Jeżeli potwierdzą się informacje, że za eksplozję w Przewodowie odpowiadają rosyjskie pociski, polski rząd będzie musiał zareagować. Może nawet wykorzystać artykuł 5 Traktatu Północnoatlantyckiego. Nie każdy jednak wie, jak brzmi i jak właściwie działa w praktyce ten przepis. Do tej pory wykorzystano go tylko raz.
Eksplozja w Przewodowie nie oznacza jeszcze wojny. Nawet jeśli się okaże, że to rzeczywiście wina Rosjan
Wciąż nie znamy przyczyny eksplozji w Przewodowie. Cały czas krążą różne hipotezy na ten temat. Teoretycznie w grę wchodzi nawet wybuch pyłu kukurydzy. Najbardziej prawdopodobne w tym momencie wersje zdarzenia to dwie zbłąkane rosyjskie rakiety lub wadliwy ukraiński pocisk przeciwlotniczy.
Informacje o rzekomym potwierdzeniu przez wywiad USA wariantu z rosyjskimi pociskami zostały zdementowane. Rzecznik Pentagonu gen. Patrick Ryder potwierdził przy tym wolę Stanów Zjednoczonych do obrony każdego centymetra terytorium NATO. Czy to już ten słynny artykuł 5 Traktatu Północnoatlantyckiego? Nie do końca.
Właściwie już chyba każdy zna ogólny sens tego przepisu. Nie każdy jednak zna jego pełną treść oraz to, w jaki sposób wyglądałaby realizacja jego postanowień. Sam artykuł 5 Traktatu Północnoatlantyckiego brzmi następująco:
Strony zgadzają się, że zbrojna napaść na jedną lub więcej z nich w Europie lub Ameryce Północnej będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim i dlatego zgadzają się, że jeżeli taka zbrojna napaść nastąpi, to każda z nich, w ramach wykonywania prawa do indywidualnej lub zbiorowej samoobrony, uznanego na mocy artykułu 51 Karty Narodów Zjednoczonych, udzieli pomocy Stronie lub Stronom napadniętym, podejmując niezwłocznie, samodzielnie jak i w porozumieniu z innymi Stronami, działania, jakie uzna za konieczne, łącznie z użyciem siły zbrojnej, w celu przywrócenia i utrzymania bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego.
O każdej takiej zbrojnej napaści i o wszystkich podjętych w jej wyniku środkach zostanie bezzwłocznie powiadomiona Rada Bezpieczeństwa. Środki takie zostaną zaniechane, gdy tylko Rada Bezpieczeństwa podejmie działania konieczne do przywrócenia i utrzymania międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa.
Pogrubiony fragment zwraca uwagę na bardzo ważną kwestię. Państwa członkowskie NATO same decydują o tym, jakie działania podejmą w razie wystąpienia zbrojnej napaści na któregoś z sojuszników. Rosyjskie rakiety przypadkowo spadające na terytorium naszego kraju nie oznaczają więc automatycznie totalnej wojny. Nie wspominając nawet o III wojnie światowej czy wojnie atomowej.
Przypadkowy ostrzał polskiego terytorium może nie wystarczyć, by uruchomić artykuł 5
Oczywiście członkowie sojuszu w razie wystąpienia sytuacji opisanej w tym artykule są wyraźnie zobowiązane do udzielenia pomocy napadniętemu. Ta może po prostu przybrać różne formy. Najbardziej oczywistą jest użycie siły zbrojnej przeciwko agresorowi. Na taki krok mogą sobie pozwolić przede wszystkim główne militarne potęgi NATO, takie jak USA, Wielka Brytania, Francja, czy nawet Turcja. Są państwa o dużo mniejszym potencjale wojskowym. Kolejną możliwością jest pomoc materiałowa, gospodarcza, humanitarna, czy nawet zabiegi dyplomatyczne wspierające sojusznika na arenie międzynarodowej.
Przede wszystkim: artykuł 5 NATO to ostateczność, którą można wykorzystać wówczas, gdy mamy do czynienia ze zbrojną napaścią na któreś z państw-stron. Do tej pory przepis ten wykorzystano tylko raz. Zrobiły to Stany Zjednoczone po atakach z 11 września 2001 r.
Czy rzeczywiście niecelowe eksplozje rosyjskich pocisków na terytorium naszego kraju wyczerpują przesłanki jego zastosowania? Przy całej niechęci do rosyjskiego reżimu: najprawdopodobniej to trochę za mało. Pod warunkiem oczywiście, że reakcja strony rosyjskiej byłaby adekwatna do powagi sytuacji. Przedstawiciele Kremla mogą w końcu zapewnić, że nie mieli intencji ostrzeliwać Polski, przeprosić i zapewnić jakąś formę zadośćuczynienia. Z drugiej strony, to chyba ostatnie czego spodziewalibyśmy się teraz po Rosjanach.
W Traktacie Północnoatlantyckim znajdziemy za to inny środek możliwy, który nasz rząd mógłby wykorzystać w tym momencie. To dużo krótszy artykuł 4 Traktatu Północnoatlantyckiego.
Strony będą się wspólnie konsultowały, ilekroć, zdaniem którejkolwiek z nich, zagrożone będą integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze Stron.
Przypadkowy ostrzał naszego terytorium to ewidentne zagrożenie dla bezpieczeństwa naszego kraju. To wystarczający powód, by członkowie NATO wspólnie naradzili się co z całą sytuacją zrobić. Reakcją może być na przykład wzmocnienie obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej Polski. NATO może również uznać, że czas najwyższy dodatkowo uzbroić Ukrainę. Należy pamiętać, że reakcja członków Sojuszu powinna być adekwatna do zagrożenia. Musi również uwzględnić kontekst jego wystąpienia. Tym jest oczywiście rosyjska napaść na Ukrainę.