Coraz częściej słyszymy historie o wypaleniu, depresji i utracie ambicji. Platforma, która miała być narzędziem empowermentu, zaczyna ujawniać swoją ciemną stronę i to nie tylko dla twórczyń, ale dla całego społeczeństwa. W tym przede wszystkim dla nastolatek, które patrzą na to z podziwem.
Chwalenie się pieniędzmi i pogarda dla przegrywów
Zanim jednak przejdziemy do głębszego omówienia psychologicznych i społecznych kosztów tej drogi, warto przyjrzeć się samemu zjawisku z bliska. W mediach społecznościowych, zwłaszcza na X czy TikToku, coraz częściej pojawiają się wypowiedzi twórczyń, które nie tylko chwalą się ogromnymi zarobkami, ale też w sposób otwarty podkreślają swoją wyższość nad tymi, którzy pracują „normalnie”.
Na przykład Lena Polański, jedna z bardziej rozpoznawalnych polskich twórczyń, po zapłaceniu 200 tysięcy złotych podatku stwierdziła:
zanim zaczniecie hejtować dziewczyny z Fansem, pomyślcie, kto tak naprawdę łata dziury w budżecie państwa
W jej oczach to właśnie ona, dzięki zarobkom z treści erotycznych, utrzymuje edukację, drogi i lekarzy dla wszystkich pozostałych. Taka narracja buduje obraz, że praca na platformie to nie tylko łatwy zarobek, ale wręcz społeczna misja, a krytycy to po prostu zazdrośnicy.
Inne przykłady są jeszcze bardziej bezpośrednie. Na X można znaleźć posty, w których twórczynie piszą:
Jeżeli mówię, że nadajesz się tylko do płacenia, to tak jest. Jedyne co możesz mi zaoferować to pieniądze. Będziesz wykorzystywany jako ludzki bankomat do opłacania moich zakupów, i nie - nie oczekuj ode mnie słowa „dziękuję”
Jedynie czym możesz zwrócić na siebie moją uwagę to pieniędzmi Ale bez czy z nimi to i tak w moich oczach jesteś życiowym ZEREM
Dla wielu młodych dziewczyn takie treści stają się inspiracją: pokazują, że można być „silną”, „niezależną” i bogatą, jednocześnie nie musząc się kłaniać szefowi ani wstawać o 6 rano. Ale za tym wszystkim kryje się coś więcej niż pewność siebie bo to postawa, która normalizuje pogardę wobec tradycyjnej pracy i relacji opartych na szacunku. A to właśnie prowadzi do kolejnych, głębszych problemów.
Od euforii do pustki
Tworzenie treści na OnlyFans to nie tylko banalna seks zabawa. To ciągła presja na wygląd, na nowe pomysły, na utrzymanie subskrybentów. Badania (m.in. raport The Avery Center z 2021 roku) pokazują, że twórczynie często zmagają się z lękiem, depresją, poczuciem wstydu i niską samooceną. W jednym z raportów aż 34% ankietowanych twórczyń przyznało, że doświadczyło negatywnych skutków psychicznych lub fizycznych. Inne studia wskazują na objawy PTSD, izolację społeczną i emocjonalne wypalenie, zwłaszcza gdy granice między pracą a życiem prywatnym się zacierają.
Młode kobiety, zaczynając karierę na platformie, często czują się silne i niezależne. Ale po kilku miesiącach pojawia się presja eskalacji treści bo im bardziej ekstremalne, tym więcej zarobków. To prowadzi do poczucia, że ciało staje się towarem. Badania nad kulturą "raunch" (przesadnej seksualizacji) pokazują, że porównywanie się do innych twórczyń obniża samoocenę i prowadzi do problemów z obrazem ciała. Efekt? Coraz więcej dziewczyn, które kiedyś marzyły o studiach, karierze lekarskiej czy artystycznej, rezygnuje z ambicji na rzecz szybkiego zysku i płaci za to zdrowiem psychicznym.
Paradoksalnie ten biznes najgorzej wpływa na inne kobiety
Twórczynie na OnlyFans często promują platformę jako empowerment i łatwe pieniądze, co szczególnie negatywnie wpływa na młodsze dziewczyny i nastolatki. Na TikToku czy Instagramie widzimy influencerki chwalące się luksusowymi wakacjami czy zakupami opłaconymi z subskrypcji. To tworzy iluzję, że każdy może szybko stać się bogaty bo wystarczy pokazać ciało. Taka promocja w sposób oczywisty zwiększa ryzyko szkodliwych zachowań wśród młodzieży ale przede wszystkim podsuwa im wyidealizowaną rzeczywistość co wiąże się z obniżoną samooceną, problemami z samoakceptacją i skłonność do ryzykownych decyzji seksualnych.
Nastolatki, widząc te treści, zaczynają postrzegać seksualizację jako jedyną drogę do sukcesu i akceptacji. To prowadzi do presji, by wyglądać idealnie i porównywać się do profesjonalnych twórczyń. W efekcie rośnie liczba młodych dziewczyn, które eksperymentują z treściami erotycznymi - czasem nawet nielegalnie - w nadziei na szybki zarobek. Dorosłe kobiety świadomie wybierając tę ścieżkę pośrednio przyczyniają się do normalizacji tego zjawiska wśród nastolatek, co może mieć długoterminowe negatywne skutki dla ich psychiki i przyszłości.
Najbardziej niepokojący jest jednak efekt dominujący w całej dyskusji: szybkie i często wysokie zarobki na OnlyFans sprawiają, że tradycyjna praca - na etacie, w biurze, w sklepie czy nawet w zawodach wymagających wykształcenia - zaczyna być postrzegana jako "strata czasu". Gdy 18-latka widzi, że za jeden dobrze zrobiony filmik zarabia tyle, ile jej matka przez miesiąc w fabryce, naturalnie pojawia się pytanie "po co się męczyć na studiach, po co wstawać o 6 rano, po co znosić szefa i niskie pensje?" Ta iluzja łatwego sukcesu skutecznie zniechęca młode kobiety do inwestowania w edukację, rozwijania umiejętności czy budowania długoterminowej kariery. Zamiast tego wybierają szybką kasę, która często kończy się pustką finansową i emocjonalną po kilku latach.
Większość zarabia grosze
Tylko 1% twórczyń zgarnia większość pieniędzy gdy reszta desperacko próbuje się przebić. Średni zarobek to około 180–300 dolarów miesięcznie (w Polsce często mniej niż 1000 zł). Top 1% zarabia fortuny, ale dla większości to praca chałupnicza z niestabilnym dochodem. To prowadzi do frustracji bo zamiast stabilnej kariery, młoda kobieta wpada w spiralę presji na więcej treści, by utrzymać subskrybentów.
W Polsce, gdzie rynek pracy dla młodych jest trudny (niskie pensje, umowy śmieciowe), OnlyFans wydaje się ratunkiem. Ale zamiast rozwijać umiejętności czy edukację, wiele kobiet wybiera łatwą drogę i traci lata na coś, co nie buduje przyszłości. Efekt długoterminowy? Trudności z powrotem na rynek pracy, bo tatuowanie CV "creator OnlyFans" nie jest mile widziane.
Ogromna skala zjawiska
W Stanach Zjednoczonych, gdzie OnlyFans ma największą bazę twórczyń, platforma przyciąga ponad 1,1 miliona kreatorek (dane z 2024/2025). Kobiety stanowią około 84% wszystkich twórców na świecie, a w USA szacuje się, że jest ich około 1,4 miliona co odpowiada nawet 2% kobiet w wieku 18–45 lat. To pokazuje, jak powszechnie platforma stała się alternatywą dla tradycyjnej pracy wśród młodych Amerykanek. A jak można zauważyć bardzo szybko podłapujemy trendy z zachodu.
Blokada w chinach jest ostrzeżeniem dla świata
Chiny całkowicie zablokowały OnlyFans, nazywając go zagrożeniem dla moralności narodowej i porządku społecznego. To nie tylko cenzura pornografii a bardziej reakcja na wpływ zachodniej kultury, która promuje indywidualizm i seksualizację kosztem tradycyjnych wartości. Pekin widzi w platformie źródło degeneracji społecznej, zwłaszcza wśród młodzieży, i chce chronić stabilność rodziny oraz ambicje edukacyjne i zawodowe.
Poza wyraźnym propagandowym bełkotem blokada ma inne, bardzo pozytywne skutki. Na przykład: mniej młodych kobiet wybiera tę ścieżkę, co zmniejsza presję na seksualizację i zachęca do rozwoju w innych dziedzinach co wiąże się z zwiększaniem wykształcenia lub nabieraniem doświadczenia w zawodzie.
Chiny unikają odpływu kapitału za granicę i promują lokalne, "zdrowe" formy zarabiania. To pokazuje, że niektóre rządy widzą w OnlyFans zagrożenie dla długoterminowego rozwoju społeczeństwa i decydują się na radykalne kroki.
Społeczne konsekwencje
Gdy młode kobiety widzą, że seksowna fotka daje więcej niż dyplom, zmienia się całe społeczeństwo. Zwykła praca - nauczycielka, pielęgniarka, programistka - zaczyna być postrzegana jako strata czasu. To zniechęca do edukacji i rozwoju, wzmacnia stereotyp, że kobieca wartość to ciało, nie mózg.
Platforma normalizuje transakcyjne relacje bo mężczyźni płacą za intymność, kobiety ją sprzedają. To wpływa na relacje międzyludzkie - ankieta XF Hub z 2023 roku wskazuje na wzrost problemów w związkach: 46% twórczyń stwierdziło, że praca na platformie uniemożliwia utrzymanie zdrowych relacji, 31% zgłosiło zazdrość partnerów wywołaną zarobkami, a 42% doświadczyło rozpadu związku po ujawnieniu swojej działalności.
W Polsce, gdzie kultura wciąż jest konserwatywna, to rodzi dodatkowe napięcia. Młode kobiety, które kiedyś marzyły o stabilnym życiu, dziś wpędzają się w depresję po latach na platformie a społeczeństwo traci utalentowane osoby, które mogłyby budować przyszłość w medycynie, nauce czy biznesie.
Koszt alternatywny
OnlyFans to nie zło samo w sobie, faktycznie to narzędzie, które dla niektórych jest ratunkiem. Ale dla większości młodych kobiet staje się pułapką bo to szybkie pieniądze kosztem zdrowia psychicznego, ambicji i rozwoju. Zamiast widzieć w zwykłej pracy stratę czasu, warto pamiętać, że stabilna kariera daje coś więcej niż lajki, ponieważ daje przyszłość.
Czy naprawdę chcemy społeczeństwa, w którym młode kobiety rezygnują z marzeń za kilka tysięcy złotych miesięcznie? Bo cena za tę łatwą drogę jest wyższa, niż się wydaje.