Europa przed zimą przygotowuje się na taki poziom oszczędzania energii, jak nie był znany od wielu dekad. Będzie zimniej w biurach, a miasta i sklepy będą mniej oświetlone. Ale to nie wszystko – są nawet wezwania do… ograniczenia korzystania ze smartfonów.
Ceny energii rosną, a cała Europa przed zimą przygotowuje się na najgorsze – a mianowicie na to, że Rosja całkowicie odetnie dostawy gazu. Do tej pory ten kraj pokrywał nawet 40 proc. dostaw tego surowca do UE, więc przed Zachodem spore wyzwanie. Jednak przygotowania do „zimy stulecia” trwają pełną parą.
Weźmy Niemcy. Już od początku września witryny w sklepach, pomniki czy „obiekty reklamowe” nie będą mogły być podświetlone w godzinach nocnych, czyli od 22 do 6. W biurach będzie zimniej – maksymalnie temperatura wyniesie tam 19 stopni. Cieplej będzie mogło być w szkołach czy szpitalach.
Francja jest mniej uzależniona do rosyjskich surowców, ale tam też będą ograniczenia, na przykład w podświetlaniu billboardów. Mniej podświetlane mają być też ekspozycje w sklepach.
Europa przed zimą. Do tego zachęcają Skandynawowie
Państwa skandynawskie tradycyjnie wolą dawać swoim obywatelom rady, a niekoniecznie wprowadzać nowe obowiązki (tak było też, jak pamiętamy, na początku pandemii COVID-19).
I tak duński rząd proponuje na przykład, by ograniczyć kąpiel do 5 minut. Jeszcze dalej idą władze Finlandii. Władze radzą tam, by mniej korzystać z saun. Na Polakach może taki apel wielkiego wrażenia by nie zrobił, ale dla Finów to narodowa tradycja. Poza tym rząd fiński apeluje o krótsze korzystanie z komputerów oraz smartfonów. No ale Finowie jak mało który naród zna Rosję i nie dziwi, że będą oni robić wiele, by nie sponsorować Kremla.
Polskie władze na razie nie wzywają swoich obywateli do takiego „energetycznego zaciskania pasa” (może poza radami o ocieplaniu domów), choć przecież wiadomo, że u nas nachodząca zima też będzie bardzo ciężka. Pewnie Nowogrodzka boi się politycznych skutków takich apeli i liczy, że „jakoś to będzie” – podobnie jak z pandemią koronawirusa czy z Odrą. Polacy powinni więc pomyśleć sami i już teraz zacząć oszczędzać nieco energię.