W tym kraju do posiadania samochodów elektrycznych zmuszają ludzi gigantycznym podatkiem

Moto Zagranica Dołącz do dyskusji
W tym kraju do posiadania samochodów elektrycznych zmuszają ludzi gigantycznym podatkiem

W Unii Europejskiej producenci samochodów muszą dostosować się do surowych norm emisji CO2. Z danych Federalnego Niemieckiego Urzędu Transportu wynika, że tylko w Niemczech zarejestrowano w 2024 roku aż 2,8 mln nowych samochodów osobowych, ale ich średnia emisja CO2 wzrosła do 119,8 g/km i w związku z tym przekroczyła limit 93,6 g/km wynikający z CAFE. Ogółem w 2024 roku w państwach wspólnoty europejskiej dokonano rejestracji około 10,6 mln nowych samochodów osobowych, o 0,8 proc. więcej niż w 2023.

Każdy gram powyżej limitu kosztuje producentów 95 euro. Zgodnie z ostrożnymi szacunkami nawet 16 miliardów euro kar mogą łącznie zapłacić w tym roku europejscy producenci samochodów za niedopełnienie limitów emisji spalin przez wyprodukowane samochody.

Państwa unijne stosują różne strategie ograniczania emisji dwutlenku węgla

W Polsce funkcjonuje program dopłat do zakupu aut elektrycznych NaszEauto. Z kolei Szwecja postawiła na restrykcyjny system podatkowy, który zniechęca do zakupu pojazdów spalinowych. Niemal natychmiast pojawiły się efekty.

W 2024 roku w Szwecji zarejestrowano 269 582 nowych aut, z czego aż 35 proc. to samochody elektryczne, a kolejne 23,4 proc. hybrydy plug-in. W rezultacie średnia emisja dwutlenku węgla wyniosła jedynie 59 g/km.

Na podatek w Szwecji składa się kilka elementów, każdy trzeba wziąć pod uwagę

Szwedzki system podatkowy opiera się na kilku elementach: rodzaju napędu, poziomie emisji spalin oraz wieku pojazdu. Wysokie podatki obowiązują w pierwszych trzech latach eksploatacji, po czym są stopniowo obniżane.

Dla przykładu weźmy Astona Martina Valkyrie z emisją 543 g/km. Jest on objęty podatkiem wynoszącym 60 686 koron rocznie, co odpowiada szacunkowo 23 tys. zł. Oznacza to, że w ciągu trzech lat użytkownik musi zapłacić blisko 70 tys. zł dodatkowo do ceny pojazdu.

Podatek nie dotyczy wyłącznie luksusowych modeli

Za luksus, owszem, trzeba w Szwecji zapłacić ekstra, jak widać po modelu Valkyrie. Ale większy wydatek dotyczy również mniej wyrafinowanych aut. Przykładem jest Toyota Land Cruiser z silnikiem Diesla 2.8 D-4D (204 KM), która emituje 281 g CO2/km. W Szwecji jej właściciel musi zapłacić około 30 tys. koron rocznie (około 11 tys. zł). Volkswagen Multivan z emisją 225 g CO2/km objęty jest rocznym podatkiem 22 202 koron (8,2 tys. zł). W ciągu trzech lat użytkownik dopłaca mniej więcej 25 tys. zł. Takie przepisy powodują, że Szwedzi siłą rzeczy chętniej wybierają samochody elektryczne.

Strategią stosowaną przez niektóre firmy jest balansowanie emisji. Co ono oznacza? Jeśli w sprzedaży znajdują się modele o wysokim spalaniu, ich negatywny wpływ na średnią emisję można zrównoważyć sprzedażą samochodów elektrycznych i hybrydowych. Według danych Dataforce w pierwszej połowie 2024 roku jedynie Tesla i Geely spełniały limity emisji CO2. Pozostali producenci wyraźnie przekraczali dopuszczalne wartości.