Spośród trzech celów wprowadzenia tego konkretnego zwolnienia udało się zrealizować ten najmniej istotny
Ulga dla młodych to specjalna preferencja podatkowa wprowadzone przez rząd PiS w 2019 r. Polega na całkowitym zwolnieniu dochodów osób w wieku do 26 lat aż do momentu, gdy przekroczą drugi próg podatkowy. Pod warunkiem, że takie osoby nie prowadzą własnej działalności gospodarczej ani nie pracują na umowie o dzieło. Ktoś złośliwy mógłby w tym momencie stwierdzić, że ówczesna władza chciała w ten sposób przekonać młodych, by na nią zagłosowali. Nie udało się.
Opisane wyżej rozwiązanie oczywiście miało oficjalne i zarazem mniej polityczne uzasadnienie. Mogliśmy się z nim zapoznać w trakcie procesu legislacyjnego ustawy wprowadzającej ulgę dla młodych.
Celem tych zmian jest obniżenie obciążeń fiskalnych młodych osób, które wykonują pracę na podstawie stosunku pracy, spółdzielczego stosunku pracy, stosunku służbowego, stosunku pracy nakładczej lub umów zlecenia zawartej z firmą. Jest to pierwszy krok w kierunku zmniejszenia klina podatkowego. Zmniejszenie obciążeń pozwoli młodym ludziom łatwej rozpocząć pracę i równocześnie da możliwość powrotu na rynek pracy osobom pracującym w szarej strefie, Przyczyni się to do poprawy współczynnika aktywności zawodowej osób młodych oraz spadku bezrobocia wśród tej grupy wiekowej.
Innymi słowy, chodziło o ujęcie ciężarów podatkowych osobom, które dopiero zaczynają swoją aktywność zawodową. Ten cel z pewnością udało się zrealizować.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 20,77%
Można by polemizować, czy osiągnięto zmniejszenie klina podatkowego. Objęci ulgą podatnicy mogli zastosować nowe przepisy dla dochodów osiągniętych po 1 sierpnia 2019 r. Siłą rzeczy rozliczali je w roku następnym. Interesują nas więc zmiany w latach 2020-2024. W 2020 r. współczynnik klina podatkowego według danych OECD wynosił w Polsce 34,8 proc. W 2024 r. spadł zgodnie z danymi PAP do poziomu 34,75 proc. W latach pomiędzy mogliśmy odnotować wahania mieszczące się w granicach 1,5 punktu procentowego. Wpływ ulgi dla młodych można by więc uznać za pomijalny, jeśli nie w ogóle nieistniejący.
Udział szarej strefy w PKB naszego kraju również nie uległ większej zmianie. Jak szacowało się go na poziomie 18-20 proc., tak szacuje się nadal. Po raz kolejny nie udało się zrealizować oficjalnie wskazanej przyczyny wprowadzenia zwolnienia.
Skoro zaś ulga dla młodych okazała się wyłącznie podatkowym prezentem od państwa dla osób do 26 roku życia, to powinniśmy się zastanowić nad tym, czy Polsce się ona w ogóle opłaca.
Muszę przyznać, że ulga dla młodych wcale nie jest taka kosztowna, jak mogłoby się wydawać
Warto w tym momencie zaznaczyć, że obecny rząd nie ma żadnych planów likwidacji czy rewizji ulgi dla młodych. W zeszłym roku rzeczywiście krążyły w mediach takie pogłoski, ale zostały bardzo szybko zdementowane. Rząd Donalda Tuska wielokrotnie zapewniał, że nie zamierza ograniczać programów odziedziczonych po poprzednikach i na razie sumiennie się tego założenia trzyma. Po drodze zresztą jest jeszcze prezydent Karol Nawrocki, który mógłby takie rozwiązanie zawetować.
Równocześnie nie da się ukryć, że ulga dla młodych oznacza konkretne uszczuplenie dochodów państwa z podatku PIT. Jak duże? Możemy to oszacować ,korzystając z danych Ministerstwa Finansów. Przyznało ono w zeszłym roku, że ze zwolnienia 1,3 mln podatników, kwota zwolnionego przychodu 44,8 mld zł. Teoretycznie, jeśli "opodatkowalibyśmy" ten przychód stawką właściwą dla pierwszego progu podatkowego 12 proc., to otrzymalibyśmy ok. 5,4 mld zł. W praktyce powinniśmy się spodziewać nieco niższego kosztu. Należy przy tym zaznaczyć, że niektóre szacunki windują koszt ulgi dla młodych nawet do 8 mld zł. Czy to dużo? Dla porównania likwidacja znienawidzonego podatku Belki w całości to ok. 10,6 mld zł mniej w budżecie. Mogłoby więc być gorzej.
Dlaczego więc uważam, że ulga dla młodych stanowi znakomitą potencjalną ofiarę budżetowych oszczędności? Nie chodzi mi tak naprawdę o czysto pragmatyczny koszt, ale o zasadę, którą teoretycznie powinno kierować się państwo, ale ciągle o niej "zapomina". Mam na myśli oczywiście konstytucyjną równość wobec prawa wynikającą z art. 32 ustawy zasadniczej.
Zdaję sobie sprawę z tego, że przytłaczająca większość Polaków wolałaby płacić możliwie niskie podatki. Rozumiem, że młodzi ludzie nie chcieliby nagle oddawać 19 proc. swoich pieniędzy Fiskusowi. Tak się jednak składa, że arbitralne zwolnienie z powszechnego podatku jednej grupy ludności automatycznie stanowi dyskryminację całej reszty. W tym wypadku jest to dyskryminacja ze względu na wiek.
Zdaję sobie sprawę, że zasada równości wobec prawa w Polsce nie jest zbyt popularna, ale wciąż powinniśmy się jej trzymać
Wiemy już, że nie osiągamy żadnych innych ważnych społecznie celów za pomocą ulgi dla młodych. Nie obejmuje ona zresztą wyłącznie osób szczególnie potrzebujących. Ochoczo korzystali z niej przecież swego czasu świetnie zarabiający programiści.
Czym się właściwie różni sytuacja podatkowa 26-latka i jego 30-letniego kolegi? Niezrozumiałe jest także wykluczenie z ulgi młodych przedsiębiorców, w tym także "przedsiębiorców" prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą tylko dlatego, że ich już-nie-pracodawcy bardziej się opłaca współpracować w tej formie. O patologicznej niechęci ustawodawcy do zatrudnionych na umowie o dzieło wspominałem już na Bezprawniku.
Państwo powinno co do zasady traktować obywateli równo. W szczególności dotyczy to danin na rzecz państwa, które w założeniu ma płacić każdy na mniej-więcej tych samych zasadach. Ulga dla młodych stanowi kolejne odstępstwo od tej reguły. Niestety, jest takich w Polsce całe mnóstwo i z każdą kadencją pojawia się ich coraz więcej.