Kilka lat temu, gdy byłem jeszcze aplikantem komorniczym, mój pracodawca prowadził egzekucję przeciwko pewnemu dłużnikowi o niemieckobrzmiącym nazwisku.
Wierzyciel we wniosku egzekucyjnym wniósł o przeprowadzenie egzekucji z nieruchomości znajdującej się pod adresem wskazanym we wniosku egzekucyjnym, gdzie według jego wiedzy zamieszkiwać miał Pan X. Korespondencja kierowana do adresata za każdym razem zwracana była z adnotacją „nie podjęto w terminie”, wobec czego by doręczyć zawiadomienia o wszczęciu postępowania, udałem się pod wskazany adres.
Należy w tym miejscu zaznaczyć, że urząd gminy potwierdził adres zameldowania ww. Po kilku minutach bezskutecznego szukania posesji, pośród gęstej zabudowy górnośląskiego miasteczka, zdecydowałem poprosić o pomoc sąsiadów. Pierwszych czterech nigdy nie słyszało o Panu X i dopiero starszy mężczyzna, mieszkający w tej okolicy od urodzenia poinformował mnie, że budynek znajdujący się pod numerem 21 został rozebrany kilkanaście lat wcześniej a dłużnik od tego czasu przebywa w Zgorzelcu.
Ta sytuacja sprawiła, że zacząłem się szerzej zastanawiać nad obowiązującymi przepisami dotyczącymi ewidencji ludności.
Obecnie, zgodnie z art. 27. 1. Ustawy z dnia 24 września 2010 r. o ewidencji ludności, obywatel polski przebywający na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej jest obowiązany zameldować się w miejscu pobytu stałego lub czasowego najpóźniej w 30 dniu, licząc od dnia przybycia do tego miejsca.
Na dzień dzisiejszy przepis ten pozostaje de facto martwy, gdyż ustawa nie przewiduje żadnej sankcji w przypadku braku meldunku, a co więcej nie przeszkadza to urzędnikom w wysyłaniu korespondencji na adres pod którym obywatel nie mieszka od wielu lat.
Problemy z doręczeniem dotykają na co dzień sądy, komorników jak i zwykłych obywateli. Nagminnie zdarzają się sytuacje, gdy niedoręczona korespondencja uniemożliwia wydanie orzeczenia bądź uskutecznienie czynności. Nierzadko również dłużnik dowiaduje się o wydaniu nakazu zapłaty bądź o wszczęciu postępowania egzekucyjnego całkowicie przypadkiem, bądź też gdy z jego rachunku bankowego zniknęły oszczędności całego życia.
Centralny rejestr adresów doręczenia
Jak więc poradzić sobie z niemożnością ustalenia adresu, milionami niedostarczonych przesyłek? Moim zdaniem jedyną receptą jest stworzenie centralnego rejestru adresów doręczenia.
Zasady działania takiego spisu nie muszą być wcale skomplikowane. W momencie wizyty w jakimkolwiek urzędzie (ZUS, US, PUP) pracownik przed udzieleniem informacji zobowiązywał by petenta do złożenia „deklaracji adresowej”. W tej deklaracji obecny wskazywałby adres na który życzy sobie otrzymywać korespondencje z urzędów.
Co więcej nie musiałby to być adres pod którym stale przebywa (w grę wchodziłoby nawet wirtualne biuro) i mógłby być on na bieżąco aktualizowany z poziomu e-PUAP. Adres korespondencyjny dostępny byłby dla wspomnianych wyżej urzędów, przez co w zasadzie unikalibyśmy sytuacji, w której korespondencja byłaby wysyłana na nieaktualny bądź nieistniejący adres.
Stworzenie takiej ewidencji ułatwiałaby również życie takim osobom, które życzyłyby sobie, by ich korespondencja urzędowa za każdym razem była przekazywana np. do zakładu pracy, gdyż w domu mogłaby wejść w niepowołane ręce. Czy jednak znajdzie się polityk, który pokusi się o doręczeniową rewolucję w Polsce?