Osobliwym fragmentem prezentacji Polskiego Ładu było wystąpienie ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Koalicjant Prawa i Sprawiedliwości nie miał właściwie nic ciekawego do powiedzenia, w przeciwieństwie do nawet Jarosława Gowina. Najwyraźniej żadne zmiany w wymiarze sprawiedliwości nas nie czekają.
Wystąpienie Zbigniewa Zbiory w trakcie prezentacji Polskiego Ładu nie przyniosło właściwie niczego nowego
Wydawać by się mogło, że Zbigniew Ziobro w prezentacji Polskiego Ładu przemawiał, bo musiał – i tylko dlatego. Minister Sprawiedliwości jest w końcu szefem Solidarnej Polski, partii współtworzącej Zjednoczoną Prawicę. A jednak, w przeciwieństwie do chociażby Jarosława Gowina, nie miał zbyt wiele do powiedzenia o planach swojego resortu na przyszłość.
Minister Sprawiedliwości nie zaproponował obywatelom żadnej istotnej zmiany w wymiarze sprawiedliwości. Bardziej chwalił się dotychczasowymi osiągnięciami, a i to tylko w niektórych aspektach. I to pomimo tego, że sam stwierdził, iż „zapewnienie bezpieczeństwa to jedno z najważniejszych oczekiwań, jakie Polacy mają do tych, którzy rządzą”.
Owszem, Ziobro pochwalił się przygotowywanym pakietem ustaw mających zwiększyć poczucie bezpieczeństwa w społeczeństwie. Tak jakby. Problem w tym, że nie przedstawił właściwie nic, o czym nie wiedzielibyśmy wcześniej. Założenia reforma prawa rodzinnego, skądinąd całkiem obiecujące, są znane już od tygodnia. Automatyczne nakładanie alimentów na wniosek matki nie jest więc niczym nowym. Także rejestr pedofilów funkcjonuje już od dłuższego czasu.
Podobnie już od dłuższego czasu słyszymy zapowiedzi zaostrzenia odpowiedzialności karnej za przestępstwo zgwałcenia. Chodzi nie tylko o podniesienie górnej granicy zagrożenia karą do lat 15. Resort sprawiedliwości od dawna planuje zaostrzenie prawa w przypadku form kwalifikowanych zgwałcenia, oraz wprowadzenie zupełnie nowych. W grę wchodzi chociażby gwałt na ciężarnej kobiecie, zabójstwo połączone ze zgwałceniem, czy nagrywanie przebiegu gwałtu.
Informacje o tego typu propozycjach Ministerstwa Sprawiedliwości pochodzą z sierpnia 2020 r. Do dzisiaj można je znaleźć na rządowym portalu gov.pl. Najprawdopodobniej tego typu rozwiązania już dzisiaj funkcjonowałyby w polskim prawie karnym. Tyle tylko, że zmiany w prawie karnym z 2019 r. okazały się tak złe, że nawet obecny Trybunał Konstytucyjny uznał, że uchwalona przez sejm nowelizacja jest niezgodna z konstytucją.
Najwyraźniej żadne istotne zmiany w wymiarze sprawiedliwości nas w najbliższym czasie nie czekają
Żadnej nowości nie stanowi również zasypywanie luki w podatku VAT, oraz karnoskarbowy aspekt walki z karuzelami vatowskimi. Mocne słowa Zbigniewa Ziobry o tym, że „czas zabawy w ciuciubabkę z przestępcami się skończył” odnosi się niewątpliwie do dotychczasowych osiągnięć Zjednoczonej Prawicy.
Czego zabrakło? Minister Sprawiedliwości z pewnością nie pochwalił się usprawnieniem pracy sądownictwa, bo nie mógł tego zrobić. Przynajmniej nie bez wytknięcia mu od razu kłamstwa. Dotychczasowe zmiany w wymiarze sprawiedliwości doprowadziły do dalszego spowolnienia pracy sądów.
Odpolitycznienie sądownictwa również nie jest czymś, czym Zbigniew Ziobro mógłby się pochwalić przy okazji nowego politycznego otwarcia koalicji rządzącej. Nie jest żadną tajemnicą, że zmiany w wymiarze sprawiedliwości opierały się przede wszystkim o jeden mechanizm. Chodzi o zastępowanie rzekomo upolitycznionych sędziów zajmujących eksponowane stanowiska sędziami z pewnością upolitycznionymi, tylko że przez „Dobrą Zmianę”.
Ostatnim symbolem takich działań może być rekomendacja nowej KRS do Naczelnego Sądu Administracyjnego dla znanego z afery hejterskiej sędziego Łukasza Piebiaka. Skądinąd byłego wiceministra sprawiedliwości w rządzie Beaty Szydło.
Polski Ład nie przewiduje żadnej nowej daleko idącej zmiany w wymiarze sprawiedliwości, bo dotychczasowymi rządzący nie mogą się głośno chwalić. Postawmy sprawę jasno: reforma sądownictwa jest porażką pod praktycznie każdym względem. Dlatego dzisiejsze plany Zbigniewa Ziobry sprawiają wrażenie wciśniętych do prezentacji na ostatnią chwilę. Co więcej, stanowią coś w rodzaju próby sprzedania Polakom drugi raz tego samego.
Być może wystąpienie Ministra Sprawiedliwości razem z Mateuszem Morawieckim i Jarosławem Gowinem miało po prostu zbudować wrażenie jedności Zjednoczonej Prawicy? Jeżeli tak, to efekt śmiało możemy określić mianem niezadowalającego. Jeśli zaś chodzi o zmiany w wymiarze sprawiedliwości, to wciąż pozostaje aktualna zasada, że powinniśmy się obawiać tych, o których rządzący nie mówią zbyt głośno.