Pracownicze Plany Kapitałowe miały dać pracownikom nadzieję na to, że po zakończeniu pracy będą godnie żyć i nie będą musieli aż tak oglądać się na ZUS. Okazuje się jednak, że oszczędności zgromadzone wspólnymi siłami przez pracownika, pracodawcę i państwo w ramach programu nie są całkowicie nienaruszalne. Komornik będzie mógł bowiem sięgnąć po alimenty z PPK.
Komornik ściągnie alimenty z PPK
Pracownicze Plany Kapitałowe z założenia są „bezpieczne”. Pieniądze zgromadzone w ramach programu nie podlegają na przykład ani egzekucji sądowej, ani administracyjnej. Okazuje się natomiast, że środki uzbierane wspólnymi siłami przez pracownika, pracodawcę i państwo podlegają roszczeniom alimentacyjnym. Możliwa jest tym samym egzekucja alimentów. Nikt nie zwrócił bowiem do tej pory uwagi na art. 95 ustawy o pracowniczych planach kapitałowych:
Środki zgromadzone na rachunku PPK nie podlegają egzekucji sądowej ani administracyjnej. Ograniczenia te nie mają zastosowania do egzekucji mającej na celu zaspokojenie roszczeń alimentacyjnych, w tym należności budżetu państwa powstałych z tytułu świadczeń wypłaconych w przypadku bezskuteczności egzekucji alimentów.
Bat na alimenciarzy
Rządzący wyraźnie starają się zdyscyplinować osoby, które nie płacą alimentów. Alimenty z PPK to zatem kolejny bat na alimenciarzy, którzy robią co mogą, by nie wywiązywać się ze swojego obowiązku. Cały trik rodzi jednak pewne pytania, zwłaszcza, że jak się okazuje, alimenty z PPK będzie można ściągnąć zarówno z części wpłaconej przez pracownika jak i pracodawcę. Ba – nawet z rocznego bonusu zapewnionego przez państwo. A skoro tak, to może się okazać, że w końcu dana osoba nie oszczędzi w ramach PPK nic.
Kij ma jednak dwa końce. Część specjalistów twierdzi, że wielu alimenciarzy wycofa się z pracowniczych planów kapitałowych (które, przypomnijmy, nie są obowiązkowe). Z drugiej strony jest to sposób na…regulowanie alimentów nie tylko z własnej kieszeni. Bo skoro alimenty z PPK będą ściągane nie tylko ze środków odłożonych przez pracownika, ale także wpłaconych przez pracodawcę i państwo, to takie rozwiązanie może okazać się nawet umiarkowanie korzystne dla najsłabiej zarabiających alimenciarzy.