Nieco ponad tysiąc złotych mają dostać wszystkie matki, które urodziły i wychowały czwórkę dzieci, nawet, jeśli nigdy nie pracowały. Emerytury dla matek to tylko część programu nazwanego roboczo „Mama plus”. Docelowo ma on obejmować także dłuższy urlop macierzyński, pierwszeństwo w żłobkach i darmowe leki w ciąży za „szybkie urodzenie drugiego dziecka”.
PiS dotrzymuje obietnic
Od 1 stycznia 2019 r. w życie mają wejść przepisy gwarantujące matkom czworga i więcej dzieci minimalną emeryturę. Już w kwietniu na konwencji PiS i Zjednoczonej Prawicy, premier Mateusz Morawiecki przedstawił propozycję wprowadzenia emerytury dla matek. Jak twierdził premier:
„Przecież każdy się zgodzi, że nikt nie robi więcej dla przyszłości Polski, również dla przyszłości systemu emerytalnego niż te panie, które wychowują czwórkę lub więcej dzieci w rodzinach wielodzietnych.”
W wywiadzie dla Polsat News wicepremier Beata Szydło zapytana o to, czy program „Mama plus” na pewno zostanie wdrożony od 1 stycznia 2019 r. odparła:
„Tak będzie. My dotrzymujemy słowa. Wywiązywałam się zawsze ze swoich zobowiązań. W tej chwili jest przygotowywany projekt ustawy. Jesienią trafi do parlamentu, po przyjęciu najpierw przez rząd. To jest ten wystarczający czas, żeby można było te zasady wprowadzić.”
Na jakich zasadach będą wypłacane emerytury dla matek?
Założenia programu są następujące: każda kobieta, która urodzi i wychowa przynajmniej czwórkę dzieci, uzyska prawo do wypłaty minimalnej emerytury, wynoszącej dziś 1029,80 zł. Świadczenie uzyskają zarówno kobiety, które pracowały, jak i te, które w życiu nie przepracowały nawet jednego dnia. Ale uwaga, świadczenie nie jest odpowiednikiem 500+, które otrzymuje się mimo innych dochodów. Matki, którym nie przysługuje świadczenie emerytalne, otrzymają emeryturę w pełnym wymiarze, odpowiadającym minimalnemu świadczeniu emerytalnemu. Natomiast tym matkom, które wcześniej pracowały, ale zbyt krótko by wypracować kapitał emerytury minimalnej, państwo dopłaci różnicę do wysokości najniższego świadczenia emerytalnego.
Wicepremier Beata Szydło podkreśliła również, że konieczna jest zmiana systemu emerytalnego.
„Na pewno musimy nad tym pracować i te prace już się toczą (…) Emerytura dla mam, które urodziły i wychowały kilkoro dzieci jest na pewno pewną formą pomocy, ale myślę, że to jeszcze nie wszystko.”
Na chwilę obecną, aby otrzymać najniższe świadczenie emerytalne, kobieta musi pracować i odprowadzać składki przez 20 lat.
Kto naprawdę będzie mógł skorzystać z programu „Mama plus”?
Okazuje się, że aby skorzystać z przywilejów programu „Mama plus”, należy spełniać określone warunki. Przywileje przedłużenia urlopu macierzyńskiego o 3 miesiące, darmowych leków w ciąży, gwarantowanego miejsca w żłobku czy przedszkolu i darmowych przejazdów komunikacją miejską przewidziane są dla kobiet, które „szybko urodziły kolejne dziecko”. Jak zapowiedział prezes PiS, Jarosław Kaczyński:
„Te małżeństwa, które zdecydują się na drugie dziecko szybko po pierwszym albo na trzecie szybko po drugim, będą miały różnego rodzaju przywileje.”
Rzecz w tym, że prezes nie doprecyzował co kryje się za sformułowaniem „szybko”. Wątpliwości rozwiała Elżbieta Rafalska:
„Beneficjentkami programu Mama Plus będą te kobiety, które urodziły drugie dziecko w ciągu maksymalnie dwóch lat od momentu narodzin pierwszego dziecka.”
Wszystko wskazuje więc na to, że aby skorzystać z większości przywilejów programu „Mama plus” należy zajść ponownie w ciążę nieco ponad rok po urodzeniu dziecka. Rząd zapowiada, że udogodnienia mają czekać również na studiujące mamy, bowiem szykują się, między innymi, ułatwienia w dostępie do urlopów dziekańskich oraz programy stypendialne dedykowane młodym mamom. Niestety w praktyce może się okazać, że „polityka prorodzinna” wykluczy młode mamy z rynku pracy na wiele lat i na nic się zda obietnica głodowej emerytury.
Obietnice bez pokrycia?
Wbrew słowom Beaty Szydło, może się jednak okazać, że rząd złożył obietnice bez pokrycia. Już w tej chwili brakuje miejsc w żłobkach i przedszkolach i nie słychać, by na ten moment problem dało się rychło rozwiązać. W tej sytuacji niebezpiecznie rysuje się również problem „atrakcyjności” młodych mam na rynku pracy. Pracodawca będzie się bowiem obawiał, że młode pracownice będą przechodziły „z ciąży w ciążę”. Dzięki programowi „Mama plus” może być to korzystne, ponieważ zgodnie z zapowiedziami, mamie, która urodzi kolejne dziecko „szybko”, będzie przysługiwać urlop macierzyński o 3 miesiące dłuższy i płatny w wymiarze 100%, a nie jak dotąd – 80%.
„Mama plus” wzbudza kontrowersje
Program „Mama plus” wzbudza wiele kontrowersji, szczególnie wśród młodych kobiet. Okres dwóch lat między narodzinami kolejnych dzieci wydaje się bowiem zbyt krótki i uprzedmiatawia kobietę do roli inkubatora. To jednak pokłosie szeroko prowadzonej polityki prorodzinnej PiSu. Z jednej strony nakazuje ona zabezpieczać świadczenia emerytalne matkom rodzin wielodzietnych oraz gwarantować benefity rodzinom powiększającym się w krótkim czasie. Z drugiej, rząd nie ujawnił jeszcze z jakimi wydatkami dla budżetu będzie się wiązał program „Mama plus” oraz jak zamierza rozwiązać kwestie choćby dostępu do żłobków. Wiadomo na pewno, że emerytury dla matek są już przyklepane. Jesienią rząd zakończy prace nad ustawą, która wejdzie w życie 1 stycznia 2019 r.