W życiu każdego właściciela psa zdarza się, że jego czworonożny przyjaciel porostu narozrabia i nie chodzi tutaj o pogryzienie butów sąsiada, ale nieplanowane owoce, nieplanowanej randki. Czy właściciel zapłaci alimenty na szczeniaki spłodzone przez jego czworonożnego przyjaciela. Alimenty na psa, a prawo.
Problem alimentów na nieplanowane szczeniaki, wypłynął przy okazji przeglądania strony jednej z fundacji, która umieściła pismo jakie pewna właścicielka wysłała do właścicieli psa o imieniu Borys. Jak wynika z opisu stanu faktycznego, Borys (z wyglądu Kaukaz) został ojcem szczeniaków suczki Amy. Niestety ojcostwo nie było planowane. Jak dowiadujemy się z dalszej części wezwania, Borys dokonał gwałtu i zniewolenia młodej, niedoświadczonej suczki, a wszystko to działo się na oczach właścicieli. Niechlubnym czynem zajęła się policja, niestety nie wiadomo z jakim skutkiem. Jedno jest pewne, czyn sprowadził na świat nowe życie, które właścicielka musi utrzymywać.
Alimenty na psa
Sprawa jest dość zabawna, bo i samo pismo do najpoważniejszych nie należy. Z drugiej jednak strony, jeżeli spojrzymy na sytuację od strony prawnej oraz czysto życiowej, właścicielka psa faktycznie doznała pewnej szkody, również materialnej, bo w końcu ktoś te szczeniaki musi utrzymać.
Niestety przepisy nie przewidują (jeszcze) alimentów dla czworonogów. Jedyną normą, którą można posługiwać się w takiej sytuacji jest art. 431 kodeksu cywilnego, który wskazuje, że:
Kto zwierzę chowa albo się nim posługuje, obowiązany jest do naprawienia wyrządzonej przez nie szkody niezależnie od tego, czy było pod jego nadzorem, czy też zabłąkało się lub uciekło, chyba że ani on, ani osoba, za którą ponosi odpowiedzialność, nie ponoszą winy.
Odpowiedzialność za zachowanie psa ponosi więc właściciel, pod warunkiem że można przypisać mu winę. Ta może zostać stwierdzona jeżeli okaże się, że nie dopilnował on psa. Z drugiej strony podobny zarzut można wysunąć wobec właścicielki suczki. Istotna jest również kwestia ogrodzenie i w ogóle miejsca oraz okoliczność w których doszło do zajścia. Może się okazać, że większą winę za niedopilnowanie psa ponosi właścicielka, albo że wina leży po obu stronach.
W zaistniałej sytuacji udowodnienie odpowiedzialności odszkodowawczej właściciela psa nie należałoby do najprostszych. Na szczęście psie randki nie kończą się tak brutalnie jak bezprawna hodowla świniodzików, nie mniej jednak i te często pozostawiają po sobie kłopotliwe pamiątki. Z drugiej jednak strony może jest to kolejne wyzwanie przed jakim stoi nasz system prawny, w końcu urlop opiekuńczy na chorego psa, który jeszcze kilka lat temu wydawał się żartem, dziś coraz częściej jest rozważany na poważnie.