Brytyjska monarchia przypomina dzisiaj trochę reality show Kardashianów. Meghan Markle i książę Harry żalą się u znanej amerykańskiej prezenterki na złe traktowanie przez resztę „instytucji”. W grę wchodzi rasizm i przemoc psychiczna. W tym samym czasie oni sami są oskarżani przez pracowników o mobbing. A wszystko to w blasku reflektorów.
Wywiad Meghan i Harrego to wcale nie największy skandal, z jakim brytyjska monarchia mierzyła się w ostatnich dekadach
Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej to państwo o bardzo specyficznym ustroju i kulturze. Królowa panuje, ale nie rządzi. Rodzina królewska pełni funkcje bardziej reprezentacyjne, jednocześnie przynosi państwu znaczący dochód z turystyki. „Royalsom” w dzisiejszych czasach dużo bliżej do celebrytów niż bożych pomazańców.
Brytyjska monarchia przechodziła już poważne wstrząsy wizerunkowe w ostatnich dekadach. Żaden z nich nie miał tak poważnych konsekwencji jak abdykacja króla Edwarda VIII, oficjalnie z powodu chęci poślubienia rozwódki Wallis Simpson. A jednak opinią Windsorów poważnie nadszarpnął rozwód i późniejsza śmierć księżnej Diany, pierwszej żony następcy tronu, księcia Karola. Najbardziej palącym problemem brytyjskiej rodziny królewskiej są w tym momencie chyba zarzuty wobec księcia Andrzeja, jednego z synów królowej, o molestowanie seksualne nieletniej.
Czy więc wywiad, jaki z księciem Harrym i Meghan Markle przeprowadziła Oprah Winfrey może zatrząść posadami instytucji trwającej stulecia? Wszystko wskazuje na to, że nie. I to pomimo tego, że Sussexowie przekazali telewidzom bardzo paskudny obraz monarchii.
Brytyjska monarchia w wywiadzie u Oprah Winfrey jawi się jako bezduszna instytucja
Meghan Markle i książę Harry dużo czasu poświęcili na krytykę „instytucji”, jak określają brytyjską rodzinę królewską. Obrywa się także poszczególnym jej członkom. Młodszy syn księcia Karola ma najwyraźniej spory żal do ojca. Oberwało się także jego starszemu bratu, księciu Wiliamowi i jego żonie, księżnej Kate. Jedyną osobą poza wszelką krytyką okazała się, ku zaskoczeniu wielu, sama królowa Elżbieta.
Zarzuty Sussexów są dość poważne. W grę wchodzi między innymi rasistowskie podejście do Meghan, czy nawet pytania o to, jaki jej synek będzie miał kolor skóry. Rasizm we współczesnej Wielkiej Brytanii to przecież bardzo poważne oskarżenie.
Księżna Kate miała doprowadzić do płaczu swoją szwagierkę. Co prawda później za to przeprosiła, panie teoretycznie się pojednały. Problem w tym, że brytyjskie media przedstawiły sprawę dokładnie na odwrót a rodzina królewska nijak nie kwapiła się do obrony Meghan.
Do tego dochodzi kwestia przydzielenia ochrony, odebrania tytułów honorowych, czy nawet królewskiej pensji. Księżna przyznała się nawet do myśli samobójczych. Brytyjska monarchia jawi się w tym wywiadzie bardziej jak bezduszna firma brutalnie eksploatująca swoich „pracowników”, niż cokolwiek choćby przypominającego normalną rodzinę. A jednak sprawa wcale nie musi być oczywista.
Meghan Markle oskarża członków rodziny królewskiej o rasizm, byli pracownicy oskarżają Meghan o mobbing
Jakiś czas przed wywiadem byli pracownicy rodziny królewskiej oskarżyli Meghan Markle o mobbing. Była księżna miała ich zastraszać, upokarzać, manipulować nimi i znęcać się emocjonalnie nad personelem. Przy jednoczesnej bierności ze strony Harrego. Kobieta zaprzecza wszelkim oskarżeniom, Pałac Buckingham oświadczył, że tamtejszy dział zasobów kadrowych zbada oskarżenia.
Brytyjska monarchia na wywiad ex-Royalsów nie zareagował, zrobił to za to brytyjski rząd. Tamtejsza minister ds. dzieci w departamencie edukacji stwierdziła, że nie ma miejsca na rasizm w brytyjskim społeczeństwie. Pojawiły się także opinie, że Pałac Buckingham również tę sprawę powinien dokładnie zbadać i wyjaśnić. Reakcje mediów są łatwe do przewidzenia: część staje po stronie Sussexów, część odbiera wywiad jako atak na brytyjską monarchię.
Kto w tym sporze ma rację? Trudno tak naprawdę powiedzieć. Być może nawet zarzuty zarówno Harrego i Meghan, jak i ich byłych pracowników są prawdziwe. Pewne jest za to, że wywiad w amerykańskiej telewizji sprawił, że brytyjska monarchia po raz kolejny przybliżyła się w stronę show Kardashianów.
Celebrycki charakter członków brytyjskiej rodziny królewskiej to nic nowego. Sprzyja temu podejście tamtejszych mediów, zwłaszcza tabloidów. Już w 1994 r. matka Harrego, księżna Diana, ujawniła w wywiadzie dla BBC wiele kompromitujących szczegółów z życia Windsorów. Takich jak chociażby zdrady jej byłego męża, czy nawet jej własne.
Brytyjska monarchia w porównaniu do hiszpańskiej wciąż pozostaje ostoją stabilności
Splendor w monarchii to bardzo ważna sprawa. Bez niego ta forma sprawowania władzy nie może istnieć – dlatego właśnie monarchia w Polsce nie ma żadnej racji bytu. W Hiszpanii na tamtejszej władzy królewskiej ciąży dziedzictwo generała Franco, który doprowadził do jej przywrócenia. To oraz liczne kompromitujące skandale z udziałem panującego.
Medialny charakter współczesnej monarchii nie sprzyja zbytnio budowaniu królewskiego splendoru. Trzeba w końcu pamiętać, że królowa Elżbieta jest głową Zjednoczonego Królestwa, gabinet sprawuje władzę w jej imieniu. To rodzina królewska – a nie naród czy parlament – jest brytyjskim suwerenem.
Teoretycznie władczyni cały czas posiada ogromny zakres kompetencji i prerogatyw, nieco tylko ograniczonych przez ustawy tworzące brytyjską konstytucję. A jednak tamtejszy zwyczaj zakłada, że królowa panuje, ale nie rządzi. Trudno sobie wyobrazić jak wyglądałby chociażby Brexit, gdyby Elżbieta II była aktywna politycznie.
Być może to właśnie ten brak realnego wpływu na rządzenie państwem sprzyja tabloidyzacji monarchii. Brytyjczycy mogą się jednak pocieszyć, że zawsze mogło być gorzej. Przykładem może być wspomniana wcześniej Hiszpania. Poprzedni hiszpański król Jan Karol miał już po abdykacji postawione zarzuty przyjmowania gigantycznych łapówek, wyprowadzania majątku do rajów podatkowych i liczne malwersacje.