Kupując lub sprzedając samochód, czy inną rzecz ruchomą o wartości – powiedzmy – nie przekraczającej 3000 zł, bardzo często narażamy się na sugestie i prośby, aby cena na umowie sprzedaży wynosiła 999 zł. Dlaczego właśnie akurat tyle? Czy za takie poświadczenie nieprawdy możemy ponieść jakiekolwiek konsekwencje?
Temat jest o tyle bliski i powszechny, że chyba większość z nas miała do czynienia z takim procederem. Osobiście, już we wstępie, chciałbym przestrzec wszystkich przed takim działaniem. Ewentualna oszczędność, która wynika z zaniżenia ceny na umowie jest pozorna.
Podatek? Nie będę frajerem
Kupując rzecz ruchomą od przedsiębiorcy nie musimy się martwić o podatki – sprzedawca po prostu płaci VAT. Jeżeli natomiast dokonamy zakupu rzeczy od osoby prywatnej, to takie działanie jest podstawą do opodatkowania.
Tym niechlubnym obowiązkiem jest podatek od czynności cywilnoprawnej, który unormowany jest w ustawie o podatku od czynności cywilnoprawnych (Dz.U.2017.1150 t.j. z dnia 2017.06.14). Na potrzeby tego wpisu najważniejszy jest art. 9 pkt. 6 wspomnianej ustawy.
Zwalnia się od podatku następujące czynności cywilnoprawne:
6) sprzedaż rzeczy ruchomych, jeżeli podstawa opodatkowania nie przekracza 1000 zł;
Właśnie taką możliwość chcą wykorzystać sprzedający, żeby uniknąć płacenia podatku. Wysokość PCC wynosi 2% wartości całości, więc w przypadku rzeczy o wyższej wartości może to być – dla niektórych – odczuwalna kwota. W przypadku samochodu, którego wartość (na umowie) wynosi 5000 zł – podatek będzie wynosił 100 złotych.
Warto pamiętać, że nie można w umowie zastrzec inaczej i przenieść tego obowiązku na sprzedającego. Najczęstszą praktyką jest po prostu celowe zaniżenie wartości rzeczy na umowie, w celu zniesienia obowiązku podatkowego.
Zaniżenie wartości rzeczy ruchomej na umowie sprzedaży jest w praktyce najkorzystniejsze dla sprzedającego. Co prawda, teoretycznie urząd powinien sprawdzić wartość zadeklarowaną na umowie z wartością rynkową, ale w przypadku obniżenia ceny do wartości, która nie podlega opodatkowaniu – wykrywalność jest praktycznie nikła.
Roszczenia
Największym zagrożeniem jest sytuacja, w której będziemy mieli jakiekolwiek roszczenia odnośnie zakupionej rzeczy. Jeżeli okaże się, że będziemy zmuszeni do dochodzenia swoich praw, to zastanówmy się o jaką kwotę będzie nam chodziło.
O tą, którą uzgodniliśmy ze sprzedającym, czy o tą, która widnieje na umowie?
Moim zdaniem lepiej zapłacić stosowny podatek i mieć dokument, który potwierdza transakcję w takiej formie, w jakiej faktycznie miała miejsce.