Pracownica banku „zażartowała” z 85-latka. To mogło się źle skończyć!
Czego oczekujecie od pracowników banku? Obsługi na poziomie? Szybkiego załatwienia spraw? Fachowego doradztwa? A może… czarnego humoru? Pewna pracownica banku „zażartowała” ze starszego mężczyzny wmawiając mu, że stracił oszczędności życia. Żartowała!
O sprawie poinformowała na swojej stronie policja z Olsztyna. Pewien 85-latek potrzebował pieniędzy na leczenie, a że środki gromadził latami i umieszczał na koncie w banku, zdecydował się podjąć z niego pewną kwotę. Pracownica banku po sprawdzeniu danych mężczyzny stwierdziła, że jego koncie nie ma żadnych środków.
Nie takich słów oczekiwał 85-latek. Zdenerwował się i zaczął przekonywać, że wie, ile pieniędzy powinien mieć na koncie, a na sugestie, że może nie pamięta, co z nimi zrobił, zawyrokował, że nie ma takiej możliwości. Mimo tego kobieta zapewniła go, że środki przepadły. Zdenerwowany staruszek udał się na policję, gdzie zgłosił sprawę. Został przesłuchany, a policjanci dowiedzieli się, że mimo zapewnień o braku pieniędzy, pracownica banku miała namawiać go na przelanie pieniędzy na inne konto.
Policjanci udali się do placówki baku, w której staruszek był wcześniej po potrzebne mu pieniądze. Po sprawdzeniu okazało się, że żadne pieniądze z konta 85-latka nie zginęły. Przesłuchana pracownica banku zeznała, że nie chciała oszukać staruszka, a jedynie tak sobie „zażartowała”.
Nawet jeśli staruszek czegoś nie zrozumiał, nie dosłyszał lub źle zinterpretował słowa pracownicy banku, to sprawę wyjaśniła policja. Na szczęście 85-latek nie stracił swoich pieniędzy. Zastanawia mnie tylko to, czy takich „żartów” było więcej i czy aby ktoś nie dał się namówić na przelanie jakichkolwiek środków na inne konto, pod pretekstem skorzystania z nowych „usług” banku.
Dwa lata temu, także w Olsztynie, pewien mężczyzna, podając się za osobę współpracującą z bankami, namówił kilku ludzi na oddanie mu swoich środków, które miał przelać na lokaty terminowe z dobrym oprocentowaniem, a wydał je na swoje zachcianki. Lepiej uważać i dokładnie sprawdzać co robi się z własnymi pieniędzmi, bo można się srogo rozczarować.