Zakaz handlu w niedzielę trzyma małe sklepy przy życiu
Sklep w niedzielę niehandlową może być otwarty, pod warunkiem, że klientów obsługuje sam właściciel. To właśnie klucz do sukcesu niewielkich sklepików, które niejednokrotnie w niedzielę odnotowują rekordowe zyski, którymi nadrabiają cały tydzień miernego utargu. Niestety, mały sklep nie może równać się z globalnym przedsiębiorstwem – ceny w osiedlowym sklepiku będą wyższe, ponieważ odbiorca prawie że detaliczny nie ma takiej możliwości negocjowana cen, jak wielkie sieci handlowe.
Sklepikarze o przetrwanie na rynku walczą nie konkurencyjnymi cenami, a dostępnością. Sklep otwarty w niedzielę potrafi przynieść naprawdę rekordowy dochód – utarg z jednego dnia często rekompensuje sklepikarzom mierne wyniki z tygodnia. Chociaż może być to zastanawiające, ponieważ zakupy na niedzielę można zrobić chociażby dzień wcześniej, to komu nigdy przy gotowaniu obiadu nie zabrakło śmietany albo majonezu, niech pierwszy rzuci kamieniem. Do tego dochodzą nieplanowane spotkanie ze znajomymi, na które trzeba zakupić na przykład kiełbasę na grilla lub piwo i wino, czy konieczność zakupu produktów, które szybko się zużywają – tak więc pampersów dla dzieci, czy chociażby szamponu do włosów.
Klienci chcą mieć możliwość zrobienia zakupów w niedzielę. I obecnie w większości przypadków taką możliwość mają. Nie ma chyba osiedla, na którym lokalny, niewielki sklepik, byłby w niedzielę nieczynny. W ten sposób nieco ogranicza się wpływy marketów, które kuszą niskimi cenami, jednak jeżeli potrzebujemy czegoś pilnie w niedzielne popołudnie, zapewne zapłacimy te kilka złotych więcej w osiedlowym sklepiku, zamiast czekać do poniedziałku.
Sprawdź polecane oferty
Allegro 1200 - Wyciągnij nawet 1200 zł do Allegro!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYTelewizor - Z kartą Simplicity możesz zyskać telewizor LG!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYRRSO 20,77%
Właściciele niewielkich sklepików nie chcą zniesienia zakazu handlu w niedzielę
W obliczu licznych dyskusji na temat ewentualnego zniesienia zakazu handlu w niedzielę głos zabrało Polskie Stowarzyszenie Mikroprzedsiębiorców i Franczyzobioorców. W czerwcu do kancelarii Sejmu trafił list, zawierający stanowisko organizacji. Słowa mikroprzedsiębiorców nie pozostawiają złudzeń – zniesienie zakazu handlu w niedzielę może być przysłowiowym gwoździem do trumny dla kolejnej gałęzi lokalnego biznesu. Jak wskazuje stowarzyszenie MiF:
Sklepiki poradzą sobie gorzej niż przed wprowadzeniem zakazu handlu w niedzielę
Można zastanawiać się nad tym, w jaki sposób małe sklepiki radziły sobie przed wprowadzeniem zakazu handlu w niedzielę, czyli przed 2018 rokiem. Owszem, wtedy osiedlowe sklepiki istniały, mimo niedzielnej konkurencji dyskontów. Jak jednak wskazuje Polskie Stowarzyszenie Mikroprzedsiębiorców i Franczyzobiorców, sytuacja od tego czasu zmieniła się diametralnie.
Chociaż zaadaptowaliśmy się w nowej rzeczywistości, wydarzenia ostatnich lat wpłynęły zarówno na koszty życia, jak i na koszt prowadzenia działalności gospodarczej. Pandemia przyczyniła się do osłabienia biznesu, wojna na Ukrainie również nie wpłynęła korzystnie na kondycję polskiej gospodarki. Z badań przytoczonych przez stowarzyszenie MiF wynika, że aż 96% niewielkich firm wskazuje na zaniepokojenie związane z prowadzeniem działalności w 2024. Główną przyczyną takiego stanu rzeczy są rosnące koszty energii, surowców, czy materiałów. Ponad połowa przedsiębiorców obawia się rosnących kosztów pracy (szybująca w górę najniższa krajowa). Kondycja niewielkich firm w Polsce nie jest dobra, a zdaniem przedsiębiorców, brak ograniczeń dla niedzielnego handlu jeszcze ją pogorszy.