanie obywateli przez służby. Ewentualne wdrożenie takich rozwiązań stanowiłoby poważne zagrożenie dla wolności komunikacji i korespondencji.