REKLAMA
  1. Home -
  2. Biznes -
  3. "Zimna wojna" na Netflixie. Serwis pokazał, jak w 300 znakach okiełznać kryzys
"Zimna wojna" na Netflixie. Serwis pokazał, jak w 300 znakach okiełznać kryzys

"Zimna wojna" na Netflixie się pojawiła i... "Zimna wojna" z Netflixa zniknęła. Okazało się, że ktoś w serwisie bardzo się pomylił, a widzowie mają prawo być bardzo zdenerwowani. Ale ja nie jestem - błędy się zdarzają każdemu. A Netflix to jeden z niewielu internetowych gigantów, który potrafi się do tego przyznać.

Jerzy Wilczek06.11.2019 10:03
Biznes

"Zimna wojna" to jeden z najgłośniejszych polskich filmów ostatnich lat. Kto nie obejrzał go w kinie, mógł nadrobić zaległości na przykład na Netflixie.

O ile miał dobry refleks - bo produkcja nagle zniknęła z serwisu. Co się stało?

REKLAMA

Serwis nie owijał w bawełnę.

[..] Musimy przyznać, że nie wszystko zagrało. Przez pomyłkę film trafił do nas... za wcześnie (true story!). Licencja na ten tytuł obowiązuje nas dopiero od przyszłego roku - możemy przeczytać na facebookowym profliu polskiego Netflixa.

Serwis zapewnił też, że "Zimna wojna" na Netflixie pojawi się 1 czerwca. "Wtedy już wszystko pójdzie śpiewająco" - zapewnia serwis.

REKLAMA

"Zimna wojna" na Netflixie. Wystarczy nie ściemniać

Ktoś tu na pewno popełnił spory błąd. Ale też bądźmy wyrozumiali. W końcu każdemu zdarzają się błędy, nawet internetowym gigantom.

No właśnie - zwykle możemy wybaczyć błędy, jeśli ktoś jest w stanie szczerze je wytłumaczyć. W tym przypadku tak było. Wpis Netflixa ma niecałe 300 znaków, a jest w nim wszystko, co powinno. Nie ma ściemniania, nie ma korporacyjnej nowomowy... Po prostu Netflix przyznaje się do "fakapu" - i wyjaśnia, kiedy film będziemy mogli jednak obejrzeć. Nie pada co prawda słowo "przepraszam", ale nie da się ukryć, że PR-owo-korporacyjnym języku mocno się ono ostatnio zdezawuowało. Może więc to dobrze, że nie ma tak takiego sztucznego kajania się.

REKLAMA

Nic wielkiego. Firma popełniła błąd, firma się tłumaczy - można skwitować. Cóż, i tak, i nie. Bo jeśli przypomnimy sobie wszystkie awantury i afery z ostatnich lat, których bohaterem był chociażby Facebook, to zdamy sobie sprawę, że Netlix zachowuje się zupełnie inaczej.

Strategia serwisu Zuckerberga to przede wszystkim ściemnianie i ukrywanie wszystkiego, co niewygodne. Dopiero jak sprawy w Facebooku pójdą naprawdę daleko, to pojawia się Zuck przed kamerą i próbuje się jakoś wytłumaczyć. Zwykle jednak nie wypada zbyt przekonująco.

REKLAMA

Jasne, trudno porównywać aferę Cambridge Analytica do licencji na "Zimną wojnę". Jednak różnica w reakcji na kryzys jest aż nader widoczna.

Dołącz do dyskusji
Najnowsze
Warte Uwagi