Przez media społecznościowe i portale newsowe przetacza nam się teraz oburzenie, że bilety na Wawel są drogie. Nie ma w tym nic zaskakującego, bo zawsze takie były. Teraz po prostu bardziej to odczuwamy, bo wszechobecna drożyzna i inflacja sieją spustoszenie w naszych portfelach. Czy to jednak jest jakiekolwiek usprawiedliwienie?
Internauci najwyraźniej powiedzieli „dość” drożyźnie, która od całych dekad panuje na Wawelu
Przez Internet przetoczyła się kolejna akcja spod znaku „paragony grozy”. Tym razem nie chodzi o kosztowny posiłek w nadmorskiej restauracji, ani nawet o horrendalnie drogie toalety w Zakopanem. Sprawa jest o wiele poważniejsza, bo w grę wchodzi dostęp do najważniejszych dóbr kultury w Polsce. Innymi słowy: powszechne oburzenie wywołały bilety na Wawel, które okazały się drogie.
Cała burza w mediach społecznościowych miała swój początek w gniewnym komentarzu pewnego użytkownika Twittera, który w bardzo nieeleganckich słowach podsumował politykę cenową panującą na krakowskim zamku. Mężczyzna chciał pokazać Wawel swoim dzieciom i skorzystać z opcji bez przewodnika. Problem tkwił w tym, że bilet normalny kosztuje 151 zł a bilet ulgowy 101 zł. Zwrócił także uwagę na brak biletów rodzinnych w ofercie.
Typowa czteroosobowa rodzina zapłaciłaby za takie zwiedzanie ok. 500 zł. Drogo? Jak najbardziej. Zauważalnie taniej jest zarówno w Zamku Królewskim w Warszawie, jak i na zamku w Malborku. Być może jednak ta konkretna oferta ma w sobie coś, co uzasadniałoby tak wysoką cenę? Mówimy o pakiecie „Wawel od A do Z – cały Zamek BEZ przewodnika”, który ma swoją specyfikę. Jak możemy przeczytać na stronie krakowskiego zamku:
Wawel od A do Z to bilet łączony na wszystkie dostępne wystawy Zamku Królewskiego na Wawelu. Umożliwia w promocyjnej cenie zwiedzanie ekspozycji stałych, takich jak: Skarbiec Koronny, Zbrojownia, Reprezentacyjne Komnaty Królewskie, Prywatne Apartamenty Królewskie, Sztuka Wschodu. Namioty Tureckie, Wawel Zaginiony oraz dostępne w dniu zwiedzania wystawy czasowe i sezonowe, w tym: Kościół Św. Gereona, Ogrody, Baszta Sandomierska i Smocza Jama.
Aby zwiedzić wszystkie nasze wystawy, trzeba spędzić na Wawelu wiele godzin, dlatego bilety te sprzedawane są tylko na godziny poranne.
Bilety na Wawel są dzisiaj droższe niż porównywalna oferta Luwru czy Wersalu
Zwiedzanie zaczyna się od Skarbca Koronnego i Zbrojowni. Później mamy możliwość przebywania na terenie całego Wawelu przez cały dzień oraz wstęp na wszystkie organizowane na miejscu wystawy zgodnie z ich harmonogramem. Poruszamy się po zamku sami, tak jak nam pasuje. Siłą rzeczy, nie korzystamy z opieki przewodnika. Równocześnie pakiet „Wawel od A do Z” nie obejmuje wstępu do Katedry Wawelskiej, która jest osobną instytucją.
Czy to dużo? To dosłownie najlepsza oferta samodzielnego zwiedzania, na jaką możemy liczyć na tym zamku. Koszt jest porównywalny z biletem grupowym na godzinne zwiedzanie z przewodnikiem po zamkowych wnętrzach, bez dostępu do skarbca. W ofercie wawelskiego muzeum znajdziemy jeszcze droższe opcje. Prawdę mówiąc, nie powinno to być większym zaskoczeniem. Bilety na Wawel zawsze były drogie, wręcz na granicy dostępności dla przeciętnego Kowalskiego. Niezależnie od tego, czy nasz hipotetyczny obywatel bierze ze sobą rodzinę, czy chce zwiedzać sam.
Nie da się ukryć, że Wawel jakoś musi się utrzymywać. Poprawna konserwacja wszystkich zabytków i skarbów narodowych znajdujących się w dyspozycji muzeum do tanich nie należy. Równocześnie w czasach galopującej inflacji portfele Polaków są na tyle przetrzebione, że dużo mocniej odczuwamy drożyznę na Wawelu.
Nie oznacza to jednak, że internauci są przewrażliwieni. Taniej jest nie tylko w dwóch pozostałych najważniejszych polskich zamkach. Dużo taniej jest także na przykład we wrocławskim ZOO, którego zwiedzanie również stanowi wyprawę na cały dzień. Jakby tego było mało, samodzielne zwiedzanie bywa też tańsze w takich miejscach jak Luwr, Wersal, Escorial czy Hofburg. Koszt samodzielnego zwiedzania tych pałaców rzadko przekracza równowartość 150 zł. Co więcej, zachodnie muzea zwykle oferują dostęp do audioprzewodnika w cenie biletu.
Państwo ma obowiązek zapewnić Polakom równy dostęp do dóbr kultury, w tym także do Wawelu
Wspomniane na początku pretensje internautów były skierowane do krakowskiego magistratu. Jak jednak słusznie zauważył Łukasz Warzecha, za ceny biletów na Wawel odpowiada Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Mówimy w końcu o państwowym muzeum. Tymczasem nasze państwo ma w kwestii dostępu do dóbr kultury określone obowiązki. Mowa o art. 6 ust. 1 Konstytucji RP. Zgodnie z tym przepisem:
Rzeczpospolita Polska stwarza warunki upowszechniania i równego dostępu do dóbr kultury, będącej źródłem tożsamości narodu polskiego, jego trwania i rozwoju.
Wydawać by się więc mogło, że nasze władze powinny stwarzać takie warunki dostępu, by jednak przeciętny obywatel mógł obcować z tymi dobrami kultury. Obecnie bilety na Wawel sprawiają wrażenie skierowanych raczej do zamożniejszych zachodnich turystów i ich pękatych portfeli wypełnionych dolarami i euro. Taki stan rzeczy naprawdę trudno tolerować nawet z perspektywy osoby, którą jak najbardziej stać na tak kosztowną wycieczkę. Co zaś mają powiedzieć ci, którzy nie są w stanie wygospodarować takiej kwoty?
Czego się jednak spodziewamy po państwie, które skrupulatnie korzysta z każdej możliwej okazji do złupienia swoich obywateli? Przerabialiśmy to przecież w przypadku nieproporcjonalnie drogich biletów kolejowych oferowanych przez państwową spółkę. To samo miało miejsce podczas kryzysu energetycznego, w którego trakcie państwowe koncerny energetyczne liczyły krociowe zyski. Ktoś bardzo złośliwy mógłby zasugerować, że obniżki cen paliw trafiają się „przypadkiem” tylko wtedy, kiedy akurat rządzącym spada poparcie albo zbliżają się wybory.
Dostęp do polskich skarbów narodowych darmowy raczej nie będzie. Ceny biletów do takich miejsc jak Wawel powinny jednak być ściśle związane z możliwością ich zakupu przez zdecydowaną większość Polaków. Dopiero wtedy będziemy mogli uznać, że państwo jakoś tam wypełnia swój zasmarkany obowiązek wobec nas wszystkich.