Ponad miesiąc temu opisałem historię właściciela Forda Mondeo 1.5 Ecoboost, który spotkał się z odmową naprawy jego auta przez autoryzowany serwis. Auto było nowe, objęte gwarancją, a winnym awarii auta był właściciel, bo nim jeździł. Okazało się jednak, że przyczyną usterki było coś innego.
Postanowiłem opisać koniec historii z naprawą Forda Mondeo 1.5 Ecoboost, której finał okazał się pomyślny. Po kilku miesiącach oczekiwania, właściciel z powrotem użytkuje swoje auto. Uważam, że publikacja na portalu Bezprawnik pomogła w całej tej sprawie, a wszystkie strony zaangażowane w tą, bądź, co bądź – awanturę, wyszły obronną ręką. Właściciel, który posiada sprawne auto. Autoryzowany serwis, który dokonał naprawy. Ford Polska, który zachował twarz. I Bezprawnik, który mógł opisać całą historię.
Sprawa Forda Mondeo trwała kilka miesięcy
Artykuł z dnia 22.10.2017 nie był wstępem do historii właściciela auta. Sprawa toczyła się już od dłuższego czasu, a właścicielowi pomału kończyły się opcje. Auto stało już ponad półtora miesiąca na parkingu przed autoryzowanym serwisem.
W poprzednim artykule opisywałem, że właściciel przyjechał do serwisu samochodowego na pierwszy przegląd nowego Forda Mondeo, który miał być zrobiony po pierwszych 20 tysiącach przejechanych kilometrów. Właściciel oddając auto dodał, że z komory silnika dochodzą niepokojące dźwięki. Autoryzowany serwis sprawdził to i wezwał z powrotem właściciela, którego poinformował, że silnik auta jest „przytarty” z powodu znacznego ubytku oleju silnikowego.
Po postawieniu diagnozy, pracownicy autoryzowanego serwisu polecili właścicielowi odjechać do domu feralnym Fordem. Właściciel się na to nie zgodził. Stwierdził, że jeżeli uruchomi auto na oczach pracowników serwisu i odjedzie, to automatycznie, w totalny sposób, straci gwarancję na swoje nowe auto. Dlatego też postanowił zostawić samochód na parkingu.
Przez kolejny miesiąc właściciel auta, wraz ze swoim prawnikiem, przerzucali się pismami i wiadomościami mailowymi pomiędzy serwisem oraz Ford Polska. Odpowiedź zazwyczaj była taka sama. Autoryzowany Serwis uważał, że to z „winy” właściciela doszło do awarii, a Ford Polska uważał, że Autoryzowany Serwis ma rację i popierał stanowisko partnera. Koło się zamykało.
Ford – zwrot akcji
Właściciel auta postanowił także opisać swoją sprawę na forum miłośników aut marki Ford. Na bazie tego wpisu oraz rozmowy telefonicznej powstał artykuł na łamach Bezprawnika w dniu 22.10.2017.
Pięć dni po publikacji artykułu właściciel dostał informację z Autoryzowanego Serwisu. Wiadomość była krótka oraz rzeczowa. Samochód zostanie naprawiony w ramach gwarancji, zgodnie z dyspozycją z centrali.
Tak też się stało. W przeciągu kolejnego miesiąca właściciel odebrał swoje naprawione auto. Naprawa Forda Mondeo była naprawą gwarancyjną. Okazało się, że przyczyną ubytku oleju w silniku i całego tego zamieszania była awaria separatora oleju, a nie „niewłaściwa” eksploatacja auta przez użytkownika, tak jak to wcześniej twierdzono.
Zarazem smutno i wesoło
Bardzo się cieszę, że ta historia zakończyła się pomyślnie. Gdyby nie upór właściciela pojazdu, pozagwarancyjna naprawa samochodu kosztowałaby go w okolicach 35 tys. złotych. Właściciel Forda dobrze podejrzewał, że problem leżał w wadzie fabrycznej auta, a nie w jego „stylu” jazdy.
Szkoda tylko, że sprawa nie została od razu załatwiona, tak jak powinna być załatwiona od samego początku: poprawna diagnoza usterki wraz z naprawą gwarancyjną. Niestety, druga strona sporu trwała przy swoim stanowisku zadziwiająco długo. W kwestii „zadziwiająco długo” mam na myśli decyzję o naprawie gwarancyjnej pięć dni po opublikowaniu tej historii na Bezprawniku. Kto wie, może do tej naprawy nigdy by nie doszło, gdyby nie ta mała interwencja?
Pod uwagę należy też wziąć fakt, że auto stało na parkingu przed autoryzowanym serwisem od września do końca listopada. Cały ten „proces” naprawy Forda Mondeo zabrał trzy miesiące. Przypominam, że właściciel auta stracił czas, a czas to pieniądz. W tym przypadku była to comiesięczna rata leasingowa.
Z drugiej strony dobrze się stało, że Ford Polska oraz Autoryzowany Serwis postanowili naprawić auto w ramach gwarancji, dzięki czemu okazało się, że faktycznym sprawcą całego zamieszania był separator oleju, a nie użytkownik pojazdu. Widocznie należało trochę bardziej nagłośnić sprawę, aby standardy obsługi klienta odpowiadały bardziej krajom zachodnim, niż dzikiemu wschodowi.