Zupełnie niezauważone weszły już w życie przepisy przywracające znany ze słusznie minionych czasów zakaz fotografowania. Teraz czekać nas może areszt lub grzywna za zrobienie zdjęcia obiektom, które nawet nie podejrzewalibyśmy o specjalnie chronione. Wszystko pod przykrywką walki ze szpiegami.
Areszt lub grzywna za zrobienie zdjęcia
Nowy zakaz fotografowania wszedł w życie wraz z nowelizacją ustawy o obronie ojczyzny. Zestaw przepisów został przygotowany po kolejnych doniesieniach o rosyjskiej działalności szpiegowskiej na terenie naszego kraju. Żeby uchronić polską infrastrukturę krytyczną przed jej uwiecznianiem na zdjęciach przez niepowołane osoby zdecydowano się wprowadzić sankcję karną za fotografowanie obiektów szczególnych dla państwa. Cel rzecz jasna szczytny. Problem w tym, że konsekwencje wprowadzenia tej regulacji mogą w pierwszej kolejności dotknąć zwykłych, często Bogu ducha winnych, obywateli.
Otóż, co się okazuje. Zakaz fotografowania obiektów ważnych dla bezpieczeństwa państwa dotyczy nie tylko miejsc oczywistych, takich jak bazy wojskowe czy składy paliwowe. Jak czytamy w analizie Bartłomieja Jabrzyka z Forum Obywatelskiego Rozwoju, za obiekty mogące zostać objęte takim zakazem ustawodawca uznaje też:
- obiekty operatorów pocztowych i telekomunikacyjnych
- obiekty NBP
- systemy ochrony zdrowia
- lotniska
- mosty, wiadukty i tunele na drogach i liniach kolejowych o znaczeniu obronnym
- elektrownie, kopalnie, sieci przesyłowe
I tak dalej, i tak dalej. Generalnie okazuje się, że gdyby traktować dosłownie tę listę, to do – uwaga! – niejawnego spisu obiektów objętych zakazem fotografowania mogłaby trafić znacząca część obiektów użyteczności publicznej. I człowiek nawet nie wiedziałby, że robiąc sobie przy nich fotkę popełnia wykroczenie i grozić mu może za to areszt bądź grzywna, a służby będą mogły zarekwirować mu telefon bądź aparat.
Prawny wytrych dla represji?
Jabrzyk przywołuje przykład możliwego wykorzystania przez aparat państwowy tych przepisów do stosowania represji wobec obywatela. Oto pod jednym z ministerstw odbywa się pokojowa demonstracja krytyków rządu. Obiekt jest objęty zakazem fotografowania, ale ludzie robią zdjęcia i kręcą filmy z manifestacji. Policjant może na podstawie nowych przepisów zabrać każdemu telefon korzystając z zapisu znowelizowanej ustawy o obronie ojczyzny. Inny przykład – Narodowy Bank Polski. Kto będzie chciał zrobić zdjęcie bannerowi wywieszonemu na siedzibie NBPu może liczyć się z karą. To samo w skrajnych przypadkach może dotyczyć poczty czy szpitala.
Analityk FOR zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz. O ile dla zwykłego obywatela kara aresztu bądź grzywny za zrobienie zdjęcia jest czymś dotkliwym, to dla szpiega nie będzie żadnym odstraszaczem. Wszak w tej samej nowelizacji radykalnie zaostrzono kary za szpiegostwo. Jeśli więc taka osoba zostanie złapana na gorącym uczynku, to sankcja za złamanie zakazu fotografowania to będzie pikuś przy grożącym mu wieloletnim więzieniu. Wiele zatem wskazuje na to, że władza znów skorzystała z czasów kryzysu, by stworzyć kolejny opresyjny przepis, który będzie można wykorzystać w dogodnym dla niej momencie.