Polski Ład ma w założeniu pomóc „polskiej klasie średniej”. Kłopot w tym, że biorąc pod uwagę rządowe pomysły, straci na nich większość „średnio zarabiających” osób. Ale może to krytycy „Ładu” patrzą na to wszystko źle? No bo czym jest klasa średnia? Dla ministra Patkowskiego zaczyna się ona od… 2,9 tys. zł na rękę.
Polski Ład podoba się takim publicystom, jak Galopujący Major czy Rafał Woś. Poza nimi jednak zwolenników tej rewolucji podatkowej trzeba szukać ze świecą.
Rząd jednak, jak to często zresztą bywa, chce iść pod prąd. „Chcielibyśmy w tym tygodniu przekazać projekt ustawy podatkowej do konsultacji i uzgodnień” – powiedział w Radiu Wnet wiceminister finansów Piotr Patkowski. Do Sejmu odpowiednie projekty miałyby trafić „późnym latem lub wczesną jesienią”.
A że Polacy (zwłaszcza ci ciężko pracujący i przedsiębiorczy) na programie PiS stracą? I na to Patkowski ma odpowiedź.
Czym jest klasa średnia w Polsce? „4 tys. zł brutto”
„W Ministerstwie Finansów na klasę średnią patrzymy pod kątem średnich zarobków. Z danych wynika, że 10 proc. najlepiej zarabiających Polaków uzyskuje dochody miesięczne powyżej 10 tys. zł, więc ich spokojnie można uznać za klasę wyższą” – konkluduje Patkowski.
„Natomiast klasa średnia, patrząc na dominantę średnich zarobków, zaczyna się powyżej 4 tys. zł brutto. Od tego poziomu sama osoba ma odczucie, że należy do klasy średniej” – dodaje wiceminister.
Czy polityk ma rację? Z perspektywy małego miasta osoba zarabiająca 4 tys. zł brutto pewnie czasem może się poczuć klasą średnią. Choć pewnie i takie poczucie ma coraz rzadziej, bo ceny w Polsce galopują. Natomiast trudno mając na rękę 2,9 tys. zł się poczuć klasą średnią na przykład w Warszawie. W stolicy według serwisu wynagrodzenia.pl mediana zarobków w 2020 roku wyniosła… 6,8 tys. zł. I tylko 25 proc. mieszkańców stolicy zarabia mniej niż 4967 zł.
Zresztą, trudno na klasę średnią patrzeć tylko przez liczby. Należenie do tej grupy zwykle oznacza pewien majątek, pewien status – i komfort psychiczny. W Warszawie, ale i innych dużych miastach, cena metra mieszkania kosztuje już często ponad 10 tys. zł. „Klasa średnia” ministra Patkowskiego więc raczej na lokum w mieście pozwolić sobie nie może.