Jak się okazuje, temat emerytur stażowych wcale nie jest zamknięty. Minister Maląg potwierdziła, że projekt będzie analizowany jesienią. Czy to oznacza, że emerytury stażowe jednak wejdą w życie?
Emerytury stażowe wejdą w życie? To mógłby być element gry wyborczej
Dzisiaj, na antenie TVP Info, minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg potwierdziła, że projekt (a właściwie – dwa projekty, prezydencki i obywatelski) emerytur stażowych wcale nie odeszły w zapomnienie – i będą analizowane już jesienią. Jak stwierdziła, decyzja zapadnie „w odpowiednim czasie”. Dodała również, że złożone projekty są „godne tego, aby je dobrze przeanalizować”. Minister poinformowała też, że cały czas trwają rozmowy ze stroną związkową, i że jest przekonana, że ostatecznie wypracowane zostaną „dobre rozwiązania”, jeśli chodzi o długofalową politykę w sferze emerytalnej.
Przypomnijmy – oba projekty emerytur stażowych zakładały, że Polacy (o ile przepracowaliby odpowiednią liczbę lat) mogliby w niektórych sytuacjach przejść na emeryturę jeszcze wcześniej, niż ma to miejsce teraz. Projekt obywatelski, przygotowany przez „Solidarność” zakładał, że prawo do świadczenia zyskałyby kobiety, które osiagnęły 35 lat okresu składkowego i nieskładkowego oraz mężczyźni, których okres składkowy i nieskładkowy wynosił co najmniej 40 lat. Dodatkowo na emeryturę stażową można byłoby przejść w sytuacji, gdy jej wysokość, przy zastosowaniu tzw. formuły zdefiniowanej składki, nie byłaby niższa od minimalnej emerytury.
Tym samym, zakładając np., że mężczyzna rozpoczął pracę w wieku 18 lat, mógłby przejść na emeryturę nawet w wieku 58 lat. Obecnie może to zrobić dopiero po ukończeniu 65. roku życia. Z kolei prezydencki projekt zakładał, że na emeryturę mogłyby przejść kobiety po 39 latach pracy oraz mężczyźni po 44 latach pracy – i to pod warunkiem, że zgromadzony kapitał emerytalny wystarczyłby na wypłatę co najmniej najniższej emerytury.
Czy słowa minister Maląg oznaczają, że emerytury stażowe jednak wejdą w życie? Tego wariantu nie można do końca wykluczyć. Po pierwsze, warto pamiętać, że zbliżają się wybory parlamentarne – a zapowiedź wprowadzenia emerytur stażowych mogłaby pozwolić partii rządzącej odzyskać nieco poparcia. Dodatkowo byłby to ponowny ukłon ze strony rządu w kierunku związkowców.
Z drugiej strony rząd powinien myśleć o podwyższeniu wieku emerytalnego, a nie jego obniżeniu
Problem polega jednak na tym (abstrahując od ogólnej kondycji systemu emerytalnego), że rząd powinien raczej podejmować działania prowadzące do podwyższenia wieku emerytalnego – choćby ze względu na KPO, które wymusza właśnie „elastyczne podniesienie wieku”. Rząd teoretycznie już teraz zasłania się tym, że wprowadza zachęty, by pracować dłużej, jednak z pewnością trudno będzie do takich działań zaliczyć emerytury stażowe. Z drugiej strony niewykluczone jest, że rząd już pogodził się z tym, że pieniędzy z KPO nie dostanie – i wtedy wprowadzenie emerytur stażowych byłoby jak najbardziej możliwe.