W delikatnych sprawach dotyczących władzy rodzicielskiej, trzeba brać pod uwagę dobro dziecka – uznał Sąd Najwyższy. To wyrok w bardzo głośnej, skomplikowanej i długo toczącej się sprawie. Czy więc oddalenie kasacji Duńczyka zmieni to, w jaki sposób nasze sądy patrzą na podobne sprawy?
Czego dotyczy sprawa? Chłopiec urodził się w Danii, lecz rodzice rozstali się, gdy ten miał zaledwie trzy lata. Matka zdecydowała się wrócić do Polski, nawet nie informując o tym ojca dziecka. Ten uznał, że sprawę trzeba skierować do sądu. W końcu w 2015 roku duński sąd w Viborg zdecydował o zniesieniu wspólnej władzy rodzicielskiej nad chłopcem, przyznając wyłączną władzę rodzicielską ojcu dziecka. Wyrok wszedł w życie, ale obowiązywał tylko w Danii. A przypomnijmy – matka już dawno przebywała w Polsce.
Sąd Najwyższy: dobro dziecka najważniejsze
Po duńskim wyroku, ojciec chciał, aby polskie sądy uwzględniły decyzję z Viborg. Sąd pierwszej instancji nawet uwzględnił wniosek ojca, ale w marcu 2017 roku Sąd Apelacyjny w Białymstoku zmienił orzeczenie i oddalił wniosek Duńczyka. To właśnie Sąd Apelacyjny wyniósł argument dobra dziecka. – A to jedna z nadrzędnych wartości w polskich sprawach tego typu – mówili sędziowie, dodając, że chłopiec więcej czasu spędził w Polsce niż w Danii.
Ojciec jednak się nie poddał i wniósł skargę kasacyjną do SN. Sąd rozpoznał sprawę dwa tygodnie temu i ostatecznie zdecydował o oddaleniu kasacji. Wyrok jednak można uznać za o tyle istotny, że w końcu narusza zasadę wzajemności, która obowiązuje przy uznawaniu orzeczeń polskich za granicą. Zdaniem mec. Jacka Wiercińskiego, pełnomocnika ojca, może to mieć bardzo negatywne skutki, bo zagraniczne sądy mogą mieć teraz argument, aby nie uznawać decyzji polskiego wymiaru sprawiedliwości. Sąd Najwyższy dał do zrozumienia, że przyjął te argumenty. Ale i tak jego zdaniem dobro dziecka powinno być najważniejsze.
– Sąd ma na uwadze to, że orzeczenia sądów zagranicznych powinny być automatycznie uznawane w Polsce. […] Niemniej jednak nie można pomijać kwestii, że są przepisy, które mogą spowodować, że jednak do tego nie dojdzie – uzasadniała sędzia Bogumiła Ustjanicz.
A zdaniem SN, uwzględnienie wyroku z Danii, mogłoby mieć bardzo negatywne skutki dla wychowania dziecka.
Po uznaniu wyroku matka nie mogłaby podejmować wielu decyzji dotyczących dziecka, na przykład w odniesieniu do jego leczenia czy nauki. […] Doszłoby do naruszenia stanu bezpieczeństwa oraz systemu emocjonalnego dziecka – dodawała sędzia Ustjanicz.
Cień emigracji i twardy orzech do zgryzienia dla sądów
Niestety, sprawa 8-letniego chłopca nie jest odosobniona. Jednym ze sutków polskiej masowej emigracji w ostatnich kilkunastu latach są właśnie mieszane małżeństwa. Niestety, nie wszystkie są udane i czasem skutkują właśnie takimi bataliami sądowymi. Wyrok Sądu Najwyższego jednak bez wątpienia będzie miał wielkie znaczenie dla spraw tego typu w przyszłości – i to na różnych szczeblach wymiaru sprawiedliwości. Sygnał od SN jest jasny – nieważne jak sprawa jest skomplikowana, największą wartością powinno zawsze być dobro dziecka.