Poszukiwanie pracowników wiąże się często ze żmudnym procesem analizowania wielu CV i przeprowadzania rozmów z kandydatami, by wybrać najlepszego z nich. Można także zapłacić zewnętrznej firmie, która zrobi to za nas. Niestety to kosztuje. Tymczasem zaczyna nam raczkować alternatywa. AI w rekrutacji sprawdzi się zaskakująco dobrze, choć nie powinniśmy powierzać jej wszystkich zadań.
Skoro AI radzi sobie z obsługą klienta, to poradzi sobie także z naborem
Można zaryzykować tezę, że rekrutacja pracowników do pewnego stopnia stanowi swego rodzaju rytuał. Zaczyna się od zamieszczenia ogłoszeń i innego rodzaju informacji o naborze. Następnie do firmy spływają CV od kandydatów. Możemy też zażyczyć sobie listów motywacyjnych jak za starych czasów. Problem w tym, że jeśli nasza oferta jest dostatecznie atrakcyjna, to zgłoszeń będzie naprawdę dużo. Musimy tym samym przynajmniej zerknąć na dokumenty, które otrzymaliśmy. Najlepiej byłoby je przeczytać i przeanalizować. Następnym etapem będzie rozmowa kwalifikacyjna z wybranymi kandydatami. Całkiem możliwe, że akurat w naszej firmie rekrutacja jest wieloetapowa. Możliwe, że będziemy chcieli sprawdzić umiejętności potencjalnych pracowników w praktyce.
Wszystko to wymaga poświęcenia odpowiedniej ilości czasu, uwagi oraz – nie oszukujmy się – wysiłku. Czy można tego uniknąć? Jak najbardziej. W grę wchodzi oczywiście zrzucenie procesu rekrutacyjnego na zewnętrzną firmę, która zgodnie z naszymi wytycznymi przeprowadzi proces za nas. To jednak kosztuje. Niektóre szacunku sugerują, że zwerbowanie nowego pracownika kosztuje kilka tysięcy złotych. Agencje rekrutacyjne pobierają mniej więcej 10-30 proc. rocznych zarobków na danym stanowisku, w zależności od stanowiska. Nie mamy więc do czynienia z rozwiązaniem bez wad.
Na szczęście okazuje się, że można zjeść ciastko i dalej je mieć. O wiele tańszym i mniej absorbującym uwagi rozwiązaniem jest zastosowanie AI w rekrutacji. Sztuczna inteligencja całkiem nieźle radzi sobie w obsłudze klienta i analizie danych, więc nie ma absolutnie żadnego powodu, by nie poradziła sobie z werbowaniem pracownika.
Chyba nikogo nie zdziwi stwierdzenie, że AI może napisać za nas ogłoszenie o pracę. Nasza rola ograniczy się jedynie do sprawdzenia jego poprawności i rozesłania go dalej. Kolejnym krokiem będzie weryfikacja nadesłanych CV. To na tym etapie sztuczna inteligencja błyszczy. Jej zadaniem będzie odrzucenie tych kandydatów, którzy nie spełniają wyznaczonych przez nas wymagań. Może również wybrać określoną ilość najlepszych osób według wskazanych przez nas kryteriów.
Okazuje się, że AI w rekrutacji już jest z powodzeniem stosowane. Także przez kandydatów
Opisane przed chwilą zadania to coś, do czego można by wykorzystać nawet ogólnodostępne modele sztucznej inteligencji. Czy AI w rekrutacji poradzi sobie z trudniejszym wyzwaniem? Tak naprawdę nie muszę w tym momencie gdybać, bo w ostatnim czasie pojawiło się coraz więcej informacji o faktycznym przeprowadzaniu rozmów kwalifikacyjnych przez sztuczną inteligencję. Na przykład w piątek 20 czerwca o przypadku indyjskiej menadżerki Radhiki Sharmy pisał Business Insider. Jeżeli wierzyć relacjom internautów, z AI rekruterów korzystają już niektóre zachodnie korporacje, w tym także znane w Polsce marki.
Całkiem możliwe, że w nadchodzących latach to konkretne rozwiązanie dotrze także do Polski. Na razie jednak firmy raczej się nie chwalą tak radykalnym wykorzystaniem AI w rekrutacji. Dlaczego? Opinie ze strony kandydatów, którym przytrafiło się takie doświadczenie, są raczej niechętne. Nie chodzi wyłącznie o preferowanie przez nich kontaktu z żywym człowiekiem. W grę wchodzą również tradycyjne bolączki AI. Boty rekrutacyjne potrafią na przykład przerywać w pół zdania. Nie zawsze również dają kandydatowi możliwość zadania własnego pytania, na przykład o zarobki czy oczekiwania danej firmy. Zdarza się także, że potykają się na przebieg rozmowy wykraczający poza z góry zaplanowany algorytm. Trzeba też brać poprawkę na ryzyko, że AI zacznie w którymś momencie zmyślać.
Wydawać by się mogło, że z punktu widzenia przedsiębiorcy tradycyjny „wstępny przesiew” to oczywiste rozwiązanie. Podobnie jak w przypadku obsługi klienta, AI zastępuje „pierwszą linię” kontaktu. Dopiero przejście rozmowy z botem prowadzi do następnego etapu przed żywym człowiekiem. Ja jednak zaproponowałbym alternatywę. Sztuczna inteligencja powinna wspierać ludzkich rekruterów. Może wychwycić coś, czego ci nie będą w stanie. Pomoże także z organizowaniem całej logistyki związanej z przeprowadzaniem rozmów kwalifikacyjnych. Na koniec poinformuje uczestników naboru o wynikach i wygeneruje feedback dla kandydatów, którzy nie dostali pracy.
Warto także wspomnieć, że AI w rekrutacji występuje już także po drugiej stronie barykady. Boty służące do treningu przed rozmową kwalifikacyjną praktycznie się upowszechniły jako narzędzie pomagające w znalezieniu pracy. Zdarzyły się już także przypadki kreatywnego oszustwa. Sztuczna inteligencja podpowiadała kandydatowi, co ten ma powiedzieć rekruterom, a co mądrość zbiorowa internetu uznaje za poprawne odpowiedzi.