Eksperci Banku Pekao mają dla nas dobrą wiadomość. Szczyt inflacyjny powinniśmy osiągnąć w lutym i nie przekroczy on 20 proc. Dezinflacja w 2023 roku będzie błyskawiczna. W rok 2024 wejdziemy z inflacją na poziomie 7,2 proc. W następnym roku spadnie jeszcze do 5,5 proc. Brzmi znajomo? Niemal to samo już w listopadzie zeszłego roku prognozował NBP.
Jeżeli prognozy Banku Pekao się sprawdzą, to najgorsze mamy za sobą
Bank Pekao przygotował kolejną prognozę zachowania inflacji w nadchodzącym czasie. Trzeba przyznać, że jest ona optymistyczna, a dezinflacja w 2023 roku będzie bardzo szybka. Szczyt inflacyjny jeszcze przed nami. Osiągniemy go zapewne w lutym, lecz inflacja konsumencka zatrzyma się na poziomie 19 proc. w ujęciu rok do roku i tym samym nie przekroczy w Polsce psychologicznej bariery 20 proc.
Dlaczego inflacja miałaby jeszcze wzrosnąć? Właściwie, to najprawdopodobniej już wzrosła – po prostu czekamy na dane, które ten fakt potwierdzą. Kwestią sporną jest to, jak duży będzie to wzrost. Powód jest prozaiczny. Chodzi o styczniowe podwyżki cen, które wynikają w dużej mierze z wygaszeniem dużej części rządowej tarczy inflacyjnej. Chodzi o powrót do stawki podstawowej podatku VAT na energię elektryczną i gaz. Ekonomiści Banku Pekao zwracają także uwagę na stłumiony efekt podwyżki VAT na paliwo. W końcu ceny na stacjach benzynowych mogą stopniowo rosnąć w ciągu roku.
Inflacja najprawdopodobniej przekroczyłaby poziom 20 proc., gdyby nie zamrożenie cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych. Warto też wspomnieć o zachowaniu zerowego VAT na niektóre produkty spożywcze do 30 czerwca tego roku. Co jednak z tą dezinflacją? Specjaliści Banku Pekao zadeklarowali swój optymizm.
Pierwszy etap dezinflacji będzie szybki, bo wygasają pandemiczne i wojenne zaburzenia (w szczególności, ceny energii w Europie nie muszą być i nie będą aż tak wysokie jak latem 2022) a handel międzynarodowy jest znów drożny. Oznacza to, że w 2023 roku coraz większa część konsumenckiego koszyka będzie drożeć coraz wolniej. Dotyczy to przede wszystkim cen energii, żywności i innych dóbr konsumenckich. Jesteśmy sceptyczni co do dezinflacji usług. Spadek inflacji do poziomów jednocyfrowych jest łatwy do wyobrażenia, ale i tak powinien zaskakiwać. W Polsce inflacja spadnie do 7,2% na koniec roku i w całym 2023 wyniesie 12,2%. Plasujemy się tutaj poniżej konsensusu.
Listopadowa projekcja inflacyjna NBP także zakładała, że dezinflacja w 2023 roku będzie błyskawiczna
Szybka dezinflacja w 2023 roku będzie możliwa w dużej mierze przez coś, co z pewnością interesuje większość gospodarstw domowych w Polsce. Ma dojść do zahamowania wzrostu cen w przypadku czynników niebazowych. To między innymi żywność, paliwo i nośniki energii. Równocześnie spadek inflacji bazowej będzie dużo wolniejszy. Bank Pekao sugeruje nawet, że w 2023 roku miałaby nastąpić pierwsza obniżka stóp procentowych. Ostatecznie w 2024 roku inflacja spadnie do poziomu 5,5 proc.
Trzeba przyznać, że prognozy Banku Pekao brzmią bardzo znajomo. Listopadowa projekcja inflacyjna NBP zakłada bardzo zbliżone wartości. Dezinflacja miała sięgnąć poziomu ok. 7 proc. na koniec 2023 roku. W grudniu 2024 roku zbliżalibyśmy się już powoli do 4 proc. Warto przypomnieć, że projekcja NBP była w zeszłym roku krytykowana za zbytni optymizm. Okazuje się jednak, że tamtejsze wyliczenia jak najbardziej są w zasięgu możliwości polskiej gospodarki. Należałoby jednak zadać sobie ważne pytanie: co może pójść nie tak? Także i na nie ekonomiści Banku Pekao mają odpowiedź.
Dezinflacji będzie sprzyjać schłodzenie koniunktury, efekty podwyżek stóp procentowych, wygaszenie kryzysu energetycznego oraz wysoka baza odniesienia. Spadają już oczekiwania inflacyjne, zwłaszcza przedsiębiorstw. Jednym z ryzyk dla scenariusza szybkiej dezinflacji jest zerwanie z polityką zero Covid w Chinach i idące za tym otwarcie tamtejszej gospodarki
Chiny to w ogóle bardzo ciekawa kwestia. O ile światowa gospodarka jakoś wychodzi z kryzysu covidowego i energetycznego, o tyle Państwo Środka z epidemią koronawirusa ewidentnie sobie nie radzi. Zerwanie z polityką zero covid było w dużej mierze rezultatem protestów bezprecedensowych w realiach chińskiego cybertotalitaryzmu. Efekt nagłej zmiany polityki o 180 stopni był taki, że w niektórych częściach Chin brakuje miejsc w szpitalach, leków, a nawet trumien. Otwarcie tamtejszej gospodarki wydaje się więc niejedynym potencjalnym zagrożeniem dla powrotu do normalności.