Polski rynek najwyraźniej wciąż jest uważany za niesamowicie perspektywiczny – kolejne zagraniczne firmy planują u nas ekspansję. Biedronka raczej nie powinna się bardzo obawiać. Ale już Żabka jak najbardziej, podobnie jak Pepco. A może i również uznane i zadomowione u nas sieci fastfoodów.
Za moment debiutuje Woolworth. Bać się mogą: Pepco, Dealz, Action, KiK, TEDi
Trochę taniej mody, trochę taniego AGD, trochę gadżetów i ubrań. Sieciowe sklepy tej kategorii ostatnio podbijają Polskę. Klienci pokochali Pepco, ale świetnie radzą sobie też Dealz, Action i TEDi.
Teraz – już na początku maja – wchodzi nowy gracz, Woolworth, o którym pisaliśmy całkiem niedawno. Sieć zadebiutuje w Krakowie, ale już chwilę potem ma otwierać sklepy w Poznaniu, Łodzi czy Katowicach. Docelowo sieć w Polsce chce tysiąc punktów. Ambitnie, biorąc pod uwagę, że w całej Europie zamierza mieć ich 5 tys.
Wejść ma ponoć 7-Eleven. Bać się może przede wszystkim Żabka
Tu informacje są na razie dość enigmatyczne, ale wygląda na to, że o debiucie myśli sieć 7-Eleven. To amerykańska firma, która właściwie stworzyła „żabkową” kategorię. Na razie nie wiemy, czy ostatecznie do tego ruchu dojdzie. Bać się natomiast może na pewno Żabka, a pewnie i Społem. Debiut 7-Eleven to też kolejne zagrożenie dla małych, niezależnych sklepów – których i tak jest coraz mniej, choćby przez skutki niedzielnego zakazu handlu.
Mix Markt już działa, ale (chyba) nikt się nie boi
Niemiecka sieć Mix Markt ma ponad 300 punktów w Europie i na początku marca otwarto jej sklep w Opolu, a potem ruszyły jeszcze dwa sklepy. Jak relacjonowała Interia, można było kupić… rosyjskie produkty. To niezbyt dobrze wróży, choć ceny są ponoć konkurencyjne. Drżeć przed tą firmą mogłaby sieć Mere, ta na szczęście jednak już wyniosłą się z Polski. Polski handel więc pewnie przygląda się Mix Marktowi, ale raczej bez wielkich obaw.
Popeyes to wielka niewiadoma. Teoretycznie bać się może i McDonald’s, i KFC, i Pasibus
Do Polski ma w tym roku wejść amerykańska sieć Popeyes. To mało znany w Polsce, ale na pewno bardzo poważny gracz, który ma 3,7 tys. punktów na świecie. Firma początkowo była pomyślana jako konkurencja dla KFC, ale potem stała się po prostu kolejną, rozpoznawalną siecią fast-foodową. W Polsce ostatnio w tej branży sporo się dzieje – rosną sieci kebabowni, rosną też sieci, które wywodzą się z food trucków (jak Pasibus). Ale debiutu dużej amerykańskiej firmy na rynku dawno nie było.
Raczej nie ma szans, by Popeyes było w Polsce takim hitem, jak McDonald’s. Ale nawet jak firma odniesie umiarkowany sukces niczym Subway na Wisłą, to i tak zrobi to spore zamieszanie na rynku, który przecież ciągle musi się mierzyć z kolejnymi kryzysami (covidowym, energetycznym czy inflacyjnym).
Lusha boi się Rituals
Są też mniejsze, acz ciekawe debiuty. W lutym w warszawskich Złotych Tarasach otworzył się sklep znanej na świecie marki Lush (na świecie ma już łącznie ok. 900 lokalizacji). To produkty premium do pielęgnacji ciała, stanowiące konkurencję dla m.in. Rituals. Ta firma debiutowała w Polsce całkiem niedawno, a już ma ok. 20 sklepów. Widać więc, że drogerie takie jak Rossmann czy Hebe wcale nie zdominowały tu całego rynku i jest nad Wisłą przestrzeń dla nieco droższych produktów.
Biedronka wprawdzie nie drży, ale Silpo może też trochę zamieszać
Do polskiego debiutu przyczajają się nie tylko zachodnie marki. Ponoć myśli nad tym również ukraińska Fozzy Group, która chciałaby otworzyć u nas markety Silpo. Pewnie nie zagrożą one Biedronce – ta sieć jest u nas zbyt potężna. Ale to poważny gracz, który może szybko zdobyć popularność wśród Ukraińców mieszkających w Polsce, a potem jest szansa, że będzie zdobywać kolejne przyczółki. Kto wie, może więc i tutaj czeka nas dużo ciekawego.
Na razie trudno powiedzieć, kiedy Silpo może zadebiutować. Na razie firma ponoć rozgląda się za lokalizacjami.
Polski rynek jest więc ciągle chłonny – a przynajmniej tak muszą uważać wielcy gracze. Zapewne niebawem usłyszymy o kolejnych firmach, które albo zadebiutują w Polsce, albo przynajmniej o tym poważnie myślą.