Rzecznik Praw Obywatelskich już kilka lat temu zwracał uwagę na ten problem. Do dziś jednak luka prawna nie została uzupełniona. Przez nią kierowcy mogą być traktowani nierówno – wszystko zależy od tego, z jakim urządzeniem mają do czynienia.
Fotoradar bywa „łaskawy” nawet przy +25 km/h
Zgodnie z obecnie przyjętą praktyką fotoradary ignorują przekroczenia prędkości do 10 km/h – to tolerancja wynikająca z przyjętej interpretacji przepisów, a nie z jasno zapisanego prawa.
Jednak niektóre urządzenia zostały zaprogramowane tak, by nie rejestrować przekroczeń nawet o 25 km/h. Oznacza to, że jeden kierowca zostanie sfotografowany nawet przy niewielkim przekroczeniu, a inny – nie, mimo że oba przypadki to teoretycznie wykroczenia drogowe.
Przykładowo, jeżeli w danym miejscu jest ograniczenie prędkości do 50 km/h, to tzw. próg wyzwolenia (prędkość, po osiągnięciu której urządzenie rejestrujące zrobi zdjęcie) nie może być ustawiony na wartość mniejszą jak 61 km/h; a z różnych przyczyn bywa, że jest ustawiany na wartość wyższą (nie 61 a np. 65 lub 70 km/h), tym samym pozostawiając kierującemu większą tolerancję. Zarzut dla kierującego liczony jest oczywiście od wartości wskazanej ustawą lub znakiem ograniczającym prędkość – w powyższym przykładzie od przekroczenia 50 km/h. Są też miejsca (lub odcinki dróg), gdzie próg wyzwolenia jest ustawiany na wartość nawet do 25 km/h – tłumaczy Marek Konkolewski, pełniący obowiązki zastępcy Głównego Inspektora Transportu Drogowego.
Czy równość wobec prawa w praktyce zależy od producenta fotoradaru?
Według GITD szczegółowe rozporządzenie dotyczące ustawień i działania fotoradarów nie jest potrzebne, ponieważ wszystkie kwestie techniczne są już opisane w instrukcjach obsługi. Z perspektywy inspektoratu dublowanie tych zapisów jest niepotrzebne.
Wnioski z tej sytuacji są niepokojące: jeśli kierowca przekroczy dopuszczalną prędkość o 20 km/h i zostanie sfotografowany, ponosi odpowiedzialność. Jeśli jednak inny kierowca przekroczy prędkość o tyle samo i zdjęcie nie zostanie wykonane – pozostaje bezkarny. Jedyną różnicą może być to, że na jednej trasie zamontowano fotoradar producenta X, a na drugiej – producenta Y. Taka sytuacja podważa zaufanie do systemu nadzoru drogowego i rodzi pytania o spójność prawa.
Precyzji fotoradarów pilnuje Główny Urząd Miar
Zastępca RPO Stanisław Trociuk zwraca uwagę, że brak jednolitych wytycznych może doprowadzić do chaosu i nierównego traktowania kierowców. Z kolei Marek Konkolewski wskazuje, że brak rozporządzenia wykonawczego nie zwalnia z obowiązku stosowania ustawy w zakresie, w jakim obowiązujące przepisy precyzują intencję ustawodawcy. Poza tym tego typu urządzenie musi uzyskać zatwierdzenie Głównego Urzędu Miar. I to właśnie ta instytucja weryfikuje poprawność działania sprzętu, zanim trafi on na drogę.
Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym (CANARD) sukcesywnie powiększa swój arsenał. Na przestrzeni lat wzbogaciło się o 247 nowych fotoradarów, 39 odcinkowych pomiarów prędkości oraz 24 systemy monitorujące skrzyżowania i przejazdy kolejowe.