Rząd postawił sobie za cel walkę z wierzycielami, dzięki czemu dłużnicy w naszym kraju mogą spać spokojnie. Już niedługo nikt nie będzie mógł być pewny odzyskania swoich pieniędzy od niesolidnego dłużnika. Egzekucję z nieruchomości czeka kolejna nowelizacja.
Kilka dni temu Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiedziało nową ustawę antylichwiarską. Ta słuszna skądinąd inicjatywa to próba wprowadzenia nowych standardów, które uchronią obywateli przed popadaniem w pętlę lichwiarskich pożyczek. Warto jednak pamiętać, że zaciąganie zobowiązań to jedno, a ich egzekwowanie to zupełnie inna sprawa. Niestety Ministerstwo wyraźnie stanęło po jednej stronie, zupełnie pomijając interesy wierzycieli. Te działania oczywiście wpisują się w szerszą konwencję działań obecnego obozu rządzącego. Niewiele już brakuje do tego, aby wyroki sądów zaczynały się od zdania „Jeżeli dłużnik wyrazi zgodę…„.
Ustawa antylichwiarska wprowadza limit kwotowy, od którego wierzyciel będzie mógł skierować egzekucję do nieruchomości dłużnika. Już wkrótce komornik będzie mógł wszcząć egzekucję z nieruchomości dłużnika tylko wtedy, kiedy wysokość egzekwowanego roszczenia będzie wyższa niż 5% szacowanej wartości nieruchomości. Absurd? Owszem, i to na wielu poziomach.
Art. 9521. § 1. Termin licytacji lokalu mieszkalnego lub nieruchomości gruntowej
zabudowanej budynkiem mieszkalnym, które służą zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych dłużnika, wyznacza się na wniosek wierzyciela.
§ 2. Wierzyciel jest uprawniony do złożenia wniosku, o którym mowa w § 1, jeżeli wysokość egzekwowanej należności głównej stanowi co najmniej równowartość jednej dwudziestej części sumy oszacowania.
Na pierwszy rzut oka to rozwiązanie wydaje się słuszne. W końcu, jaki jest sens sprzedawanie mieszkania dłużnika o wartości 500 tysięcy złotych, gdy dług wynosi 5000 zł? Oczywiście żaden. Tylko że takie historie w rzeczywistości w zasadzie nie mają miejsca. Ta zmiana będzie działała wyłącznie demotywująco na i tak niesłychanie mocno zdemotywowanych dłużników. Argumenty ministerstwa z pewnością działają na wyobraźnię. Szkoda tylko, że stanowią kolejny gwóźdź do trumny wierzycieli.
Egzekucja z nieruchomości nowelizacja
Egzekucja z nieruchomości jest najbardziej sformalizowanym sposobem egzekucji i z pewnością jedynym, który pozwala na zaspokojenie roszczeń o największej wartości. Do jej przeprowadzenia trzeba ścisłej współpracy komornika i wierzycieli, bo najczęściej to ostatnia deska ratunku dla wielu z nich. Do tego zgodnie z przepisami egzekucja ta odbywa się pod ścisłym nadzorem sądu, a więc nie ma mowy o samowoli komornika. Jakby tego było mało, sama licytacja odbywa się w obecności sędziego. Poprzedzona jest wieloma miesiącami czynności, wielokrotnych oględzin nieruchomości i wreszcie, co najważniejsze, szacowania przez biegłego sądowego. To wszystko generuje koszty, które początkowo musi z własnej kieszeni wyłożyć wierzyciel. Dlatego nie trzeba wielu godzin analiz, aby dojść do wniosku, że ten sposób egzekucji nie jest za bardzo opłacalny dla wierzycieli, którzy domagają się zwrotu relatywnie niskich kwot.
Dlaczego więc ważne jest, żeby wierzyciel mimo wszystko miał prawo domagania się przeprowadzenia tego sposobu egzekucji? Powód jest bardzo prosty – często wizja utraty mieszkania jest jedynym motywatorem dla niesolidnego dłużnika. Zgodnie z przepisami komornik musi prowadzić egzekucję w sposób najmniej uciążliwy dla dłużnika. Dlatego, jeżeli egzekucja z wynagrodzenia dłużnika w zupełności wystarczy na zaspokojenie długu, komornik nie może, zamiast tego dążyć do sprzedaży mieszkania. Jeżeli egzekucja z nieruchomości jest jedynym sposobem na odzyskanie pieniędzy, to wniosek jest prosty – dłużnik nie ma absolutnie żadnego innego majątku, który pozwoli mu na spłatę długu. W tym wypadku wizja utraty mieszkania może być wyłącznym motywatorem do podjęcia kroków, których skutkiem będzie spłata długu.
Komornik sprzeda nieruchomość dłużnika, jeżeli ten wyrazi na to zgodę
Wprowadzenie powyższego ograniczenia daje jasny sygnał dla wszystkich dłużników. Wyobraźmy sobie sytuację, kiedy Kazimierz Nowak pracuje na czarno, co pozwala jego rodzinie na otrzymywanie wysokich zasiłków z pomocy społecznej, a jego jedynym majątkiem jest odziedziczone mieszkanie o wartości 500 tysięcy złotych. Wiedząc, że komornik nie wyegzekwuje z jego majątku ani złotówki może bez żadnych konsekwencji zaciągać zobowiązania do 25 tysięcy złotych. W końcu w najgorszym wypadku komornik nie będzie mógł sprzedać jego mieszkania. Jakie szanse na odzyskanie pieniędzy będzie miał jego wierzyciel? Warto przy tym pamiętać, że przepis mówi o egzekwowanej należności. Nic zatem nie stoi na przeszkodzie, aby takich pożyczek na kwotę 25 tysięcy złotych Kazimierz Nowak zaciągnął więcej. Musiałby jedynie pilnować tego, aby egzekucję prowadził tylko jeden wierzyciel na raz.
Oczywiście nowelizacja nie byłaby kompletna, gdyby nie zawierała wyjątków. Powyższe ograniczenie nie będzie miało zastosowania w przypadku, gdy egzekucji będą podlegały należności Skarbu Państwa lub wyroki zapadłe w postępowaniu karnym. Zgodę na przeprowadzenie licytacji będzie mógł wyrazić także sam główny zainteresowany, a więc dłużnik.
Przepisów § 2 i 3 nie stosuje się, jeżeli należność przysługuje Skarbowi Państwa, wynika z wyroku wydanego w postępowaniu karnym lub mimo niespełnienia warunków przewidzianych w tych przepisach zgodę na wyznaczenie terminu licytacji wyraził dłużnik, do którego nieruchomość należy albo sąd.
Oczywiście Ministerstwo zdaje sobie sprawę z konsekwencji wprowadzenia takich regulacji, dlatego projekt przewiduje furtkę, która ma przeciwdziałać nadużyciom ze strony dłużników. Oto zgodę na sprzedaż takiego mieszkania będzie mógł wyrazić sąd. Oczywiście na postanowienie sądu dłużnik będzie przysługiwało zażalenie, a także skarga na czynności komornika.
Sąd wyraża zgodę na wyznaczenie terminu licytacji na wniosek wierzyciela, jeżeli przemawia za tym wysokość i charakter dochodzonej należności lub brak możliwości zaspokojenia wierzyciela z innych składników majątku dłużnika. Na postanowienie sądu przysługuje zażalenie.”.
Całkowicie pomijam już to, że absurdalne jest to, że wierzyciel będzie musiał uzyskać czyjąkolwiek zgodę do tego, żeby odzyskać swoje pieniądze.
Na proponowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości zmiany warto również spojrzeć z innej perspektywy. Według danych za 2018 rok skuteczność egzekucji kolejny raz spadła i wyniosła 14,37%. To oznacza, że na 100 wydanych wyroków sądów w pełni realizowanych jest ich mniej niż 15.