Leroy Merlin, Decathlon oraz Auchan kojarzyły się konsumentom całkiem dobrze, ale przez fakt nieopuszczenia Rosji stały się obiektami uzasadnionej krytyki. Decathlon jednak, wydawało się, zmienił w końcu zdanie, zapowiadając opuszczenie rosyjskiego rynku. Co się stało w konsekwencji? W tym problem, że nic.
Decathlon dalej działa w Rosji
Pisaliśmy jakiś czas temu, że Decathlon ucieka z Rosji. Wyjaśniliśmy jednak, że – zgodnie z komunikatem firmy – rezygnacja z działalności ma związek z opóźnieniami w dostawach, a nie napastniczą wojną. Ja – i pewnie nie jestem w tym osamotniony – doszukałem się w tej retoryce karkołomnej próby zachowania spójności przekazu, by nie wyszło tak, że Decathlon najpierw twardo opiera się krytyce, a potem – nagle – zwija się z rynku.
Wchodząc jednak na stronę decathlon.ru, od razu widać dwie rzeczy. Po pierwsze, sklep… wydaje się działać poprawnie. Jedynie na górze witryny znajduje się informacja na żółtym tle (po rosyjsku), która głosi:
Niektóre sklepy są czasowo zamknięte. Sklep internetowy będzie czynny jak zwykle. Więcej informacji w sekcji „pomoc”.
Co się okazuje? Sklep internetowy działa w najlepsze, a sklepy zawieszone są, ale jedynie częściowo. Wydaje się, że faktycznie z przyczyn logistycznych, a nie ideologicznych.
Taki stan rzeczy nie tylko w złym świetle stawia rosyjski Decathlon, ale i rodzimy oddział firmy.
Decathlon Schröddingera
Decathlon Polska wydało 29 marca oświadczenie, w którym oczywiście nie pojawiło się ani razu słowo „wojna”. Pojawiło się trochę informacji o pomocy pracownikom z Ukrainy. W samym oświadczeniu – które w dalszym ciągu widnieje na stronie biura prasowego polskiego Decathlonu – pojawiło się również stwierdzenie:
Dziś chcielibyśmy poinformować, że Decathlon planuje zamknięcie sklepów i zawieszenie działalności handlowej w Rosji.
Taka niespójność jest zastanawiająca. Czy stanowi efekt wprowadzenia w błąd rodzimego biura prasowego przez władze firmy? W sumie chciałbym w to wierzyć, ale przecież tak istotne komunikaty nie mogą wyjść tak sobie, z własnej inicjatywy. Można więc odnieść wrażenie, że Decathlon specjalnie próbuje używać takiej retoryki, by poniekąd złagodzić skutki bojkotu.
Niektórzy pewnie dostrzegą, że ogłoszenie informacji o „planowaniu zamknięcia sklepów” mogło być w pełni prawdziwe. Ktoś mógł przecież planować, a nie doprowadzić do żadnego skutku. Mimo wszystko niezmiennie twierdzę, że Decathlon znikać z powodu wojny w Ukrainie z rosyjskiego rynku po prostu nigdy nie chciał.
Takie komunikaty – trudno nie nazwać ich cynicznymi – zostawiły jednak w świadomości konsumentów pewną fałszywą informację. Coraz częściej pojawiają się określenia o pozostałych w Rosji Auchanie czy Leroy Merlin, zapominając o „niebieskich”.
Trzeba więc to jasno podkreślić. Decathlon dalej działa w Rosji. I pewnie, dopóki będzie to jakkolwiek możliwe, działać będzie dalej.