Coś tu jest chyba nie tak. Aktorzy i celebryci szczepieni są poza kolejką

Gorące tematy Zdrowie Dołącz do dyskusji (249)
Coś tu jest chyba nie tak. Aktorzy i celebryci szczepieni są poza kolejką

Co tam procedury, podział na grupy bez znaczenia. Tylko zaczęła się akcja szczepień w Polsce, a już – zupełnie poza ustaloną kolejnością – zaczęto szczepić ludzi znanych. Ponoć po to by promowali ideę szczepień przeciw COVID-19.

Dziś rano Leszek Miller, były premier, pochwalił się, że przyjął pierwszą dawkę szczepionki. Podobny post w mediach społecznościowych umieściła Krystyna Janda, znana aktorka i właścicielka teatru. W mediach społecznościowych zawrzało: bo ani Miller nie jest lekarzem, ani Janda pielęgniarką.

Aktorzy i celebryci szczepieni są poza kolejką

Kilka dni temu pisałam na Bezprawniku, że jest już ostateczna wersja Narodowego Programu Szczepień przeciw COVID-19. Przy czym co do tego, czy jest ostateczna, miałam wątpliwości. Jak się okazało – słusznie.

„Pomimo zrozumienia dla korzyści ze szczepień przeciw COVID-19 wiele osób wyraża obawy co do jej bezpieczeństwa. Tym większą rolę odgrywa udział naszej społeczności w promowaniu szczepień poprzez udział w tej akcji. Zgodnie z sugestią NFZ szczepieniami w dniu dzisiejszym objęto też szereg osób ze świata kultury m.in. aktorów, kompozytorów, reżyserów, którzy będą promować w Polsce ideę szczepień przeciw COVID-19″ – poinformował Warszawski Uniwersytet Medyczny.

Czyli w skrócie: co prawda powinniśmy szczepić tylko lekarzy, pielęgniarki, personel szpitali, co prawda nie szczepimy jeszcze nauczycieli, pensjonariuszy Domów Pomocy Społecznej oraz Zakładów Opiekuńczo-Leczniczych oraz pielęgnacyjno-opiekuńczych, ale szczepimy już aktorów, reżyserów, kompozytorów i bandę celebrytów. Bo – jak czytamy – zwiększy to zaufanie do idei szczepień. Że tak odważnie powiem: śmiem wątpić.

Gdy władze USA chciały przekonać ludzi do szczepionki na polio, publicznie zaszczepił się Elvis Presley. Przyniosło to ogromne korzyści społeczne; niemal każdy chciał być jak Elvis. Tyle że ani Polska nie jest USA, ani nasi aktorzy nie są drugimi Elvisami, ani wreszcie nie zrobiono tego, co zrobiły amerykańskie władze.

Kwestia podstawowa jest taka, że szczepienie znanych osób ukrywano aż do czasu, gdy w internecie zaczęły pojawiać się wpisy lekarzy i dobrze poinformowanych osób, że takowe się odbywają.

Kwestia kolejna zaś: jakoś nie widać tłumu zaszczepionych celebrytów, którzy zachwalają szczepionkę.

Aktorzy i celebryci szczepieni są poza kolejką. Tylko po co?

Jak więc władze oraz ośrodki uniwersyteckie chcą promować ideę szczepień, skoro większość znanych zaszczepionych siedzi cicho? Wepchnęli się bez kolejki, dali się ukłuć i tyle ich widziano.

Władza mogła wykorzystać wizerunek znanych i lubianych osób do przekonania Polaków, iż szczepionka jest bezpieczna i warto się zaszczepić. Aby to uczynić, należało posadzić celebrytów przed kamerami, zaaplikować im szczepionkę, a oni poopowiadaliby, że czują się świetnie.

Wybrano jednak inny wariant, można rzec – bezobjawowy. Czyli wciśnięto telewizyjne i teatralne gwiazdki przed walczących z koronawirusem oraz najbardziej narażonych ludzi, a żadnych korzyści nikt poza zaszczepionymi poza kolejką nie ma. Narasta tylko złość w ludziach, że nawet w tak – wydawałoby się – egalitarnej kwestii są równi i równiejsi.

AKTUALIZACJA: Adam Niedzielski, minister zdrowia, w rozmowie z publicystą Bezprawnika Patrykiem Słowikiem stwierdził:

„jestem zdegustowany postępowaniem władz WUM, które dokonały nadużycia interpretacyjnego organizując ustawione szczepienie dla grupy SWOICH wybrańców. Zleciłem NFZ pobranie wyjaśnień. Nie takie standardy powinna promować uczelnia”.