
Jak wiemy, konwencja Prawa i Sprawiedliwości przyniosła wiele zapowiedzi zmian w prawie, jak np. obniżka ZUS dla mikroprzedsiębiorców czy 300 złotych na wyprawkę dla uczniów. Na festiwalu prostego, acz radosnego rozdawnictwa jednak się nie kończy. Wicepremier Jarosław Gowin zapowiedział m.in. zmiany w prawie wyborczym, które mają umożliwić głosowanie przez rodziców w imieniu ich dzieci.
Głosowanie rodzinne to farsa
Na czym ma polegać głosowanie rodzinne? Szczegółów na razie nie znamy, póki co sama koncepcja jest raczej mglista.
A pytań jest więcej niż odpowiedzi. Co np. w przypadku, gdy rodzice mają inne poglądy (np. matka woli Jarosława Kaczyńskiego, a ojciec Adriana Zandberga)? Co w przypadku adopcji, albo chociażby ograniczenia praw rodzicielskich? Co wreszcie, gdy młodzieniec jest z zamiłowania korwinistą, a rodzice popierają Ryszarda Petru? Albo licealistka jest zwolenniczką PSL (bo wiecie - Janusz Piechociński), ale rodzice uwielbiają szorstką i nijaką charyzmę Grzegorza Schetyny?
Ale przede wszystkim - co na szczęście zauważają zwolennicy pomysłu - wymaga to wszystko zmiany konstytucji. Obecnie bowiem prawa wyborcze przysługują wyłącznie osobom, które w dniu wyborów ukończyły 18 lat. Ciekawe, jak rozwiąże się problem nieletnich rodziców: będą oni głosować za swoje dzieci, czy ich rodzice będą głosować za nich i za wnuki? Albo co z rodzicami, którzy nie płacą alimentów? Mimo to będą mogli głosować w imieniu swoich potomków?
W każdym razie pomysł ten jest niebezpieczny, bo stanowi odejście od zasady jeden człowiek = jeden głos i przywraca stare, feudalne jeszcze zwyczaje tzw. cenzusów - płci, wieku czy wykształcenia. Skoro osoby posiadające dzieci będą miały więcej głosów, to czemu to samo nie zrobić np. z obywatelami wykształconymi czy zamożnymi? To podważania fundamentów nowoczesnej demokracji i nie jest przypadkiem, że - mimo licznych dyskusji na ten temat - nigdzie takiego rozwiązania nie wprowadzono.
A poza tym: czemu rodzice mieliby w ogóle decydować w imieniu swoich dzieci? Niektórzy motywują to na przykład w ten sposób:
Odpowiedź na ten argument (nie da się ukryć, że interesujący) jest prosta: bo dzieci nie mają praw wyborczych. Tak samo, jak nie mogą mieć prawa jazdy czy kupować alkoholu. Bo tak naprawdę jedynym sensownym argumentem uzasadniającym głosowanie rodzinne jest zmniejszenie wpływu rosnącej rzeszy emerytów na państwo. Pytanie, czy taka walka z gentryfikacją na pewno jest sensowna i przyniesie państwu polskiemu korzyści? Mam co do tego spore wątpliwości.
zobacz więcej:
04.07.2025 18:00, Joanna Świba
04.07.2025 16:43, Katarzyna Zuba
04.07.2025 15:31, Joanna Świba
04.07.2025 14:17, Joanna Świba
04.07.2025 13:07, Edyta Wara-Wąsowska
04.07.2025 12:15, Mateusz Krakowski
04.07.2025 11:32, Edyta Wara-Wąsowska
04.07.2025 10:45, Mateusz Krakowski
04.07.2025 9:58, Aleksandra Smusz
04.07.2025 9:33, Edyta Wara-Wąsowska
04.07.2025 8:46, Joanna Świba
04.07.2025 7:48, Joanna Świba
04.07.2025 6:57, Aleksandra Smusz
03.07.2025 20:42, Joanna Świba
03.07.2025 15:57, Mateusz Krakowski
03.07.2025 14:09, Mariusz Lewandowski
03.07.2025 13:35, Jakub Kralka
03.07.2025 13:27, Mateusz Krakowski
03.07.2025 12:53, Mateusz Krakowski
03.07.2025 12:08, Edyta Wara-Wąsowska
03.07.2025 11:29, Mateusz Krakowski
03.07.2025 10:19, Edyta Wara-Wąsowska
03.07.2025 9:39, Mateusz Krakowski
03.07.2025 8:42, Aleksandra Smusz
03.07.2025 7:01, Aleksandra Smusz
03.07.2025 6:53, Miłosz Magrzyk
03.07.2025 5:45, Miłosz Magrzyk
03.07.2025 4:43, Mariusz Lewandowski