Rząd wprowadza kolejne restrykcje jeśli chodzi o zakupy. Ale sieci starają się reagować. Najdalej idzie Biedronka. Jej sklepy będą czynne w godz. 6:00 – 24:00. A potem… jeszcze dłużej.
Rząd wprowadza coraz ostrzejsze ograniczenia – i co tu dużo mówić, nie wszystkie są zrozumiałe. Kolejki pod sklepami, zwłaszcza w dużych miastach, się natomiast coraz bardziej wydłużają.
Na szczęście wielkie sieci handlowe zaczynają reagować. Pierwsza jest firma Jeronimo Martins Polska – czyli właściciel Biedronek.
Biedronka godziny otwarcia. Kiedy zrobisz zakupy?
„Naszym zobowiązaniem wobec polskich klientów jest to, by umożliwić im zakup produktów spożywczych, nawet w tych szczególnych okolicznościach” – mówi dyrektor operacyjny Biedronki Paweł Stolecki.
No dobrze, ale co konkretnie za tym idzie? Od 2 kwietnia sklepy sieci wydłużają godziny otwarcia – będą teraz czynne w od 6:00 do północy.
Ale to nie wszystko. Sieć zapowiada, że w „tygodniu przedświątecznym”, wszystkie dyskonty mają być otwarte całą dobę. Chociaż ten „tydzień” do dla Biedronki raptem trzy dni -od 7 do 10 kwietnia. Jednak trzeba przyznać, że i tak ułatwi to rodzinom zakupy świąteczne. Nawet jeśli z wielu powodów ta Wielkanoc będzie znacznie skromniejsza w większości rodzin niż poprzednie święta.
Jednocześnie JMP zaznacza, że jeśli pojawią się jakieś sklepy, które otwarte w ten sposób z „powodów operacyjnych” nie będą, to „ich klienci zostaną o tym poinformowani”.
Sieć przy okazji zaznacza, że jej dyskontach dostępne są m.in. żele antybakteryjne, oznaczone odpowiednie odległości między kupującymi przy kasie i osłony z pleksiglasu dla kasjerów.
Biedronka godziny otwarcia. To odpowiedź na popularność sklepów osiedlowych?
Ruch ciekawy – i na pewno można go uznać za odważny. Nie wątpimy, że JMP dba o dobro klientów. Ale też na pewno nie tylko o to chodzi. To też z pewnością jedna rozgrywek w odwiecznej wojnie Biedronki z Lidlem.
Ale warto zauważyć, że w czasach kwarantanny olbrzymie wzrosty notują sklepy osiedlowe. Tam przecież zwykle łatwiej pójść niż jechać do najbliższego dyskontu. Tym bardziej, że teraz wizyta w Biedronce często oznacza oczekiwanie pod wejściem przez kilkadziesiąt minut…
Nic dziwnego więc, że sieć chce ten ruch nieco rozładować i nie pozwolić, by „osiedlówki” zabrały zbyt dużo rynku w tych trudnych czasach…