„Zajęłam po prostu jednym słowem ujmując pustostan” – czy squatting jest w ogóle legalny?

Gorące tematy Nieruchomości Dołącz do dyskusji (126)
„Zajęłam po prostu jednym słowem ujmując pustostan” – czy squatting jest w ogóle legalny?

Od kilkudziesięciu godzin krąży po sieci fragment facebookowego ogłoszenia, którego autorka „zajęła pustostan”. Czy squatting jest legalny? Czy zajęcie pustostanu podlega ochronie prawnej? Wyjaśniamy.

Tak wyglądał wpis, którego na Facebooku już, niestety, nie znajdziecie:

czy squatting jest legalny

Wpis jest niezwykle ciekawy (zwłaszcza, jeśli okazałby się prawdziwy). Po pierwsze: samotna matka, ale z partnerem? Po drugie: wejść do mieszkania, nie dość, że nie swojego, to opuszczonego w trybie nagłym i przymusowym przez „chłopaków, którzy coś naskrobali”? Po trzecie: remontowanie cudzego mieszkania? Ocenę działań autorki wpisu pod kątem zdolności rodzicielskich pozostawiam Szanownym Czytelnikom, ja zaś skupię się na pytaniu widocznym na dole zrzut ekranu: a to tak można?

Czy squatting jest legalny?

Z angielska squatting to zajmowanie nieruchomości opuszczonej, pustostanu, bez zgody właściciela. Co do zasady – takie działanie jest nielegalne. Polskie prawo przewiduje, że właściciel jest uprawiony do korzystania z nieruchomości w dowolny sposób, o ile nie narusza to innych przepisów. Nawet opuszczona nieruchomość jest zatem wciąż w wyłącznej dyspozycji właściciela (z reguły ujawnionego w księdze wieczystej). Nie ma tu znaczenia ani stan nieruchomości, ani jej rodzaj.

Oczywiście, często dochodzi do sytuacji, w której dają nieruchomość (grunt, budynek, lokal) zajmuje osoba nieuprawniona. Może dojść do tego np. na skutek wypowiedzenia umowy najmu, przez co najemca powinien opuścić lokal. Jeśli tego nie uczyni, sąd ma prawo wydać wyrok nakazujący wydanie nieruchomości właścicielowi – jeśli użytkownik tego nie wykona, do pracy może wkroczyć komornik (jak to miało miejsce np. w przypadku sieci sklepów Praktiker).

Z drugiej strony, procedura eksmisyjna jest często długotrwała, a prawo przewiduje wiele środków ochrony praw osób eksmitowanych. Przykładowo, kobiety w ciąży, bezrobotni czy niepełnosprawni muszą otrzymać – zapewniony przez gminę – lokal socjalny, co dodatkowo wydłuża procedurę (choć pozwala na uniknięcie tzw. eksmisji na bruk).

A co ze squattersami? Tu prawo jest nieubłagane. Jak wynika z art. 17 ustawy o ochronie praw lokatorów, „gdy zajęcie lokalu nastąpiło bez tytułu prawnego” zarówno uprawnienia dotyczące lokalu socjalnego, jak i tzw. okresu ochronnego (czasu między 1 listopada a 31 marca, kiedy eksmisji się co do zasady nie przeprowadza) nie znajdują zastosowania. Wejście do cudzego mieszkania i wymiana zamków do niego jest zaś jaskrawym przykładem zajęcia lokalu bez tytułu prawnego (czyli uprawnieniem do korzystania z nieruchomości, np. umowa najmu). Eksmitowanie squattersa jest zatem dużo prostsze i szybsze, niż uciążliwego (lub byłego) najemcy.

Reasumując, nie polecamy wpraszania się do cudzych, nawet opuszczonych nieruchomości. Squatting, niezależnie od wzniosłych haseł głoszonych przez anarchistów,jest po prostu naruszeniem prawa własności.