Nowy rząd właśnie podjął jedną z pierwszych mało popularnych decyzji. Chodzi o podwyższenie opłaty paliwowej, co odczują w przyszłym roku kierowcy. Decyzję podjął minister, który jeszcze dwa lata temu postulował… obniżenie wysokości tej opłaty. Ale że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, to właśnie się zorientował, że inaczej postąpić nie mógł.
Droższe paliwo od nowego roku
Zacznijmy od przypomnienia czym jest opłata paliwowa. Płacą ją producenci i importerzy paliw, wspierając w ten sposób w 80 procentach Krajowy Fundusz Drogowy, a w 20 procentach Fundusz Kolejowy. Im opłata wyższa, tym większy koszt przerzucony na finalnego odbiorcę, czyli klientów indywidualnych. Warto dodać, że opłata jest dość symboliczna i jest wiele innych, poważniejszych czynników wpływających na ceny paliw w Polsce. W ostatnim czasie głównym była inflacja i wojna na Ukrainie, ale stawki zmieniają się też przy okazji ważnych wydarzeń politycznych, o czym przekonaliśmy się podczas masowej obniżki cen na Orlenie przed październikowymi wyborami (pozdrawiamy panie Danielu).
Dziś nowy minister infrastruktury, Dariusz Klimczak z PSL, wydał decyzję o podwyższeniu tej opłaty aż o 13,3%. To oznacza, przykładowo, że za 1000 litrów oleju napędowego importer bądź producent będzie musiał wpłacić na wspomniane wyżej fundusze 422,12 złote. Eksperci szacują, że przełoży się to klientom na droższe paliwo w dość niewielkim stopniu: 2 grosze na litrze benzyny, 3 grosze na litrze gazu i 5 groszy na dieslu. To kierowcy korzystający z tego ostatniego rodzaju paliwa mogą najbardziej kręcić nosem na decyzję rządu.
Dwie twarze ministra Klimczaka
Opozycja, którą od kilku tygodni jest Prawo i Sprawiedliwość, postanowiła szybko wytknąć Dariuszowi Klimczakowi hipokryzję. I przypomniała jego twitterowy wpis z października 2021 roku, kiedy to pisał o rozwiązaniach mogących wpłynąć na rosnące już wtedy ceny paliw w Polsce. – Można obniżyć opłatę emisyjną, opłatę paliwową, marżę rafineryjną itd. – pisał ówczesny poseł opozycyjnego PSL na Twitterze. Dziś o żadnym obniżaniu opłaty nie myśli, bo też… nie bardzo może. Prawo wprost mówi o tym, że rośnie ona wraz z inflacją, a że ta wciąż jest w Polsce dosyć wysoka, to naturalną sprawą jest coroczne podwyższanie tej opłaty.
I tak oto krytyk wysokich stawek opłaty paliwowej stał się twórcą jej kolejnej podwyżki. To nie ostatnia taka sytuacja, w której nowi rządzący będą spotykali się ze słusznym zarzutem hipokryzji, bo nagle ich słowa sprzed lat okażą się zaprzeczeniem obecnych działań. Będący w opozycji PiS będzie to skrupulatnie wykorzystywał i takie jego wilcze prawo. Naiwnym będzie jednak myślenie, że tego typu rzeczy oduczą polityków rzucania słów na wiatr. To jest raczej ich permanentna przypadłość.