Około godziny 15:40 doszło do wybuchu w miejscowości Przewodów. Premier zwołał posiedzenie komitetu do spraw bezpieczeństwa
We wtorek Rosjanie przypuścili huraganowy atak rakietowy na ukraińską infrastrukturę. Kolejna seria zbrodni wojennych wymierzonych w cywili to prawdopodobnie odwet za zdobycie przez Ukrainę Chersonia. Możliwe, że spośród ponad setki pocisków dwie zbłąkane rosyjskie rakiety spadły na terytorium Polski i zabiły dwie osoby.
Co wiemy na pewno to to, że Radio Lublin poinformowało, że ok. godziny 15:40 doszło do wybuchu na terenie suszarni w miejscowości Przewodów w powiecie hrubieszowskim. Wieś ta znajduje się blisko granicy z Ukrainą. Pierwotne informacje wskazywały na wybuch ciągnika z ofiarami śmiertelnymi. Sprawą od razu zajęła się straż pożarna.
Na miejsce pojechał jednak wojewoda lubelski, który miał zbadać okoliczności zdarzenia. Tymczasem Mateusz Gierszewski z Radia Zet poinformował nieoficjalnie na swoim koncie na Twitterze, że chodzi jednak o rosyjskie rakiety.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Gierszewski wspomniał także, że z lotniska w Tomaszowie Lubelskim poderwano wojskowe samoloty. Równocześnie Jarosław Wolski, dziennikarz i ekspert w sprawach wojskowości, opublikował zdjęcia z miejsca zdarzenia, które mają sugerować militarne przyczyny tragedii.
Sugeruje on dwie możliwości: rosyjskie rakiety albo pocisk ukraińskiej obrony przeciwlotniczej, w którym nie zadziałał wmontowany samolikwidator. Wśród internautów krąży także jeszcze jedna alternatywna wersja zdarzenia w postaci eksplozji pyłu kukurydzy.
Sama możliwość, że rosyjskie rakiety spadły na Polskę, błyskawicznie odbiła się na kursie naszej waluty
Kolejną pewną informacją w całej sprawie jest to, że premier Mateusz Morawiecki zwołał pilne posiedzenie Komitetu Rady Ministrów do spraw Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych. Rzecznik rządu Piotr Mueller zaapelował o wstrzymanie się z podawaniem niesprawdzonych informacji. Oficjalne mają zostać podane opinii publicznej tak szybko, jak to tylko możliwe. Wspomniany już Mariusz Gierszewski zdążył poinformować, że o godzinie 21 ma się zebrać posiedzenie rządu. W tym momencie nie zostało to potwierdzone.
Na całą sytuację momentalnie zareagowały rynki finansowe. Kurs dolara błyskawicznie wystrzelił w górę. Różnica nie jest jednak bardzo duża. Przed godziną 18:00 utrzymywał się na poziomie 4,51 zł za jednego dolara. Następnie skoczył do poziomu 4,60 zł. Ostatnim razem amerykańska waluta kosztowała aż tyle stosunkowo niedawno, bo w czwartek 10 listopada. Wówczas jednak jej wartość względem złotego systematycznie spadała.
Co dalej? W tym momencie należałoby przyłączyć się do apelu rzecznika rządu, by nie ulegać panice, nie powielać niesprawdzonych plotek i poczekać na oficjalną wersję zdarzeń. Jeśli okaże się, że przyczyną tragedii był jakiegoś rodzaju wypadek, to najprawdopodobniej sytuacja w kraju bardzo szybko wróci do normy.
Jeśli jednak to rosyjskie rakiety zabiły w Polsce dwie osoby, to konsekwencje mogą być dość daleko idące. Byłby to pierwszy przypadek w trakcie tej wojny, kiedy doszło do ostrzelania terytorium NATO. Zgodnie ze słynnym artykułem 5 Traktatu Północnoatlantyckiego atak na jeden kraj członkowski jest atakiem na wszystkie pozostałe. Nawet w tak drastycznym scenariuszu wiele zależy od reakcji strony rosyjskiej, oczekiwań naszego rządu, oraz stopnia pobłażliwości państw zachodnich wobec Kremla.