Wiele osób uśmiecha się kpiąco, gdy słyszy określenie „państwo z tektury” (zamiennie: „państwo z dykty”). Jak jednak inaczej określić sytuację, w której wiele wskazuje na to, że elektroniczny system zarządzania dokumentami wykorzystywany przez państwo to prawdopodobnie plagiat?
Elektroniczny system zarządzania dokumentami to plagiat?
O sprawie donosi „Puls Biznesu”. Otóż w województwie podlaskim trwa spór między Podlaskim Urzędem Wojewódzkim a białostockim Centrum Informatyki ZETO. Spór ten dotyczy praw autorskich do elektronicznego systemu zarządzania dokumentami w województwie podlaskim.
System teoretycznie został stworzony przez Podlaski Urząd Wojewódzki, a od 2011 r. jest wdrażany (niekomercyjnie) w wielu innych instytucjach na terenie całego kraju. Co chyba najciekawsze – system jest wykorzystywany również przez… Ministerstwo Cyfryzacji. Zresztą nie tylko; z oprogramowania ma korzystać ponad 400 podmiotów. I jakieś 73 tys. użytkowników. Tym samym sprawa wcale nie ma wymiaru wyłącznie lokalnego, jak mogłoby się wydawać na początku.
Dlaczego właściwie plagiat?
Dlaczego Podlaski Urząd Wojewódzki został oskarżony o plagiat? Wszystko przez kod oprogramowania. Centrum Informatyki ZETO miało wygrać przetarg na rozwijanie i wdrażanie systemu w PUW. Urząd miał potem wykupić prawa do modyfikacji programu stworzonego przez ZETO. Problem polega jednak na tym, że nie było tam mowy o żadnym rozpowszechnianiu – system miał być na wyłączny użytek PUW. Jak widać, Urząd niespecjalnie się zastosował. PUW zresztą bronił się tym, że program powstał od nowa, w związku z czym zarzuty są bezzasadne. I tu pojawił się kolejny problem, bo okazało się, że „nowy” elektroniczny system zarządzania dokumentami dla PUW tworzyli… byli pracownicy ZETO.
Sprawa trafiła do sądu. ZETO stwierdziło bowiem, ze dokonano plagiatu – mężczyźni zatrudnieni później przez PUW mieli wykorzystać kod stworzony przez prywatną firmę. Wobec oskarżeń sąd zlecił ekspertyzę biegłym z ABW i WAT. Okazało się, że ZETO może mieć rację, ponieważ zarówno kod od ZETO jak i ten od zatrudnionych później mężczyzn miał tożsame fragmenty. A to, zdaniem biegłych, wykluczało przypadek. Sąd ostatecznie uznał, że system powstał z naruszeniem praw autorskich prywatnej firmy. PUW zapowiada dalszą walkę sądową, jeśli jednak ostatecznie przegra – państwo będzie musiało zapłacić. I to zapewne niemało, bo ZETO domagało się aż 1,7 mln zł
Program komputerowy a ochrona praw autorskich
Zgodnie z Art. 1 ustawy Prawo autorskie:
1. Przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia (utwór).
2. W szczególności przedmiotem prawa autorskiego są utwory:
1) wyrażone słowem, symbolami matematycznymi, znakami graficznymi (literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne oraz programy komputerowe)
21. Ochroną objęty może być wyłącznie sposób wyrażenia; nie są objęte ochroną odkrycia, idee, procedury, metody i zasady działania oraz koncepcje matematyczne.
Co jednak należy uznać za sposób wyrażenia? Przede wszystkim właśnie kod źródłowy i wynikowy, a w niektórych przypadkach także dokumentację projektową programu komputerowego.