Prezydent Stanów Zjednoczonych, wciąż jeszcze przez chwilę Joe Biden, podjął kluczową decyzję, która może znacząco wpłynąć na dalszy rozwój wojny w Ukrainie.
Według informacji podanych przez CNN, Biden autoryzował użycie przez Ukrainę amerykańskich pocisków dalekiego zasięgu ATACMS na terytorium Rosji. Decyzja ta zapadła w kontekście coraz bardziej napiętej sytuacji militarnej, w tym wejścia do konfliktu wojsk północnokoreańskich wspierających Rosję.
USA zmieniają strategię
Decyzja o dostarczeniu Ukrainie pocisków ATACMS była przedmiotem intensywnych debat w amerykańskim rządzie przez wiele miesięcy. Jak podaje CNN, opinie na temat tej strategii były podzielone. Część doradców prezydenta obawiała się eskalacji konfliktu i wyczerpywania amerykańskich zapasów broni, podczas gdy inni argumentowali, że Ukraina potrzebuje nowych narzędzi, by przełamać impas na froncie. Prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski, od dawna naciskał na USA, by zezwolono na wykorzystanie tych pocisków do ataków wewnątrz Rosji. Jego zdaniem to kluczowy element strategii, który pozwoli Kijowowi zyskać przewagę.
Rosja skoncentrowała blisko 50 tysięcy żołnierzy w obwodzie kurskim – regionie, który był celem ukraińskiej kontrofensywy latem. Dodatkowo, tysiące północnokoreańskich żołnierzy zostało wysłanych do Kurska, co może zapowiadać nową fazę konfliktu oraz jego rozszerzenie na kolejne kraje. Waszyngton wyraża obawy, że zaangażowanie Korei Północnej może jeszcze bardziej skomplikować sytuację w regionie, żeby nie powiedzieć: regionach.
Europa podąża śladem USA
Decyzje podjęte w Waszyngtonie znajdują swoje odzwierciedlenie także w polityce europejskiej. Jak donosi francuski dziennik Le Figaro, Wielka Brytania i Francja również pozwoliły Ukrainie na wykorzystanie dostarczonych przez te kraje pocisków dalekiego zasięgu do ataków na terytorium Rosji. To oznacza, że w najbliższym czasie Ukraina zyska dostęp do jeszcze większego arsenału broni dalekiego zasięgu.
Decyzje USA, Wielkiej Brytanii i Francji wywołują pytania o możliwość eskalacji konfliktu. Użycie broni dalekiego zasięgu przez Ukrainę na terytorium Rosji może prowadzić do odwetu Moskwy wobec krajów NATO. Tak przynajmniej twierdził rosyjski prezydent, którego wiarygodność jest jednak umiarkowana. Putin znany jest z tego, że chętnie straszy, ale jeszcze bardziej znany jest z tego, że panicznie boi się NATO. Jednocześnie, nowe możliwości bojowe mogą zmienić dynamikę wojny, dając Ukrainie szansę na odzyskanie utraconych terytoriów.