W ostatnich dniach do Sejmu wpłynęło sprawozdanie Ministra Sprawiedliwości (i Prokuratora Generalnego) o pobieraniu, sprawdzaniu i przetwarzaniu przez uprawnione służby i organy billingów, danych lokalizacji i innych informacji.
W roku 2017 przetworzono 1 264 857 szt. danych. W ich skład wchodzą zarówno dane internetowe, telekomunikacyjne oraz pocztowe. Co ciekawe, liczba ta jest o ponad 100 000 większa niż w roku poprzednim. Czy mamy powód do obaw? Przestępczość spada, a inwigilacja rośnie. Największym problemem tej sytuacji jest fakt, że ustawa inwigilacyjna w zasadzie bez ograniczeń pozwala sprawdzać różne kanały informacji, prawdopodobnie bardzo często z zupełnym pogwałceniem praw człowieka.
Inwigilacja
15 stycznia 2016 roku weszła w życie ustawa „inwigilacyjna”. Zreorganizowała ona dotychczasowe procedury dotyczące inwigilacji, przekazując część działań kontrolnych właściwym sądom okręgowym. Oprócz ustalenia (co jest jak najbardziej dobre) mechanizmów kontrolnych, ustawa ta pozwala służbom na znacznie więcej niż dotychczas. Zakres pozyskiwania danych internetowych jest znacznie obszerniejszy. Wiele służb ze swojej działalności praktycznie nie musi się tłumaczyć i pytani przez różne podmioty najcześciej zasłaniają się szeroko pojętą tajnością.
Działalność służb
Działalność w zakresie inwigilacji jest na tyle kontrowersyjna, że różne organizacje społeczne zaczynają się interesować takim stanem rzeczy. Przykładowo, fundacja Panoptykon wysłała wniosek do SO w Gdańsku o udostępnienie informacji publicznej, odnośnie kontroli pozyskiwania omawianych danych przez miejscową Policję. Co ciekawe, sama forma odpowiedzi sądu wskazuje, że nawet organ kontrolny zbyt dużej kontroli nad przepływem informacji nie ma w zakresie ich treści. Jest to poniekąd rozsądne, bo są to informacje niejawne, ale dalej zostawia służbom bardzo duże pole do własnych działań.
Z drugiej strony mimo, że przestępczość spada, to żyjemy w okresie zwiększonego zagrożenia terrorystycznego i postępującej cyfryzacji. Środki przekazu, czy to internetowe, czy telekomunikacyjne mogą być dowodem w coraz większej ilości spraw. Odpowiednie służby zaczynają nadążać nad postępem technologicznym i mają odpowiednie instrumenty techniczne, aby skutecznie takie istotne materiały pozyskiwać.
Reasumując, bardzo ciężko stwierdzić czy taki wzrost ilości pozyskanych danych w raporcie jest jednoznacznie negatywny, czy pozytywny. Jest to naturalna działalność uprawnionych formacji, która powinna być wykonywana. Jednak niewątpliwie wszystkie takie działania powinny być rzetelnie sprawdzane. Oliwy do ognia dodaje fakt, że tak naprawdę możliwość inwigilacji ma wiele innych służb, czy organizacji, które ze swojej działalności publiczne tłumaczyć się nie muszą.