Rządzącym prawdopodobnie wydawało się, że obietnicą pomocy dla górskich gmin zdołają zapobiegnąć tzw. góralskiemu vetu. Okazuje się jednak, że przedsiębiorcy z trzech górskich miejscowości zamierzają otworzyć swoje biznesy już w poniedziałek.
Bunt przedsiębiorców od 18 stycznia – w trzech miejscowościach górskich otworzą się ośrodki i różne lokale
Cierpliwość części przedsiębiorców z górskich miejscowości najwyraźniej już się skończyła. W Karpaczu odbyła się specjalna konferencja, na której przedsiębiorcy (a raczej w ich imieniu – ich przedstawicielka, Małgorzata Chełchowska) ogłosili, że nie zamierzają dłużej czekać – bunt przedsiębiorców rozpoczyna się oficjalnie 18 stycznia. W poniedziałek bowiem przedsiębiorcy z trzech górskich miejscowości (Świeradów, Karpacz i Szklarska Poręba) otwierają swoje biznesy.
Jak podkreśliła ich przedstawicielka, przedsiębiorcy mają zamiar przestrzegać wytycznych sanepidu i norm sanitarnych – firmy otworzą się zatem w reżimie sanitarnym.
Czy jednak faktycznie wszyscy przedsiębiorcy z wymienionych miejscowości odważą się na otwarcie swoich biznesów w poniedziałek? Chełchowska przyznaje wprost, że to mało prawdopodobne. Jej zdaniem 18 stycznia otworzy się tylko część firm, a kolejne otwarcia będą następować falami. Jak sama podkreśliła, przedsiębiorcy mimo wszystko obawiają się mandatów i kar administracyjnych – nawet po wyroku WSA w sprawie kary administracyjnej. Mimo to wydaje się, że bunt części przedsiębiorców od 18 stycznia i tak będzie imponujący – w samym Karpaczu ma się otworzyć 100 z 600 ośrodków. A buntujących się może przybywać z dnia na dzień. Zresztą już w całej Polsce otwierają się firmy, których działalność została ograniczona obostrzeniami. Powstała nawet specjalna mapa otwartych lokali – głównie gastronomicznych, chociaż nie tylko.
Góralskie veto po 17 stycznia. To może być dopiero początek
Góralskie veto po 17 stycznia również jest nadal prawdopodobne – w tym przypadku chodzi o przedsiębiorców stricte z Podhala, których twarzą został Sebastian Pitoń (co raczej nie było najszczęśliwszym wyborem). Rząd wprawdzie zapowiedział ostatnio nawet 1 mld zł pomocy dla górskich gmin, ale wiele wskazuje na to, że bunt górali i tak będzie miał miejsce. Głównie dlatego, że warunki tej pomocy faktycznie mogą być rozczarowujące – rząd miałby przekazać pieniądze gminom, a nie bezpośrednio przedsiębiorcom. Wiepremier Gowin nie zachęcił też górali przypomnieniem o tarczy branżowej i finansowej.
Może się zatem okazać, że bunt przedsiębiorców (głównie z Karpacza) od 18 stycznia przerodzi się w coś większego. Pytanie brzmi, czy rząd ma w ogóle jakiś plan w razie masowego otwierania się firm – bo wydaje się, że przedsiębiorcy, mimo strachu przed karami, naprawdę zostali postawieni pod ścianą. I część z nich otworzy się za wszelką cenę.