Darujcie mi tę ordynarną autoreklamę, szanowni Czytelnicy Bezprawnika. Ale zanim siądę do pisania, o coś Was poproszę: pokażcie ten artykuł każdemu, kto w Waszej obecności będzie narzekał to, że w normalnym kraju biznes łatwiej prowadzić niż w Polsce, bo np. ZUS za granicą jest tani i przyjazny.
Zajmująca się faktoringiem spółka SMEO porównała warunki prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce i w pięciu innych krajach, w których Polacy chętnie rejestrują swoje biznesy: UK, Niemczech, Norwegii, Rumunii i Cyprze. Polska na ich tle nie wypadła dobrze. Ale nie wypadła też źle.
ZUS za granicą
Wyższe składki ZUS weszły w życie w tym roku. Polski przedsiębiorca musi płacić Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych 1316,97 zł miesięcznie. Z tego powodu przedsiębiorcy wolą rejestrować działalność w Niemczech, w których składki na tamtejszy ZUS są dobrowolne. Co niekoniecznie podoba się samym Niemcom, którzy w 2020 r. planują zmianę przepisów. Ale już na przykład w UK składki są obowiązkowe, choć dużo tańsze od polskich. Ledwie 9% dochodów, co dla większości przedsiębiorców wychodzi taniej niż w Polsce. Trochę drożej jest w Norwegii (11,40%) i na Cyprze (11,5%). Za to założenie działalności w Rumunii wiąże się z koniecznością płacenia 30% dochodów tytułem składki na ubezpieczenie.
Podatek CIT na Cyprze najniższy
Cypr cieszy się opinią raju podatkowego. Niebezpodstawnie, bowiem osoby prawne tam zarejestrowane płacą zaledwie 12,5% podatku dochodowego. Dla porównania, spółki rumuńskie płacą 16%, brytyjskie – 17%, polskie – 19% (nasi najwięksi podatnicy CIT płacą setki milionów), a norweskie – 22%. A niemieckie? No cóż, Niemcy mają dobrowolny ZUS, ale za to podatki należą do najwyższych. Tamtejsze spółki oddają fiskusowi nawet do 33% swych dochodów (choć ulgą dla spółek o niskich dochodach jest wynosząca 24500 € kwota wolna).
Kapitał zakładowy niższy niż w Norwegii
W Polsce kapitał zakładowy spółki z ograniczoną odpowiedzialnością wynosi przynajmniej 5000 zł. To zupełnie inaczej niż na Cyprze, gdzie możemy założyć spółkę bez kapitału. Gorzej niż w Niemczech, gdzie wynosi on symboliczne 1 € i w UK (symboliczny 1 £). I gorzej niż w Rumunii, gdzie potrzebujemy 215 lei (ok. 195 zł). W Norwegii jest jeszcze wyższe minimum – 30000 koron (ok. 13300 zł). Do tego dochodzą najwyższe w Norwegii płace. To co, zakładamy spółkę na Cyprze? Nie jest tak różowo. Cypr wymaga przebywania na jego terytorium przynajmniej 60 dni w roku i posiadania tam biura. Spółek-widm Cypryjczycy przyciągać już nie chcą.
Polska biurokracja najgorsza
Czy wobec tego jest coś, w czym Polska faktycznie wypada najgorzej na tle innych państw sprawdzonych przez SMEO? Niestety tak. Jest to biurokracja. SMEO, powołując się na Bank Światowy, podaje że polski przedsiębiorca średnio 334 godzin w roku spędza na załatwianiu formalności. To prawie sześć tygodni wypełniania papierków od poniedziałku do piątku, od 7:00 do 15:00. Najbardziej przyjazną biurokrację dla przedsiębiorców ma Norwegia, gdzie formalności zajmują ledwie 79 h rocznie. W UK – 105, na Cyprze – 122, w Rumunii – 163, a w Niemczech – 218.
Zastępcza ojczyzna
Idealizowanie sytuacji za granicą ma swoje uzasadnienie psychologiczne. Bije z tego tęsknota za lepszym życiem i chęć pokrzepienia się, że gdzie indziej jest lepiej. Zastępcza ojczyzna wlewa w nasze serca nadzieję na lepszy świat. Średniowieczni chrześcijanie mieli królestwo Prezbitera Jana, który gdzieś w Indiach stworzył potężne chrześcijańskie imperium i lada dzień miał wyzwolić Ziemię Świętą. XX-wieczni komunizujący intelektualiści francuscy mieli ZSRR, w którym tylko wroga propaganda mówiła o zbrodniach Armii Czerwonej. Współcześni weterani internetowej walki z islamizacją Europy mają Japonię ze swoim fake newsem o zakazie wyznawania w niej islamu. A janusze biznesu mają bliżej nieokreślony Normalny Kraj. Zamiast bajać o tym, jaki ZUS za granicą jest lepszy od polskiego, lepiej zejdźcie na ziemię i zmierzcie się z realnymi problemami, jakie ma każdy biznesmen pod każdą szerokością geograficzną.