Zapowiedź trzech dużych zmian zaserwował nam w niedzielne popołudnie premier Mateusz Morawiecki. Nikt nie powinien być zaskoczony, bo wspominał już o nich w expose, ale niekoniecznie wszyscy spodziewali się, że nastąpią one tak szybko. Propozycje szefa rządu można streścić tak: kierowcom będzie trudniej, a piesi mają czuć się bezpieczniej. Jakie wkrótce czekają nas zmiany w prawie o ruchu drogowym?
Zmiany w prawie o ruchu drogowym – najważniejsi piesi
O pierwszej propozycji dyskutuje się już od dobrych kilku miesięcy. Temat bezwzględnego pierwszeństwa pieszych na jezdni wraca po ukazaniu się niemal każdej informacji o dramatycznym wypadku. Trudno się dziwić – takie sprawy budzą ogromne emocje i politykom trudno być wobec nich obojętnymi. Dlatego premier, mówiąc o tym że jego formacja polityczna uczyni z pieszych jeszcze bardziej uprzywilejowanych uczestników ruchu drogowego, wpisuje się w to, o czym mówi chociażby Koalicja Obywatelska, która złożyła już projekt ustawy o bezwzględnym pierwszeństwa dla pieszych. Z jeszcze nieco lakonicznej, wypowiedzi Mateusza Morawieckiego wynika, że osobie zbliżającej się do przejścia dla pieszych trzeba będzie po prostu zawsze ustąpić. Jak te zmiany w prawie o ruchu drogowym zostaną zapisane w ustawie? Premier na razie nie podał konkretnego terminu.
Po mieście już tylko powoli. Bez wyjątków
Wspominałem o emocjach. Najsilniej wybuchają one po dramatach takich jak ten, który pod koniec października wydarzył się na ulicy Sokratesa w Warszawie – czyli w sercu miasta, w miejscu znanym doskonale przez tysiące osób. Dlatego druga propozycja premiera dotyczy tego, co dzieje się na drogach w terenie zabudowanym. Zniknąć ma przyzwolenie na nieco szybszą jazdę w nocy. Rząd chce by ograniczenie do 50 kilometrów na godzinę było bezwzględne i, w terenie zabudowanym, pozbawione wyjątków. Można zatem z tego wywnioskować, że miasta które wprowadziły na niektórych głównych ulicach (jak ul. Jana z Kolna w Gdańsku) ograniczenia na przykład do 70 kilometrów na godzinę, będą musiały się z tego wycofać. Diabeł będzie jednak jak zwykle tkwił w szczegółach, dlatego musimy poczekać na konkretny projekt.
Poza miastem też stracimy prawo jazdy
Ostatnia z zaprezentowanych propozycji dotyczy poruszania się w terenie niezabudowanym. A dokładnie sankcji za zbyt szybką jazdę poza miastem. Rząd będzie chciał wprowadzić możliwość odebrania prawa jazdy przy przekroczeniu prędkości o ponad 50 km/h. Dziś może tak się stać tylko w terenie zabudowanym. Rozszerzenie tego na drogi położone z dala od domostw z pewnością zrodzi wiele pytań. Co na przykład z autostradami? Analogicznie – co z drogami szybkiego ruchu? Na ile będzie się traciło prawo jazdy? Tu również z niecierpliwością czekamy na prezentację detali.
Kolejny fundusz
Jest jeszcze jeden dodatkowy podpunkt obietnic premiera. Zapowiedź powołania specjalnego funduszu, który ma pozwalać na dodatkowe inwestycje w bezpieczeństwie drogowym. Chodzi o środki na przejścia dla pieszych (zapewne również te inteligentne), ronda czy spowalniacze ruchu. Cel szczytny – trudno się nie zgodzić. Niestety jednak słowo „fundusz” kojarzy nam się ostatnio z funduszem solidarności dla osób niepełnosprawnych, który – kiedy niepełnosprawni zeszli z pierwszych stron gazet – w wyniku jednej ustawy przemienił się w fundusz solidarności dla wszystkich, ze szczególnym naciskiem na emerytów.
Premier rzadko przyznaje się do tego, że Polska w danej dziedzinie radzi sobie słabo. Ale w przypadku bezpieczeństwa ruchu drogowego po prostu nie da się powiedzieć o naszym kraju czegoś pozytywnego. Jesteśmy w europejskim ogonie, dlatego europejskie rozwiązania musimy zacząć wprowadzać.