Bezpieczeństwo w szpitalu to priorytet, niestety często jest o nie trudno. W Krakowie niedawno doszło do wstrząsającego ataku, w wyniku którego lekarz został śmiertelnie ugodzony przez pacjenta. Mimo szybkiej reakcji personelu medycznego nie udało się go uratować.
To tragiczne wydarzenie unaoczniło problem, o którym środowiska medyczne mówią od lat, czyli narastającą agresję wobec lekarzy, pielęgniarek i ratowników.
Środki bezpieczeństwa to rozwiązania tymczasowe, bo tak czy inaczej nadal to system dalej gnije od środka
W obliczu rosnącego zagrożenia pojawiają się różne propozycje poprawy bezpieczeństwa. Mowa jest m.in. o kamizelkach nożoodpornych, przyciskach alarmowych czy montowaniu bramek kontrolnych przy wejściach do szpitali. Jednak są to rozwiązania działające „po fakcie” – gdy do ataku już dojdzie.
Przycisk alarmowy może uruchomić reakcję, ale nie powstrzyma pierwszego ciosu. Kamizelka ochroni jedynie w ograniczonym zakresie, a instalacja bramek bezpieczeństwa, podobnie jak na lotniskach, byłaby nie tylko kosztowna, ale i trudna do wprowadzenia w codziennej pracy szpitali. Co więcej, mogłaby podważyć zaufanie pacjentów do systemu ochrony zdrowia, który z założenia opiera się na relacji opartej na wzajemnym szacunku.
Podstawowym problemem jest brak odpowiednich rozwiązań prawnych, które zagwarantowałyby bezpieczeństwo w szpitalu
W Polsce brakuje precyzyjnych przepisów, które umożliwiałyby skuteczne reagowanie na zagrożenia ze strony pacjentów, zanim dojdzie do tragedii. Szpitale nie mają realnych narzędzi – ani prawnych, ani organizacyjnych – by sprawdzić, co pacjent wnosi.
Zmierzamy w kierunku większej kontroli przy wejściach do placówek medycznych, jednak aby takie rozwiązania miały sens potrzebna jest spójna polityka bezpieczeństwa i konkretne działania ustawodawcze. Samo wprowadzenie fizycznych zabezpieczeń nie wystarczy, obok tego konieczna jest reforma systemu ochrony zdrowia, uwzględniająca kompleksową ochronę personelu przed przemocą.
Ktoś, kto zaatakuje ratownika medycznego, musi wiedzieć, że nie ujdzie mu to na sucho
Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało nowelizację Kodeksu karnego, która zakłada zaostrzenie kar za przemoc wobec osób niosących pomoc. Inicjatywa jest reakcją na dramatyczne wydarzenia ze stycznia 2025 roku w Siedlcach, gdzie pijany pacjent śmiertelnie ugodził nożem ratownika medycznego.
Zgodnie z propozycją kara za naruszenie nietykalności cielesnej ratowników mocno wzrośnie. W sytuacjach, gdy osoba wykonująca działania ratownicze znajdzie się w bezpośrednim zagrożeniu zdrowia lub życia, sprawcy przemocy będzie grozić od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
Projekt nie ogranicza się do ratowników medycznych. Wzmocniona ochrona obejmie także inne osoby zaangażowane w działania ratownicze – ratowników górskich, wodnych, a nawet obywateli, którzy zareagują w sytuacji zagrożenia i podejmą próbę obrony innych.