Czy korzystanie z adblocka jest legalne? Nie jest tajemnicą, że serwisy internetowe żyją z reklam, dzięki temu często nie musimy płacić za dostęp do treści. Odbieranie możliwości zarobku twórcom może budzić pewne kontrowersje, ale czy za moralnością idzie prawo?
Czy korzystanie z adblocka jest legalne?
Blokery reklam są bardzo popularne i powszechnie dostępne. Niektóre przeglądarki oferują takie rozwiązania niejako w standardzie, a serwisy internetowe próbują takie oprogramowanie zwalczać. Dochodzi tutaj do pewnego wyścigu: jeżeli blokery reklam stają się zbyt skuteczne, to administratorzy wprowadzają systemy je wykrywające – i tak w kółko.
Generalnie mało kto lubi reklamy. Szczególnie takie, które są w jakimkolwiek sensie uciążliwe. Na szczęście czasy dźwiękowych, flashowych reklam, plansz na cały monitor, czy też dziesiątek wyskakujących popupów już minęły. Dzisiaj kampanie reklamowe stają się atrakcyjne i z reguły nie przeszkadzają w korzystaniu z sieci.
Sam z wtyczek do blokowania reklam nie korzystam i dostrzegłem, że nie jest mi to potrzebne. Współczesne reklamy ani nie utrudniają odbioru treści, ani samego korzystania z sieci. Wyjątkiem jest tutaj YouTube, na którym obecność reklam na przestrzeni ostatnich lat stała się naprawdę uciążliwa. Ale i to jestem w stanie zrozumieć, mając świadomość, że twórcy także muszą na czymś zarabiać.
Jest jednak pewne – ciągle duże – grono użytkowników, które twierdzi, że blokowanie reklam – czy też omijanie tzw. paywalli, którym warto poświęcić osobny tekst – jest słuszne, a nawet konieczne. I warto w tym miejscu zastanowić się, czy korzystanie z adblocka jest w ogóle legalne. Albo, odwracając problem, dlaczego miałoby być bezprawne.
Oszustwo, złamanie praw autorskich, cyberprzestępczość?
Korzystanie z adblocka może być rozumiane jako odbieranie należnego zarobku twórcom. Nie jest to jednak kradzież w rozumieniu prawnym, nie jest to także oszustwo. Oszustwem jest wprowadzenie w błąd w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Korzyścią majątkową może być obniżenie ceny, ale w wypadku treści dostępnych za darmo, trudno mówić tutaj o jakimś zysku. Swego rodzaju zyskiem jest spokojniejsze korzystanie z serwisu, ale nie wpisuje się to w powyższe znaczenie.
Ponadto aby mówić o oszustwie, musi istnieć jakiś adresat wspomnianego „wprowadzenia w błąd”. Z tego powodu coraz częściej uznaje się, że obecnie niemożliwe jest oszukanie kasy samoobsługowej, skoro nie jest ona człowiekiem. Inna argumentacja pojawiła się w sprawie kilku koncernów medialnych przeciwko twórcom popularnej wtyczki AdBlock Plus. Jak opisuje „Deutsche Welle”, koncerny zarzuciły właścicielom adblocka naruszenie zasad konkurencji, żądając jednocześnie odszkodowania. Sąd nie dostrzegł jednak naruszenia prawa antymonopolowego.
Swoje argumenty wytoczył także Axel Springer. Ten koncern próbował wykazać, że wtyczki blokujące reklamy naruszają kod źródłowy strony, a więc ma miejsce jego nieuprawniona modyfikacja, co skutkuje naruszeniem praw autorskich. Ale i tutaj – znowu niemiecki – sąd uznał, że nie zachodzi naruszenie praw autorskich. Orzeczenia niemieckich sądów pokazują, że trudno znaleźć choćby argumentację, która pozwoli na uznanie, że adblocki są nielegalne. Podobne orzeczenia zapadłyby także na gruncie prawa polskiego.
Być może dałoby się wykazać szkodę w rozumieniu cywilnoprawnym na zasadach ogólnych, ale nie było jeszcze odważnego, kto chciałby na poważnie zawalczyć z twórcami popularnych wtyczek. Najprościej rzecz biorąc – można uznać, że adblock jest legalny. A przynajmniej dopóki któryś z sądów nie uzna, że jest inaczej.