Chyba każdy tak czasem ma, że po pierwszych trailerach czeka z wypiekami na jakiś film – po czym gdy już go obejrzy, okazuje się, że całość zupełnie nie spełnia jego oczekiwań. Czy w takich przypadkach możliwy jest pozew za trailer? Sędzia w USA uznał właśnie, że jak najbardziej. A poszło o słynną (dzisiaj) aktorkę Anę de Armas.
W USA dwaj fani pozwali wytwórnię Universal za film „Yesterday”. Trailer tego obrazu z 2019 r. zawierał scenę z Aną de Armas, która w tym czasie jeszcze wielką światową sławą nie była – a teraz już zdecydowanie jest. W każdym razie aktorka „zmieściła” się do trailera, ale do filmu już nie – reżyser zdecydował o wycięciu fragmentu, w którym występowała.
Dwóch Amerykanów, Conor Woulfe i Peter Michael Rosza, zapłaciło za obejrzenie filmu „Yesterday” niecałe 4 dolary. Teraz chcą od wytwórni Universal odszkodowania o wartości… 5 mln dol. Argumentowali, że filmu na pewno by nie wypożyczyli, gdyby nie wiedzieli, że aktorka w nim nie gra.
Pozew za trailer filmu. Sędzia daje zielone światło
Trzeba przyznać, że sprawa trailera z Aną de Armas nie toczy się jakoś specjalnie szybko. Amerykanie wnieśli pozew jeszcze na początku 2022 r. Teraz jednak sędzia okręgowy z USA Steven Wilson stwierdził, że proces w tej sprawie może się toczyć dalej. Ta decyzja ma duże znaczenie, bo Universal długo próbował torpedować całą sprawę. Studio argumentowało, że sąd powinien odrzucić pozew ze względu na słynną pierwszą poprawkę Konstytucji USA, która gwarantuje wolność słowa i prasy.
Prawnicy studia argumentowali również, że trailer to „ekspresja artystyczna”. Sędzia uznał jednak, że trailer to bardziej po prostu reklama, która ma dostarczyć „zapowiedź filmu” klientom. Sąd jeszcze więc nie przyznał żadnej ze stron racji, ale już uznał, że studio nie ma pełnej władzy nad tym, co się w trailerze pojawia. Może to być ciekawy precedens, bo dość częstą praktyką jest to, że sceny z trailerów nie pojawiają się w ostatecznych wersjach filmów.
Ana de Armas w 2017 r., gdy jeszcze nie była tak znana. Fot.: Gage Skidmore/Flickr/CC BY-SA 2.0
Jeśli więc dwaj Amerykanie te miliony ostatecznie wygrają, może się okazać, że pozwów za trailery będzie teraz mnóstwo.
Pozostaje zasadnicze pytanie, dlaczego właściwie Ana de Armas została wycięta z filmu. Wypowiedział się na ten temat scenarzysta obrazu. Stwierdził, że Ana miała być drugą kobietą, która przyciąga zainteresowanie głównego bohatera. Ostatecznie jednak stwierdzono, że bohater powinien się interesować w filmie tylko jedną kobietą.
Koniec końców, film jest całkiem zabawny, również dzięki roli Eda Sheerana. Fakt, byłoby lepiej, gdyby grała i Ana de Armas, ale wytwórnia chyba już tej „wycinki” pożałowała.