Od rana media społecznościowe rozgrzewa informacja o tym, że kolejna grupa aktorów i znanych ludzi została już zaszczepiona, choć przecież szczepionka jest towarem szczególnie deficytowym i początkowo miała być dostępna tylko dla najbardziej potrzebujących, czyli np. pielęgniarek i lekarzy będących na pierwszej linii frontu.
Oburzała się na ten temat między innymi Marzena Sosnowska, donosząc kilka dni temu, że aktorzy i celebryci są szczepieni poza kolejką. Ktoś tam próbował bronić znanych ludzi, że szczepiono ich w celach promocyjnych, tyle tylko, że ci wcale nie kwapili się, by z dobrą nowiną obnosić się w mediach społecznościowych. Krystynie Jandzie przypomniało się dopiero wtedy, gdy mleko się rozlało, od tego czasu zmieniała swoje oświadczenie na Facebooku już kilka razy, a wykpił ją nawet Jan Śpiewak. I to nie bez racji! Jan Śpiewak trafnie wyśmiewający bezsensowne posty w mediach społecznościowych, to jest mniej więcej ten poziom, co Jolanta Rutowicz gardząca ludźmi robiącymi z siebie idiotów w telewizji.
Jak podaje facebookowy profil ZUM na WUM, w gronie zaszczepionych aktorów znalazł się też Wiktor Zborowski czy Krzysztof Materna, a to prawdopodobnie nie koniec listy. Aktorzy, jak sami przyznają, „po prostu zostali na takie szczepienia zaproszeni”.
Co więcej, w sieci coraz częściej pojawiają się głosy, że do skandalu szczepionkowego doszło nie tylko w obrębie kręgów Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Szczepienia co do zasady trafiają poza grupę „0” i do znajomych królika. „W Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie zabrakło szczepionek dla lekarzy, bo „panie z administracji” przyprowadziły wcześniej swoje rodziny do szczepienia.” – pisał na Twitterze dziennikarz Arkadiusz Grochot.
Trudno o lepszą promocję szczepień w Polsce
Troszkę jest to jednak przykre, że polscy celebryci – przyzwyczajeni nawykami z czerwonych dywanów – pchają się przed kolejkę, by chwilę polem kolejny raz puszczać nam moralne tyrady na Facebooku o upadku męskości i o tym, jak to nikt nie pomógł im dźwigać walizki.
Przykre jest też zachowanie poszczególnych organów czy instytucji, które tego typu sytuację szczepionek dla VIP-ów w głowie w ogóle sobie uroiły, w otoczeniu wypromowały i ostatecznie przeforsowały. Ja myślę, że np. Wiktor Zborowski ma prawo mieć pewne przywileje, gdy chodzi o bilety do kina czy inne wydarzenia świata kultury, dla którego bez cienia wątpliwości jest zasłużony. Ale szczepienia, których jest jak na lekarstwo, na dodatek są pilnie potrzebne innym, ważniejszym ludziom?
Skoro już jednak zabrnęliśmy w ten ślepy zaułek, w mojej ocenie trzeba iść w tym kierunku. Prawo i Sprawiedliwość musi pójść za ciosem, ponieważ zupełnie przypadkiem zagrano na tych samych instynktach, na których gra w każdej kampanii wyborczej – prostym, nierzadko uczciwie pracującym, ale sfrustrowanym ludziom opowiada się o warszawskim salonie i jego przywilejach.
Nie jest tajemnicą, że wyborca PiS niekoniecznie jest entuzjastą szczepień, ale gdyby tak wziąć go na sposób? Za szczepienie można by było zapłacić szczepionym symboliczne 500 złotych (podobno gamechanger, większości badanych staje się wówczas obojętne, że Bill Gates zainstaluje im w mózgu Windowsa 95), ale nie wiadomo czy budżet to wytrzyma.
Można więc iść za ciosem Krystyny Jandy i wypuszczać do wiadomości dwie informacje każdego dnia. Że szczepień już nie ma, ale dziś ostatnią porcję przyjął Kuba Wojewódzki, jutro Julia Wieniawa, pojutrze Anna Lewandowska itd.. TVP mogłaby zorganizować jakiś teleturniej w wyjątkowo zaniedbanym gospodarstwie rolnym, w którym o porcję szczepionki rywalizują młodzi ludzie z całej Polski, a widzowie SMS-ami decydują czy dawka trafi do skromnej dziewczyny z Sanoka, czy właściciela kebaba z Białegostoku.
Efekt tej pokrętnej mechaniki byłby taki, że gdy już szczepionki będą masowo dostępne (choć kluczowe jest, by cały czas utrzymywać naród w przekonaniu, że to produkt skrajnie deficytowy), do sierpnia będziemy mieli wszczepione 99% narodu.
Fot. tytułowa pochodzi z filmu The Hunger Games (2012), który może posłużyć za inspirację dla formuły programu TVP