Ruszają wakacje, czas imprez, koncertów, wesel i innych spotkań – bardziej lub mniej masowych. Tymczasem ich organizatorzy wciąż nie mają pojęcia jak sprawdzać kto jest zaszczepiony. Bo rząd twierdzi, że mają taki obowiązek – jeśli chcą przyjąć ludzi ponad limit. Ale na drodze właśnie stanął Urząd Ochrony Danych Osobowych, który powiedział że… nie mają prawa tego robić. Serio!
Jak sprawdzać kto jest zaszczepiony?
Zasada „liczba osób wypełniająca limit + zaszczepieni” według rządowych zaleceń obowiązuje już praktycznie w każdej dziedzinie życia społecznego. Dotyczy między innymi dyskotek (150 osób), siłowni (1 osoba na 10 metrów kwadratowych), kin (75 procent obłożenia) czy imprez w lokalach bądź na świeżym powietrzu (150 osób). Wyliczam tutaj zasady, jakie będą obowiązywać od jutra, czyli od 26 czerwca. W każdym powyższym przypadku do limitu nie wliczamy osób po dwóch dawkach szczepionki. I wszystko na razie trzyma się kupy. Do momentu aż padnie pytanie: jak będzie wyglądała weryfikacja zaszczepionych?
Rządzący podkreślają, że jest łatwa w użycia darmowa aplikacja, za pomocą której każdy może taką weryfikację przeprowadzić. Uruchamiamy ją w telefonie, podchodzi do nas osoba z wygenerowanym kodem QR (na przykład w apce mObywatel), sczytujemy go, dostajemy informację że dany gość posiada status osoby zaszczepionej i sprawa jest załatwiona. Ale tylko w teorii. Bo okazuje się, że na dzień przed wakacjami stanowisko w tej sprawie zajął Urząd Ochrony Danych Osobowych. Kategorycznie stwierdzając, że organizator wydarzenia nie ma prawa żądać informacji o zaszczepieniu. Można ją podać, ale tylko dobrowolnie. Co wywraca cały system do góry nogami.
UODO wbrew rządowi
Urząd Ochrony Danych Osobowych przypomina, że podstawą do sprawdzania stanu zaszczepienia uczestników imprez jest rozporządzenie Rady Ministrów z 6 maja 2021 roku. To z niego dowiadujemy się na przykład jaki jest limit osób na imprezach. UODO twierdzi jednak, że „przepisy wskazanego rozporządzenia nie regulują możliwości żądania od osób uczestniczących w takim wydarzeniu udostępnienia informacji na temat ich szczepienia. (…) Dlatego nie można uznać ich za podstawę uprawniającą (…) do pozyskiwania od uczestników takiego wydarzenia informacji o odbyciu przez nich szczepienia ochronnego”. Co to oznacza? Po prostu: organizator wydarzenia nie ma prawa żądać od takiej osoby podania danych o zaszczepieniu. Bo jest to niezgodne z RODO.
Co więc może organizator? Niewiele. Jedyne, do czego jest uprawniony, to sprawdzenie stanu zaszczepienia osoby, która dobrowolnie będzie chciała taki dowód przedstawić. Co ważne:
Zgoda musi być dobrowolna, świadoma, konkretna – wyrażona w formie jednoznacznego okazania woli i możliwa do odwołania w każdym czasie.
…czytamy w komunikacie Urzędu Ochrony Danych Osobowych. To jednak oznacza, że osoba niezaszczepiona może po prostu powiedzieć, że nie wyraża zgody na wgląd w jej dane o przyjęciu bądź nie preparatu dającego odporność na Covid-19. Co w praktyce oznacza, że zasada „150 osób + niezaszczepieni” po prostu nie będzie obowiązywać.
Wakacje w prawnej prowizorce
Czy jestem zdziwiony? Ani trochę. Przypominam, że rządzący na początku pandemii wpadli na pomysł, by za pomocą rozporządzeń zamykać ludziom biznesy. Choć Konstytucja RP wprost mówi, że może się to dziać tylko w drodze ustawy, a służyć temu mają stany nadzwyczajne, o których istnieniu premier i jego ludzie świadomie zapomnieli. Będziemy więc mieli niekontrolowane tłumy w restauracjach, na imprezach, koncertach i tak dalej. I osobiście nie przeszkadza mi to, bo zasługujemy na odpoczynek od tego, co wszyscy razem przeżyliśmy. Ale wiele wskazuje na to, że indyjski wariant koronawirusa w końcu dopadnie i nas i zaczną się zachorowania wśród niezaszczepionych. A wtedy kwestia weryfikacji tego, kto jest odporny czy nie, stanie się w naszym państwie kluczowa. Jest więc jeszcze czas, by na poważnie zająć się tą sprawą i uregulować ją zgodnie z RODO. Inaczej będzie katastrofa.