Czym jest bezprawne uzyskanie informacji?
Jeżeli uczestniczymy w danej rozmowie, możemy ją zarejestrować na dowolnym nośniku. Możemy więc ją „zapisać” w pamięci, sporządzić z niej notatkę, czy nawet nagrać na dyktafon (i to bez zgody rozmówcy, w takiej sytuacji nie możemy jej jednak w żaden sposób rozpowszechniać – może to służyć tylko i wyłącznie do naszych celów, na przykład odświeżenia swojej pamięci). Jeżeli jednak w rozmowie nie uczestniczymy, a chcemy ją w jakiś sposób zarejestrować (czyli właśnie na przykład nagrać na dyktafon) popełniamy przestępstwo. To samo tyczy się na przykład uzyskania danych lokalizacyjnych danej osoby (przez podrzucenie jej nadajnika GPS), czy chociażby przeczytania prywatnej korespondencji. Bezprawne uzyskanie informacji to przestępstwo, opisane w art. 267 kodeksu karnego. Zgodnie z brzmieniem tego przepisu:
Dalsza część tej regulacji stanowi, że takiej samej karze podlega osoba uzyskująca bezprawnie dane z systemu teleinformatycznego, a także osoba, która posługuje się w celu uzyskania danych urządzeniem podsłuchowym, wizualnym, lub też innym urządzeniem, lub oprogramowaniem. Ściganie tych przestępstw następuje na wniosek osoby pokrzywdzonej.
Regulacja z art. 267 kodeksu karnego jest najczęstszą przyczyną wszczynania postępowań karnych podczas burzliwych rozwodów. Małżonkowie, starając się zgromadzić materiały, obarczające winą za rozkład pożycia, często popełniają przestępstwo, jakim jest właśnie bezprawne uzyskanie informacji.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Doskonałym przykładem jest sprawa z życia wzięta – burzliwy rozwód, pani miała zdradzać pana. Małżeństwem byli od wielu lat, samochody więc wchodziły w skład majątku wspólnego. Pan, chcąc uzyskać informacje o poczynaniach pani, zainstalował w samochodzie nadajnik GPS. I sprawa zakończyła się bardzo źle – w tym przypadku dla pana.
Pani zdecydowała się bowiem wystąpić z wnioskiem o ściganie przestępstwa z art. 267 kodeksu karnego, jakim jest bezprawne uzyskanie informacji. Pan tłumaczył się, że samochód przecież był wspólny, miał więc prawo wiedzieć, gdzie ten się znajduje. Co więcej, argumentował, że chciał w ten sposób zabezpieczyć majątek wspólny, aby nie został zbyty przed podziałem.
I wszystko byłoby dobrze, gdyby samochód był wykorzystywany przez oboje (już wtedy zwaśnionych) małżonków. Pan jednak miał swój samochód, a pani swój (chociaż w świetle prawa oba były wspólne). Pan nie jeździł samochodem małżonki, tak więc ewidentnie chciał uzyskać informacje (do których nie był uprawniony) na temat miejsc, w których żona bywa. I skończyło się to dla niego wyrokiem karnym, nałożonym w pierwszej instancji i podtrzymanym przez drugą.
Bezprawne uzyskanie informacji często gości na sądowych wokandach
Przestępstwo, jakim jest bezprawne uzyskanie informacji na sądowych wokandach gości naprawdę często. I to wbrew pozorom nie przy sprawach o podłożu szpiegowskim, czy konkurencji gospodarczej, a właśnie przy rozwodach. Chociaż w takich sytuacjach sądy rzadko decydują się na wymierzenie kary bezwzględnego pozbawienia wolności, to wciąż orzekają określone kary, co może mieć na przykład wpływ na zatrudnienie osoby, która po wyroku figuruje już jako osoba karana. Nawet tak prozaiczne działanie, jak podłożenie nadajnika GPS we wspólnym samochodzie (sąd bada przede wszystkim motywację sprawcy, a więc ważna jest w tym przypadku chęć uzyskania informacji o miejscach przebywania osoby trzeciej) jest przestępstwem. Jak stwierdził bowiem Sąd Najwyższy w swoim postanowieniu z listopada 2019 roku (V KK 505/18):
Oczywiście w tym przypadku mowa o cudzym pojeździe, jednak wspólny samochód, którym porusza się tylko jedno z małżonków, również może zostać potraktowany właśnie, jako cudzy pojazd. Decydując się więc na zbieranie „haków” na swoją drugą połówkę, warto zachować zdrowy rozsądek – inaczej sprawa może mieć swój finał w sądzie karnym.