Ceny energii dla firm w 2025 roku nie będą w ogóle zamrożone. Czas przygotować się na nową falę bankructw

Energetyka Firma Dołącz do dyskusji
Ceny energii dla firm w 2025 roku nie będą w ogóle zamrożone. Czas przygotować się na nową falę bankructw

Rząd popełnił ogromny błąd, decydując, że ceny energii dla firm w 2025 roku nie będą już zamrożone. Przypomnijmy: do tej pory mali i średni przedsiębiorcy mieli zagwarantowane stawki na poziomie 693 zł/MWh netto. Biorąc pod uwagę inflację oraz koszty energii elektrycznej oraz dostaw gazu powinniśmy się przygotować na najgorsze.

Rezygnacja z zamrożenia cen prądu to poważny błąd obecnego rządu

Przy okazji omawiania tematów związanych z wejściem w nadchodzący rok 2025 dość często wspominałem o zagrożeniach, jakie przedsiębiorcy w Polsce upatrują dla swojego biznesu. Małe firmy najczęściej wskazują na koszty prowadzenia działalności gospodarczej. Co je tak winduje? Czynniki w gruncie rzeczy są trzy: prąd, gaz i rosnąca płaca minimalna. Tak się składa, że ceny energii dla firm w 2025 roku mogą wzrosnąć. Powodem jest rezygnacja przez obecny rząd z mechanizmu mrożenia cen.

Przypomnijmy: przedsiębiorstwa zatrudniające do 250 pracowników, a więc mikro, małe i średnie firmy, mogły z takowego skorzystać. Gwarantował on stawki na poziomie co najwyżej 693 zł/MWh netto. Oczywiście, jeśli nasz dostawca życzył sobie mniej, to wtedy nie było potrzeby mrożenia czegokolwiek. Zamrożenie cen energii wprowadzono w 2022 r. w momencie kumulacji całej serii kryzysów. Nie dość, że Europa wychodziła z wcześniejszego kryzysu energetycznego, to jeszcze inflacja wymknęła się z pod kontroli, a Rosja postanowiła przeprowadzić inwazję na Ukrainę. Czy wiele się od tego czasu zmieniło? Śmiem wątpić.

Nie da się ukryć, że Polska cały czas wychodzi z kryzysu. Inflacja w dalszym ciągu odbiega od oczekiwań w postaci celu ustawionego przez NBP na poziomie 2,5 proc. Oscyluje raczej w okolicach 5 proc. Równocześnie polscy przedsiębiorcy przez ostatnie dwa lata ponosili koszty zrostu cen nośników energii. Można by więc się zastanawiać, czy rezygnacja z zamrożenia cen energii nie przełoży się na znaczące pogorszenie sytuacji tych najbardziej wrażliwych.

Chyba wszyscy spodziewamy się, że uwolnione ceny energii uderzą małe i średnie firmy po kieszeniach. Pytanie brzmi: jak bardzo? Odpowiedź na to tkwi w obowiązujących już teraz taryfach molochów energetycznych. Wyróżniamy kilka grup oznaczonych literami. Wspomniane małe i średnie przedsiębiorstwa wpadają w taryfę C.

Praktycznie każdy z głównych dostawców energii oferuje w niej prąd w cenie w okolicach przynajmniej 1 000 zł/MWh. Dla Energi będzie to 1 199 zł bez uwzględnienia akcyzy. Tauron sprytnie ukrył cenę za mniejszą jednostką w postaci kilowatów. W przeliczeniu wychodzi jednak 2202 zł za MWh. PGE stosuje zaś stawkę 2100 zł/MWh.

Ceny energii dla firm w 2025 mogą się okazać zabójcze

Rezultat może być tak naprawdę tylko jeden. Ceny energii dla firm w 2025 roku doprowadzą polskie przedsiębiorstwa do bankructwa przy niemalże bierności rządu. Pozostaje rzecz jasna kwestia tego, które konkretnie firmy są szczególnie narażone na upadłość. Im większe zużycie energii elektrycznej i mniejsza skala działalności, tym ryzyko jest większe.

Warto także wspomnieć, że wspomniane przeze mnie na początku czynniki zagrażające stabilności polskich przedsiębiorstw jak najbardziej mogą uderzyć razem. Dobrym przykładem są tutaj piekarnie oraz cukiernie.

W tym przypadku mamy do czynienia najczęściej ze stosunkowo niewielkimi firmami, które właśnie tracą zamrożone ceny energii. Równocześnie nierzadko wykorzystują w swojej działalności gaz ziemny. Ceny gazu w przyszłym roku najprawdopodobniej też wzrosną. Możliwe, że nie będzie to aż tak dotkliwa podwyżka. Tyle tylko, że to konkretne przedsiębiorstwo musi przezwyciężyć obydwa problemy naraz.

Wydaje się więc, że uwolnione ceny energii dla firm w 2025 roku stanowią poważny błąd obecnego rządu. Owszem, jak najbardziej rozumiem potrzebę ograniczania niepotrzebnych wydatków państwa. Budżet odziedziczony po poprzednikach do komfortowych nie należy. Polska zaś boryka się już z unijną procedurą nadmiernego zagrożenia. Tyle tylko, że sam premier Donald Tusk słusznie zauważył, że drogi prąd stanowi jedną z najważniejszych przeszkód dla rozwoju gospodarki Unii Europejskiej. Ktoś naprawdę się łudzi, że w przypadku Polski będzie inaczej?

Rozsądek nakazywałby szukać oszczędności w programach socjalnych, które nie zrealizowały żadnego ze stawianych im celów. Wiemy doskonale, że to niemożliwe z przyczyn czysto politycznych. Wybory prezydenckie są już za kilka miesięcy. Po co się narażać elektoratowi?

W tej sytuacji mogę zaproponować rozwiązanie, które sugerowałem poprzednim rządom. Najwięksi dostawcy prądu w Polsce to firmy mniej lub bardziej kontrolowane przez różne macki naszego państwa. Jeżeli chcemy utrzymać gospodarkę, powinniśmy skłonić ich zarządców do obniżenia taryf do względnie akceptowalnego poziomu. Tylko w ten sposób unikniemy noworocznego pokotu małych i średnich przedsiębiorstw, z którym stykaliśmy się przez co najmniej trzy ostatnie lata.